Maggie
Rain niespokojnie weszła do mieszkania przyjaciółki, gdzie ta już
na nią czekała. Usiadła na kanapie, gorączkowo zastanawiając się
nad swoimi kolejnymi działaniami. We wszystkich mediach głoszono,
że One Direction wraca do Londynu, co zapewne cieszyło wielu
mieszkańców miasta. Dwudziestoletnia brunetka miała jednak
zupełnie inne odczucia. Nie chciała, by doszło do jej spotkania z
Louisem. Świetnie radziła sobie bez niego przez trzy lata, więc
teraz tym bardziej do niczego go nie potrzebowała. Nie mogła
pozwolić, żeby jednym gestem sprawił, że wszystko zostanie mu wybaczone i zapomniane. Najbardziej bała się tego, że
najzwyczajniej w świecie ulegnie. Była tylko człowiekiem,
posiadającym swoje słabości, które Louis kiedyś znał na pamięć.
Maggie nie wiedziała czy przez ich rozłąkę coś się zmieniło,
czy wciąż o nich pamiętał.
Zdawała
sobie sprawę z tego, iż zostało jej niewiele czasu. Zespół był
już w drodze powrotnej, jednak nikt nie wiedział, gdzie dokładnie
się znajdowali. Dziewczyna miała również pewność, że najpierw
zjawią się w mieszkaniu Ashley z powodu Liama, który po uszy był
w niej zakochany. Poznali się dwa lata temu, kiedy Weber spędzała
wakacje u rodziny w Los Angeles. Widzieli się tylko ten jeden raz,
lecz od tamtego czasu ciągle wymieniali ze sobą wiadomości,
czasami rozmawiali i wciąż czekali na swoją pierwszą randkę, do
której pozostawało coraz mniej czasu. Maggie zazdrościła
przyjaciółce tego, że ktoś potrafił się o nią zatroszczyć,
zawalczyć i udowodnić swoje prawdziwe uczucia. Pragnęła, by Louis
robił dla niej to samo. Przez całe dwa lata nie zapytał o nią
nawet za pośrednictwem Payne'a, więc nie było nad czym się
zastanawiać. Zapomniał o przyjaźni, o której kiedyś tak bardzo
zapewniał.
-
Wiem – odezwała się w końcu brunetka, podnosząc się z miejsca.
Chodziła tam i z powrotem, denerwując tym przyjaciółkę. -
Najprościej będzie, jeśli po prostu wyjadę.
-
Zwariowałaś? - skarciła ją Ashley, kręcąc z niedowierzaniem
głową. Wiedziała, że Maggie bardzo przeżywała rozłąkę z
Tomlinsonem, lecz kiedyś musiała stawić czoła swoim problemom. -
Jak to sobie wszystko wyobrażasz? Zostawisz wszystko, pracę,
przyszywaną mamę? Przestań w końcu przed nim uciekać, Meg.
Brunetka
wiedziała, że Webber miała całkowitą rację. Przez rozstanie w
niezgodzie kilka lat temu nie mogła przecież wszystkiego porzucić
i tak po prostu się poddać. Nie taka była. Musiała pokazać
Louisowi, że wcale za nim nie tęskniła i jego powrót nie zrobił
na niej żadnego wrażenia. Zdawała sobie sprawę, że będzie to
bardzo trudne zadanie do wykonania, bowiem była uczuciową
dziewczyną, jednak zamierzała się o to postarać, byleby tylko nie
dać satysfakcji Tomlinsonowi.
Wyobraziła
sobie, jak po jej ciele przechodzą przyjemne dreszcze na widok
przyjaciela i mimowolnie przymknęła powieki, oddając się temu
wspaniałemu uczuciu. Mogła przewidzieć, że to zdarzenie będzie
nieuniknione, jednak wolała wcześniej się z nim zaznajomić niż
przypadkiem przed brunetem zdradzić swoje prawdziwe uczucia. Miała
nieraz ogromną ochotę na zatelefonowanie do niego i wybaczenie
długiej nieobecności w jej życiu codziennym. Za kilka godzin
chciała również rzucić mu się na szyję i już nigdy więcej nie
wypuszczać ze swoich ramion. Marzyła o tym przez cały ten czas,
jednak najbardziej interesowała ją reakcja Louisa. Była ciekawa
tego, co miałby jej wtedy do powiedzenia, czy w ogóle miałby coś
do powiedzenia.
