13 grudnia 2013

Rozdział drugi

Maggie Rain niespokojnie weszła do mieszkania przyjaciółki, gdzie ta już na nią czekała. Usiadła na kanapie, gorączkowo zastanawiając się nad swoimi kolejnymi działaniami. We wszystkich mediach głoszono, że One Direction wraca do Londynu, co zapewne cieszyło wielu mieszkańców miasta. Dwudziestoletnia brunetka miała jednak zupełnie inne odczucia. Nie chciała, by doszło do jej spotkania z Louisem. Świetnie radziła sobie bez niego przez trzy lata, więc teraz tym bardziej do niczego go nie potrzebowała. Nie mogła pozwolić, żeby jednym gestem sprawił, że wszystko zostanie mu wybaczone i zapomniane. Najbardziej bała się tego, że najzwyczajniej w świecie ulegnie. Była tylko człowiekiem, posiadającym swoje słabości, które Louis kiedyś znał na pamięć. Maggie nie wiedziała czy przez ich rozłąkę coś się zmieniło, czy wciąż o nich pamiętał.
Zdawała sobie sprawę z tego, iż zostało jej niewiele czasu. Zespół był już w drodze powrotnej, jednak nikt nie wiedział, gdzie dokładnie się znajdowali. Dziewczyna miała również pewność, że najpierw zjawią się w mieszkaniu Ashley z powodu Liama, który po uszy był w niej zakochany. Poznali się dwa lata temu, kiedy Weber spędzała wakacje u rodziny w Los Angeles. Widzieli się tylko ten jeden raz, lecz od tamtego czasu ciągle wymieniali ze sobą wiadomości, czasami rozmawiali i wciąż czekali na swoją pierwszą randkę, do której pozostawało coraz mniej czasu. Maggie zazdrościła przyjaciółce tego, że ktoś potrafił się o nią zatroszczyć, zawalczyć i udowodnić swoje prawdziwe uczucia. Pragnęła, by Louis robił dla niej to samo. Przez całe dwa lata nie zapytał o nią nawet za pośrednictwem Payne'a, więc nie było nad czym się zastanawiać. Zapomniał o przyjaźni, o której kiedyś tak bardzo zapewniał.
- Wiem – odezwała się w końcu brunetka, podnosząc się z miejsca. Chodziła tam i z powrotem, denerwując tym przyjaciółkę. - Najprościej będzie, jeśli po prostu wyjadę.
- Zwariowałaś? - skarciła ją Ashley, kręcąc z niedowierzaniem głową. Wiedziała, że Maggie bardzo przeżywała rozłąkę z Tomlinsonem, lecz kiedyś musiała stawić czoła swoim problemom. - Jak to sobie wszystko wyobrażasz? Zostawisz wszystko, pracę, przyszywaną mamę? Przestań w końcu przed nim uciekać, Meg.
Brunetka wiedziała, że Webber miała całkowitą rację. Przez rozstanie w niezgodzie kilka lat temu nie mogła przecież wszystkiego porzucić i tak po prostu się poddać. Nie taka była. Musiała pokazać Louisowi, że wcale za nim nie tęskniła i jego powrót nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Zdawała sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne zadanie do wykonania, bowiem była uczuciową dziewczyną, jednak zamierzała się o to postarać, byleby tylko nie dać satysfakcji Tomlinsonowi.
Wyobraziła sobie, jak po jej ciele przechodzą przyjemne dreszcze na widok przyjaciela i mimowolnie przymknęła powieki, oddając się temu wspaniałemu uczuciu. Mogła przewidzieć, że to zdarzenie będzie nieuniknione, jednak wolała wcześniej się z nim zaznajomić niż przypadkiem przed brunetem zdradzić swoje prawdziwe uczucia. Miała nieraz ogromną ochotę na zatelefonowanie do niego i wybaczenie długiej nieobecności w jej życiu codziennym. Za kilka godzin chciała również rzucić mu się na szyję i już nigdy więcej nie wypuszczać ze swoich ramion. Marzyła o tym przez cały ten czas, jednak najbardziej interesowała ją reakcja Louisa. Była ciekawa tego, co miałby jej wtedy do powiedzenia, czy w ogóle miałby coś do powiedzenia.
