Dwa lata później
Było
sobotnie popołudnie, kiedy ponad dwieście osób bawiło się w Los
Angeles na weselu państwa Payne. Ashley zgodziła się niemal od
razu po oświadczynach Liama, a zaraz po wyjściu ze szpitala zaczęli
przygotowania do ślubu. Było mnóstwo spraw do załatwienia, ale
wspólnymi siłami wszystko skończyło się dobrze, a dwadzieścia
cztery miesiące minęły w mgnieniu oka.
Fani
One Direction różnie reagowali na to, że jeden z ich idoli
poważnie zaczął myśleć o założeniu rodziny. Jedni wspierali,
robiąc niesamowite akcje na portalach społecznościowych, cieszyli
się razem z nim, dodawali mu otuchy w wiadomościach, a drudzy
twierdzili, że był to początek rozpadu zespołu. Nic bardziej
mylnego. Liam nie zamierzał rezygnować ze swojej kariery, a Ashley
nie namawiała go do tego. Na każdym kroku okazywała mu swoje
oddanie i miłość.
- Czy
mogę prosić panią do tańca? - Maggie poczuła obejmujące ją w
pasie silne dłonie Louisa, który delikatnie złożył na jej
odkrytym ramieniu pocałunek.
W
odpowiedzi uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym oboje
ruszyli na parkiet. Repertuar zmienił się w coś wolniejszego,
przez co Tomlinson od razu przyciągnął dziewczynę do siebie tak,
że stykali się nosami. Maggie przymknęła na moment oczy,
rozkoszując się tą piękną chwilą. Byli z Louisem parą od dwóch
lat, a ich uczucie rosło z każdym dniem coraz bardziej. Przeszli
próbę czasu, kiedy nie mogli być ze sobą na co dzień z powodu
trasy koncertowej, ale nawet to nie przeszkodziło w przeświadczeniu,
że łączyło ich głębokie uczucie.
-
Dzisiaj mijają dokładnie dwa lata, odkąd przyleciałaś do Los
Angeles i powiedziałaś, że mnie kochasz – Louis nie potrafił
ukryć swojej ogromnej radości. Powoli spełniały się wszystkie
jego marzenia, nawet te najskrytsze.
Istnieje
ryzyko, że obietnice to tylko puste słowa, które zadowalają
jedynie przez pozornie długi czas. Życie biegnie dalej swoim
rytmem, jednak człowiek nie potrafi zapomnieć o danym mu słowie,
które przecież powinno zostać wypełnione. Przytłoczony setkami
codziennych problemów, smutków i radości, zawsze znajdzie czas na
myśl o tej jednej rzeczy, o tej jednej osobie.
Przyjaźń,
która miała trwać przez długie, piękne lata, odnalazła się
gdzieś w natłoku innych, ważniejszych spraw. Została odnowiona, a
nawet szła w parze z miłością. Uniosła się do góry,
rozpraszając się wszędzie. Po upływie tak znaczącego czasu udało
się ją uchwycić. Została uratowana.
Tak samo
jak my.
Te
obietnice zawsze były prawdziwe i miały pełne prawo nazywać się
godnymi. Z początku przynosiły radość i ukojenie w bólu, a teraz
kolejne nadzieje, które znaczą naprawdę wiele.
Tak samo
jak ty i ja.
*~*
OD
AUTORKI: Kochani, w ten sposób kończy się ta historia oraz moja
przygoda z barwami miłości. Bywały lepsze i gorsze momenty, ale
zawsze byłyście tutaj ze mną, wspierałyście mnie i dzięki
Waszej pomocy doprowadziłam to opowiadanie do końca. Kolejne w
mojej skromnej kolekcji. Dziękuję za te dziesięć miesięcy
ciężkiej, ale jakże przyjemnej pracy. Druga część tego epilogu tak naprawdę została zaczerpnięta z prologu, zmieniłam tylko odpowiednie słowa, zachęcam do porównania.
Jak
wiecie, nie odchodzę z blogsfery, więc mam nadzieję, że się
cieszycie. Mam aktualnie jeszcze dwa opowiadania i już szykuję
dla Was coś nowego, o czym wkrótce się dowiecie. Po prostu czekam
na jeszcze jedną sprawę związaną z tym blogiem, więc odnośnik
do nowej historii znajdzie się tutaj w odpowiednim czasie, a ja Was
wszystkie powiadomię.
Jeszcze
raz dziękuję z całego serca, będzie mi naprawdę brakowało BM,
Louisa i Maggie. Do napisania na pozostałych blogach, buziaki <3