Maggie
postanowiła nie zadręczać się ciągle tymi samymi myślami i
wciąż nowo powstającymi pytaniami, na które nie umiała udzielić
sobie odpowiedzi. Nie było sensu zagłębiać się w coś, co nie
miało żadnego wytłumaczenia czy rozwiązania. Nie chciała tracić
swojego czasu na rozmyślanie o kimś, kto już dawno o niej
zapomniał. Dziewczyna spojrzała tylko przelotnie na przyjaciółkę,
uśmiechając się do niej niepewnie. Miała wiele wątpliwości,
jednak nie zamierzała zadręczać nimi Ashley, która z
niecierpliwością wyczekiwała jakiejś wiadomości od Liama. W
głębi serca Rain cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki,
Payne był naprawdę dobrym kandydatem na partnera dla kogoś takiego
jak Webber. Idealnie do siebie pasowali i nawzajem uzupełniali się
we wszystkich dziedzinach. Maggie miała niemalże stuprocentową
pewność, że ta dwójka w niedalekiej przyszłości zostanie parą.
Właśnie tego życzyła swojej najlepszej przyjaciółce –
miłości, która będzie w stanie uskrzydlać ją każdego nowego
dnia, poczucia bezpieczeństwa od najważniejszej osoby oraz
szczęścia, które niespodziewanie wkradnie się do ich życia i
zostanie na dłuższy czas. Tego wszystkiego chciała również dla
siebie, jednak problem tkwił w tym, że nie wierzyła w powodzenie
tych rzeczy. Miała pesymistyczne podejście, jeśli chodziło o jej
własne dobro.
Jakiś
czas później Maggie postanowiła wrócić do swojego mieszkania i
zająć się sprawami dotyczącymi wydawnictwa. Miała nadzieję, że
dzięki temu oderwie się od rzeczywistości, która coraz bardziej
zaczynała ją przytłaczać. Pożegnała się z przyjaciółką,
zapewniając o późniejszym telefonie. Skierowała się w stronę
wyjściowych drzwi, a kiedy nacisnęła klamkę, usłyszała za sobą
głosy kilku osób. Zaciekawiona dziewczyna wróciła z powrotem do
wcześniejszego pomieszczenia, a jej oczom ukazała się trójka
przystojnych chłopaków, których od razu rozpoznała. Pierwszy
rzucił się w oczy Liam, który od razu pognał w stronę Ashley, by
w końcu móc nacieszyć się jej obecnością. Następnie weszli
Zayn i Niall, którzy radośnie pomachali w stronę brunetki,
zajmując miejsca na kanapie. Maggie nieśmiało odwzajemniła gest,
czując narastającą panikę. Tak naprawdę nie wiedziała, co ma
zrobić. Z jednej strony pragnęła jak najszybciej opuścić
mieszkanie przyjaciółki póki nie zjawił się w nim jeszcze Louis,
jednak z drugiej strony była go tak bardzo ciekawa, że nie mogła
teraz odpuścić. Nie zamierzała łagodzić całej sytuacji, chciała
po prostu na własne oczy przekonać się, jak bardzo się zmienił.
Zupełnie
jak na zawołanie kilkanaście sekund później przez balkonowe drzwi
weszli Harry i Louis, namiętnie o czymś dyskutując.
Dwudziestolatka czekała jedynie na moment, w którym ich spojrzenia
znajdą się na jednej linii. Tomlinson radośnie przywitał się z
Ashley, która również nie zauważyła jeszcze obecności
przyjaciółki, a następnie zajął jedno z wolnych miejsc. Dopiero
wtedy mógł śmiało popatrzeć przed siebie i dostrzec jej
sylwetkę. Przez chwilę wpatrywali się w siebie jak
zahipnotyzowani, nie wykazując przy tym żadnych emocji. Nie trwało
to jednak długo, bowiem w oczach Maggie momentalnie pojawiły się
łzy, które powoli spływały po jej bladych policzkach. Szybkim i
zwinnym ruchem dłoni otarła je, mając nadzieję, że Louis niczego
nie zauważył. Dostała to, czego chciała, zobaczyła dawnego
przyjaciela, który wyglądał na szczęśliwego. Nie miała mu nic
do powiedzenia, dlatego czym prędzej odwróciła się na pięcie,
prawie bezszelestnie wychodząc na zewnątrz.