Maggie postanowiła nie zadręczać się ciągle tymi samymi myślami i wciąż nowo powstającymi pytaniami, na które nie umiała udzielić sobie odpowiedzi. Nie było sensu zagłębiać się w coś, co nie miało żadnego wytłumaczenia czy rozwiązania. Nie chciała tracić swojego czasu na rozmyślanie o kimś, kto już dawno o niej zapomniał. Dziewczyna spojrzała tylko przelotnie na przyjaciółkę, uśmiechając się do niej niepewnie. Miała wiele wątpliwości, jednak nie zamierzała zadręczać nimi Ashley, która z niecierpliwością wyczekiwała jakiejś wiadomości od Liama. W głębi serca Rain cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki, Payne był naprawdę dobrym kandydatem na partnera dla kogoś takiego jak Webber. Idealnie do siebie pasowali i nawzajem uzupełniali się we wszystkich dziedzinach. Maggie miała niemalże stuprocentową pewność, że ta dwójka w niedalekiej przyszłości zostanie parą. Właśnie tego życzyła swojej najlepszej przyjaciółce – miłości, która będzie w stanie uskrzydlać ją każdego nowego dnia, poczucia bezpieczeństwa od najważniejszej osoby oraz szczęścia, które niespodziewanie wkradnie się do ich życia i zostanie na dłuższy czas. Tego wszystkiego chciała również dla siebie, jednak problem tkwił w tym, że nie wierzyła w powodzenie tych rzeczy. Miała pesymistyczne podejście, jeśli chodziło o jej własne dobro.
Jakiś czas później Maggie postanowiła wrócić do swojego mieszkania i zająć się sprawami dotyczącymi wydawnictwa. Miała nadzieję, że dzięki temu oderwie się od rzeczywistości, która coraz bardziej zaczynała ją przytłaczać. Pożegnała się z przyjaciółką, zapewniając o późniejszym telefonie. Skierowała się w stronę wyjściowych drzwi, a kiedy nacisnęła klamkę, usłyszała za sobą głosy kilku osób. Zaciekawiona dziewczyna wróciła z powrotem do wcześniejszego pomieszczenia, a jej oczom ukazała się trójka przystojnych chłopaków, których od razu rozpoznała. Pierwszy rzucił się w oczy Liam, który od razu pognał w stronę Ashley, by w końcu móc nacieszyć się jej obecnością. Następnie weszli Zayn i Niall, którzy radośnie pomachali w stronę brunetki, zajmując miejsca na kanapie. Maggie nieśmiało odwzajemniła gest, czując narastającą panikę. Tak naprawdę nie wiedziała, co ma zrobić. Z jednej strony pragnęła jak najszybciej opuścić mieszkanie przyjaciółki póki nie zjawił się w nim jeszcze Louis, jednak z drugiej strony była go tak bardzo ciekawa, że nie mogła teraz odpuścić. Nie zamierzała łagodzić całej sytuacji, chciała po prostu na własne oczy przekonać się, jak bardzo się zmienił.
Zupełnie jak na zawołanie kilkanaście sekund później przez balkonowe drzwi weszli Harry i Louis, namiętnie o czymś dyskutując. Dwudziestolatka czekała jedynie na moment, w którym ich spojrzenia znajdą się na jednej linii. Tomlinson radośnie przywitał się z Ashley, która również nie zauważyła jeszcze obecności przyjaciółki, a następnie zajął jedno z wolnych miejsc. Dopiero wtedy mógł śmiało popatrzeć przed siebie i dostrzec jej sylwetkę. Przez chwilę wpatrywali się w siebie jak zahipnotyzowani, nie wykazując przy tym żadnych emocji. Nie trwało to jednak długo, bowiem w oczach Maggie momentalnie pojawiły się łzy, które powoli spływały po jej bladych policzkach. Szybkim i zwinnym ruchem dłoni otarła je, mając nadzieję, że Louis niczego nie zauważył. Dostała to, czego chciała, zobaczyła dawnego przyjaciela, który wyglądał na szczęśliwego. Nie miała mu nic do powiedzenia, dlatego czym prędzej odwróciła się na pięcie, prawie bezszelestnie wychodząc na zewnątrz.