Z
drżącymi rękoma szukała kluczyków do samochodu w swojej torebce.
Chociaż bardzo chciała, nie była w stanie się uspokoić. Widok
Tomlinsona zdecydowanie zbił ją z tropu. Myślała, że zniesie to
spotkanie z dużo lepszym skutkiem, jednak jak zawsze – przeliczyła
wszystkie swoje siły i możliwości. Wspólnie spędzone lata
mignęły przed jej oczami jak na zawołanie, przywołując jedynie
kolejną falę łez. Tym razem nie mogła pozwolić sobie na rozpacz,
nie w tym miejscu. Kiedy znalazła kluczyki, otworzyła pojazd,
kładąc swoje rzeczy na tylnym siedzeniu.
-
Maggie, zaczekaj – usłyszała za sobą głos, który rozpoznałaby
chociażby w środku nocy. Tego momentu obawiała się najbardziej. -
Dlaczego tak nagle uciekłaś?
-
Przyjechaliście przecież do Ashley – wyjaśniła spokojnie,
czując jak wielka gula utknęła w jej gardle. Loius natychmiast
chciał coś powiedzieć, jednak dziewczyna nie dała dojść mu do
słowa. - Nie próbuj zaprzeczać. Nie zadzwoniłeś do mnie ani razu
przez trzy lata.
Wypowiedzenie
tego jednego zdania sprawiło jej więcej trudności niż cokolwiek
innego. Miała ogromną ochotę rozpłakać się przy nim, jednak
musiała pozostać silna, by nie pokazać, jak bardzo tęskniła za
swoim starym przyjacielem. Sama nigdy się do niego nie odezwała,
jednak to właśnie on powinien był wykonać ten pierwszy krok, to
on wyjechał, zostawiając ją pomimo wielu wcześniejszych obietnic.
Maggie wpatrywała się w smutne oczy Tomlinsona jeszcze przez krótką
chwilę, po czym otworzyła drzwi od samochodu, tym razem wsiadając
do środka. Louis po raz kolejny zawiódł ją na całej linii, nie
potrafił nawet wytłumaczyć swojego zachowania. Dziewczyna nie
zamierzała niczego mu ułatwiać, dlatego odjechała, nie oglądając
się więcej za siebie.
Louis
przez dłuższy czas wpatrywał się w ruchliwą ulicę, gdzie
niedawno znajdował się jeszcze samochód Rain. Było mu po prostu
przykro z powodu tego, w jaki sposób został potraktowany przez niegdyś swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale czemu się dziwił?
Doskonale zdawał sobie sprawę, że to on wszystko zaprzepaścił i
skazał na straty. To on zdecydował się na wyjazd z zespołem.
Wybrał światową karierę, zostawiając kogoś, kto najbardziej go
potrzebował.
Nigdy
sobie tego nie wybaczył. Nawet gdyby Maggie kiedyś odważyła się
na ten trudny gest, wiedział, że już zawsze będzie miał do
siebie żal o to, co stało się między nimi. Stracił jej zaufanie,
szacunek i ciepłe uczucie, jakim go darzyła. Nie należał jednak
do osób, które tak łatwo się poddawały, dlatego od razu
postanowił działać. Kilka miesięcy temu Ashley podała mu adres
Maggie, by mógł wysłać świąteczną kartkę, lecz niestety na
ten gest również nie było go stać. Mimo wszystko, wyjął ze
swojego portfela potrzebne dane, dokładnie je analizując. Wszedł
następnie do mieszkania Webber, pytając o pożyczenie motoru,
należącego do jej brata. Blondynka bez wahania się zgodziła, a
Tomlinson wybiegł jak burza, niczego nikomu nie wyjaśniając.