Z drżącymi rękoma szukała kluczyków do samochodu w swojej torebce. Chociaż bardzo chciała, nie była w stanie się uspokoić. Widok Tomlinsona zdecydowanie zbił ją z tropu. Myślała, że zniesie to spotkanie z dużo lepszym skutkiem, jednak jak zawsze – przeliczyła wszystkie swoje siły i możliwości. Wspólnie spędzone lata mignęły przed jej oczami jak na zawołanie, przywołując jedynie kolejną falę łez. Tym razem nie mogła pozwolić sobie na rozpacz, nie w tym miejscu. Kiedy znalazła kluczyki, otworzyła pojazd, kładąc swoje rzeczy na tylnym siedzeniu.
- Maggie, zaczekaj – usłyszała za sobą głos, który rozpoznałaby chociażby w środku nocy. Tego momentu obawiała się najbardziej. - Dlaczego tak nagle uciekłaś?
- Przyjechaliście przecież do Ashley – wyjaśniła spokojnie, czując jak wielka gula utknęła w jej gardle. Loius natychmiast chciał coś powiedzieć, jednak dziewczyna nie dała dojść mu do słowa. - Nie próbuj zaprzeczać. Nie zadzwoniłeś do mnie ani razu przez trzy lata.
Wypowiedzenie tego jednego zdania sprawiło jej więcej trudności niż cokolwiek innego. Miała ogromną ochotę rozpłakać się przy nim, jednak musiała pozostać silna, by nie pokazać, jak bardzo tęskniła za swoim starym przyjacielem. Sama nigdy się do niego nie odezwała, jednak to właśnie on powinien był wykonać ten pierwszy krok, to on wyjechał, zostawiając ją pomimo wielu wcześniejszych obietnic. Maggie wpatrywała się w smutne oczy Tomlinsona jeszcze przez krótką chwilę, po czym otworzyła drzwi od samochodu, tym razem wsiadając do środka. Louis po raz kolejny zawiódł ją na całej linii, nie potrafił nawet wytłumaczyć swojego zachowania. Dziewczyna nie zamierzała niczego mu ułatwiać, dlatego odjechała, nie oglądając się więcej za siebie.

Louis przez dłuższy czas wpatrywał się w ruchliwą ulicę, gdzie niedawno znajdował się jeszcze samochód Rain. Było mu po prostu przykro z powodu tego, w jaki sposób został potraktowany przez niegdyś swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale czemu się dziwił? Doskonale zdawał sobie sprawę, że to on wszystko zaprzepaścił i skazał na straty. To on zdecydował się na wyjazd z zespołem. Wybrał światową karierę, zostawiając kogoś, kto najbardziej go potrzebował.
Nigdy sobie tego nie wybaczył. Nawet gdyby Maggie kiedyś odważyła się na ten trudny gest, wiedział, że już zawsze będzie miał do siebie żal o to, co stało się między nimi. Stracił jej zaufanie, szacunek i ciepłe uczucie, jakim go darzyła. Nie należał jednak do osób, które tak łatwo się poddawały, dlatego od razu postanowił działać. Kilka miesięcy temu Ashley podała mu adres Maggie, by mógł wysłać świąteczną kartkę, lecz niestety na ten gest również nie było go stać. Mimo wszystko, wyjął ze swojego portfela potrzebne dane, dokładnie je analizując. Wszedł następnie do mieszkania Webber, pytając o pożyczenie motoru, należącego do jej brata. Blondynka bez wahania się zgodziła, a Tomlinson wybiegł jak burza, niczego nikomu nie wyjaśniając.