Kiedy
brunet dotarł na miejsce, zauważył przed garażem samochód Meg,
dlatego miał pewność, że dziewczyna wróciła do domu. Od
dłuższego czasu miał ochotę na coś naprawdę szalonego, a
jednocześnie trochę romantycznego. Maggie zdecydowanie zasługiwała
na takie traktowanie i na tak efektowne przeprosiny. Louis był
gotowy na ich wielokrotne powtórzenie, jednak w obecnej sytuacji nie
chciał zastanawiać się nad konkretną liczbą. Przede wszystkim
liczyła się jak najlepsza reakcja dziewczyny. Niepewnie zapukał do
drzwi, oddalając się o kilka kroków. Chwilę później w progu
stanęła dwudziestolatka ze spuszczoną głową. Kiedy tylko
podniosła wzrok, Tomlinson dokładnie mógł odczytać wszystkie jej
odczucia wyrażone w spływających po jej policzkach łzach. Jedyne
na co teraz miał ochotę to zabranie brunetki w swoje ramiona i
zapewnienie, że już nigdy więcej jej nie opuści. Chociaż bardzo
chciał, nie mógł tego zrobić. Maggie na pewno by mu na to nie
pozwoliła. Nie po tym, co zrobił. Widząc, że zdenerwowana
dziewczyna znika ponownie w środku, wziął głęboki oddech,
wcielając swój plan w obecną sytuację.
- You
can't go to bed without a cup of tea – zaczął śpiewać
delikatnie swoją kwestię z ulubionej piosenki przyjaciółki.
Bardzo dobrze ją znał i wiedział, że nie przejdzie obok tego
obojętnie. Nie pomylił się. Maggie wyszła do Louisa, starając
się go uciszyć. Przechodzący ludzie na ulicy przyglądali się
temu zdarzeniu z wyraźnym zainteresowaniem ze względu na osobę
Tomlinona. Ten jednak nie zwracał uwagi na nikogo oprócz dziewczyny
stojącej przed nim. Mimo jej protestów, kontynuował dalej: - and
maybe that's the reason that you talk in your sleep.
-
Lou, proszę – wyszeptała przez łzy, wciąż wpatrując się w
jego oczy. Musiała przyznać, że nie spodziewała się po nim
takiego gestu. Myślała, że całkowicie się zmienił tymczasem
właśnie w taki sposób postąpiłby jej dawny przyjaciel.
- And
all those conversations are the secrets that I keep thought it makes
no sense to me – mimowolnie dziewczyna rozpłakała się jeszcze
bardziej, kiedy Tomlinson zakończył swoją zwrotkę. W tej chwili
pragnęła rzucić się mu na szyję, jednak wciąż nie pozwalała
jej na to duma. Zamiast tego nic nie mówiąc, odwróciła się na
pięcie, zamierzając ponownie uciec przed czyhającą na nią
rozmową.
Tym
razem Louis był szybszy. W odpowiednim momencie delikatnie chwycił
nadgarstek Maggie, przyciągając ją do siebie. Zdawał sobie
sprawę, że znalazł się zbyt blisko niej, mógł poczuć jej
przyspieszony oddech na własnej szyi, jednak nawet to nie sprawiło,
że wypuścił ją ze swoich ramion. Natychmiast poczuł ogarniające
go szczęście, którego bez powodzenia szukał przez minione trzy
lata. Nagle wszystko stało się jasne – to Maggie Rain była jego
szczęściem.
*~*
OD AUTORKI: Z racji tego, że w weekend nie będę miała za bardzo czasu na dodanie rozdziału, to wstawiam go już dzisiaj. Mam nadzieję, że go polubicie. Następny może w okolicach świąt, zobaczymy. Pozdrawiam Was gorąco! Przy okazji, jak podoba Wam się nowy wygląd? Gorąco dziękuję Snooki, po raz kolejny! Jesteś wielka <3
Ohh, tak ! *.* Spotkali się !!! ♥ Jezu, nie wyobrażam sobie piękniejszych przeprosin, niż zaśpiewanie zwrotki swojej własnej piosenka ;')
OdpowiedzUsuńLouis... Mimo tego, co zrobił w przeszłości, nie odpuści... Czuję to <3 Jest taki romantyczny, aż chce mi się płakać ! :D
Mam nadzieję, że Maggie go nie odtrąci... Błagam, nie...
Czekam na następny ! ♥
O Mój Boże! Gdybym była na miejscu Maggie najpierw bym się popłakała a potem spokojnie umarła na zawał. Najpiękniejsze przeprosiny na świecie.
OdpowiedzUsuńNie myśl sobie jednak, że zamierzam Louisowi słodzić! O nie! Uważam, że Mag nie powinna mu tak od razu wybaczać. Tak się nie da. Nie po tym co jej zrobił. Żadnej wiadomości przez tyle czasu? Ode mnie by jeszcze w tą słodką mordkę oberwał. Postarał się, chciał być romantyczny, uświadomił sobie, że to ona jest jego szczęściem. Ok, ale niech nie myśli, że przeszłość nagle zniknęła.
Ciekawe jak dalej to rozwiążesz. :)
Nie mogę się doczekać następnego odcinka.
Chciałabym pisać chociaż w połowie tak dobrze jak Ty kochana. Świetne.
Całuję gorąco :*
Matko boska! Na miejscu Maggie prawdopodobnie umarłabym od razu! Naprawdę, gest Tomlisona zwalił mnie z nóg (dobrze, że siedziałam) i naprawdę z trudem powstrzymywałam szklanki w oczach, całkowicie wczuwając się w tą sytuację. To zdecydowanie był dobry pomysł, jeśli chciał, aby mu wybaczyła. Jednakże, mimo całej słabości do Lou, nie chciałabym, aby Maggie od razu rzuciła mu się w ramiona i zapomniała o wszystkim. Po prostu nie zachował się w porządku. Dobrze, uświadomił sobie, że to Mag jest jego szczęściem, aczkolwiek dlaczego dopiero teraz? Miał tyle czasu... Tyle czasu na napisanie listu, wysłanie meila, ale nie zrobił nic.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, co będzie dalej i to ogromnie. :)
Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam. x
@_luvmyboobear
Najpierw muszę powiedzieć, że szablon jest naprawdę śliczny! Nie mogę się na niego napatrzeć, świetnie wygląda. Snooki po raz kolejny odwaliła kawał dobrej roboty :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że skończyłam czytanie tego rozdziału ze łzami w oczach? Nie dość, że ostatnio jestem bardziej wrażliwa niż zwykle, to jeszcze potrafisz wywołać niesamowite uczucia w czytelniku. No, ale może po kolei, chociaż czuję, że ten komentarz i tak będzie chaotyczny.
Więc coś jest między Liamem i Ashley? Chociaż to dopiero początek opowiadania, jakoś tak od razu poczułam, że ta dwójka będzie idealną parą, dlatego kiedy wspomniałaś o łączącej ich więzi, strasznie się ucieszyłam. Życzę im wszystkiego dobrego :)
Strasznie czekałam na spotkanie Louisa i Maggie, a kiedy wreszcie się to stało, emocje we mnie dosłownie oszalały. Prawdę powiedziawszy jestem koszmarnie wkurzona na Tomlinsona. Ja rozumiem, że koncerty, sława i kariera, ale naprawdę nie mógł utrzymywać kontaktu z Meg? Wystarczyłby chociaż telefon od czasu do czasu, sms, kartka, cokolwiek... Przecież Liamowi udawało się rozmawiać z Ash, kiedy był w trasie, prawda? Szczerze powiedziawszy podziwiam Maggie, ja pewnie uciekłabym z mieszkania przyjaciółki jeszcze szybciej. Na szczęście Lou tym razem mnie nie zawiódł i zachował się jak prawdziwy facet. Dobrze, że wziął ten cholerny motor i pojechał za dziewczyną. Scena, w której zaczął śpiewać swoją strofę z Little things kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi. Zachciało mi się płakać, zupełnie tak jak Maggie. A kiedy ją do siebie przytulił, to już w ogóle byłam rozstrojona emocjonalnie. Nie ma co ukrywać - Louis ją kocha, to nie jest tylko przyjaźń. Tylko dlaczego, do cholery, zostawił ją na trzy lata...
Rozdział niesamowity, pełen uczuć, a to jest to, co lubię najbardziej :) Czekam na ciąg dalszy <3
Oczywiście szablon bardzo mi się podoba.. Jakoś tak pasuje mi do tego opowiadania, ssama nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Jako że dziś miałam przyjemność czytać dwa rozdziały z Twoich blogow, muszę szczerze przyznać, że oba jak najbardziej przypadły mi do gustu. Lubię ten emocjonalny i mega uczuciowy sposób w jaki opisujesz każdą scenę i zastanawiam się, czy w życiu prywatnym również taka jesteś, w sensie niesamowicie uczuciowa.. Tak czy inaczej.. Naprawdę uwielbiam Twoje opowiadania, sceny, uczucia właśnie opisujesz w bardzo realny sposób, że można byłoby pomyśleć, że sama kiedyś przechodziłaś przez cos podobnego i teraz po prostu przedstawiasz Nam bieg wydarzeń. To spory plus. Sam rozdziałjak najbardziej.mi się spodobał.. Może i nie dzieje się w nim nic spektakularnego, nie licząc powrotu Lou do Londynu, ale jest po prostu bardzo ładnie napisany. Widzę, że lubisz kiedy Twoja główna bohaterka staje w trudnej sytuacji i jest zmuszona schować swoją dumę do kieszeni i wybaczyć coś strasznego lub na zawsze pogodzić się z utratą bliskiej osoby. :D Sadystka! W każdym razie ja doskonale rozumiem postawę Maggie wedle tej sytuacji. Ja byłam wściekła i nie potrafilam zrozumieć, jak mój przyjaciel mógł nie odezwać się do mnie całe wakacje, więc 3 lat z pewnością bym nie zniosła i po prostu go rozszarpala za taką ignorancję. Maggie jest bardzo silna, skoro tak sobie z tym poradziła. Pokazała łzy, ale.one wcale nie muszą być oznaką słabości.. Poza tym gdyby mnie Louis Tomlinson zaśpiewał swoją kwestię z Little Things, prawdopodobnie bym się rozplynela. O dobry Boże! Daj mi kiedyś czegoś takiego doświadczyć! :c Okej, zaraz będę musiała liczyć swoją kasetkę, więc muszę kończyć. XD Pozdrawiam gorąco! <3
OdpowiedzUsuńNa początku muszę przyznać, że niesamowicie wyrobiłaś swój styl i w świetny sposób opisujesz teraz uczucia bohaterów. Ponadto jak na razie rozdziały tutaj wcale nie są takie krótkie ;>. To cudowne, że tak się rozwinęłaś przez tyle lat pisania. Jeszcze cudowniejszy jest fakt, że w sumie czytam Twoje opowiadania od prawie początku hihi ^^. Ale przejdźmy do rozdziału.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Maggie przez myśl przeszedł nawet wyjazd z Londynu. Widok Louisa, który ją opuścił naprawdę należał do jednych najboleśniejszych w jej życiu. Musiała nauczyć się żyć bez niego przez trzy lata i, chociaż było ciężko, dała radę. Oczywiście, że wspomnienia jej nie opuściły i mimo wszystko przeżywała rozstanie z przyjacielem, ale jakoś sobie poradziła. Aż tutaj nagle BUM! 1D wraca do Londynu i dochodzi do spotkania Maggie z Lou.
Czy mi się wydaje, czy Tomlinson naprawdę był zaskoczony reakcją Maggie? Może miała wskoczyć mu w ramiona i dziękować za to, że przynajmniej nie udawał, że się nie znają? śmieszne! Ale pojechał do niej i... zaczął śpiewać! :D. Przypominało mi to trochę musical. Szkoda, że przypadkowi przechodnie nie zaczęli nagle tańczyć w ten sam rytm, nagle znając odpowiednie kroki ^^.
Ale plan Louisa i się powiódł i wydaje mi się, że Maggie mimo wszystko mu wybaczy. Tak bardzo jest mi jej szkoda ;<. Nie wiem, czy sama byłabym w stanie wybaczyć coś takiego, naprawdę...
Czekam na nowość, kochana, a co do szablonu - nie ma za co. Cieszę się, że Ci się podoba i mogłam pomóc <3.
Ojeju jeju ale mi się podoba!
OdpowiedzUsuńMaggie niepotrzebnie chyba się tak obawiała tego spotkania z Lou. No, przynajmniej póki co, bo przecież nigdy nie wiadomo co jeszcze dalej z tego wyjdzie. Dziewczyna miała ciężki orzech do zgryzienia, ale jak zwykle rzeczywistość weryfikuje nasze plany. Mówimy, że nie, nie zrobimy tego a tu... i tak uczucia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Bo nie powinna okazywać uczuć. A może to i jednak na lepsze wyszło?
Plan Louisa idealny. No żeby chłopak jej zaśpiewał i nie dbał o nic innego! Boże, kochane stworzenie z niego. Poproszę takiego cudownego chłopaka ;d
Dobrze, to ja będę czekać na kolejny (chociaż ledwo się tutaj pojawiłam) i zapewniam, że będę śledzić tą historię.
Pozdrowiam, Kaś :)