Kiedy brunet dotarł na miejsce, zauważył przed garażem samochód Meg, dlatego miał pewność, że dziewczyna wróciła do domu. Od dłuższego czasu miał ochotę na coś naprawdę szalonego, a jednocześnie trochę romantycznego. Maggie zdecydowanie zasługiwała na takie traktowanie i na tak efektowne przeprosiny. Louis był gotowy na ich wielokrotne powtórzenie, jednak w obecnej sytuacji nie chciał zastanawiać się nad konkretną liczbą. Przede wszystkim liczyła się jak najlepsza reakcja dziewczyny. Niepewnie zapukał do drzwi, oddalając się o kilka kroków. Chwilę później w progu stanęła dwudziestolatka ze spuszczoną głową. Kiedy tylko podniosła wzrok, Tomlinson dokładnie mógł odczytać wszystkie jej odczucia wyrażone w spływających po jej policzkach łzach. Jedyne na co teraz miał ochotę to zabranie brunetki w swoje ramiona i zapewnienie, że już nigdy więcej jej nie opuści. Chociaż bardzo chciał, nie mógł tego zrobić. Maggie na pewno by mu na to nie pozwoliła. Nie po tym, co zrobił. Widząc, że zdenerwowana dziewczyna znika ponownie w środku, wziął głęboki oddech, wcielając swój plan w obecną sytuację.
- You can't go to bed without a cup of tea – zaczął śpiewać delikatnie swoją kwestię z ulubionej piosenki przyjaciółki. Bardzo dobrze ją znał i wiedział, że nie przejdzie obok tego obojętnie. Nie pomylił się. Maggie wyszła do Louisa, starając się go uciszyć. Przechodzący ludzie na ulicy przyglądali się temu zdarzeniu z wyraźnym zainteresowaniem ze względu na osobę Tomlinona. Ten jednak nie zwracał uwagi na nikogo oprócz dziewczyny stojącej przed nim. Mimo jej protestów, kontynuował dalej: - and maybe that's the reason that you talk in your sleep.
- Lou, proszę – wyszeptała przez łzy, wciąż wpatrując się w jego oczy. Musiała przyznać, że nie spodziewała się po nim takiego gestu. Myślała, że całkowicie się zmienił tymczasem właśnie w taki sposób postąpiłby jej dawny przyjaciel.
- And all those conversations are the secrets that I keep thought it makes no sense to me – mimowolnie dziewczyna rozpłakała się jeszcze bardziej, kiedy Tomlinson zakończył swoją zwrotkę. W tej chwili pragnęła rzucić się mu na szyję, jednak wciąż nie pozwalała jej na to duma. Zamiast tego nic nie mówiąc, odwróciła się na pięcie, zamierzając ponownie uciec przed czyhającą na nią rozmową.
Tym razem Louis był szybszy. W odpowiednim momencie delikatnie chwycił nadgarstek Maggie, przyciągając ją do siebie. Zdawał sobie sprawę, że znalazł się zbyt blisko niej, mógł poczuć jej przyspieszony oddech na własnej szyi, jednak nawet to nie sprawiło, że wypuścił ją ze swoich ramion. Natychmiast poczuł ogarniające go szczęście, którego bez powodzenia szukał przez minione trzy lata. Nagle wszystko stało się jasne – to Maggie Rain była jego szczęściem.  

*~*
OD AUTORKI: Z racji tego, że w weekend nie będę miała za bardzo czasu na dodanie rozdziału, to wstawiam go już dzisiaj. Mam nadzieję, że go polubicie. Następny może w okolicach świąt, zobaczymy. Pozdrawiam Was gorąco! Przy okazji, jak podoba Wam się nowy wygląd? Gorąco dziękuję Snooki, po raz kolejny! Jesteś wielka <3 

7 komentarzy:

  1. Ohh, tak ! *.* Spotkali się !!! ♥ Jezu, nie wyobrażam sobie piękniejszych przeprosin, niż zaśpiewanie zwrotki swojej własnej piosenka ;')
    Louis... Mimo tego, co zrobił w przeszłości, nie odpuści... Czuję to <3 Jest taki romantyczny, aż chce mi się płakać ! :D
    Mam nadzieję, że Maggie go nie odtrąci... Błagam, nie...
    Czekam na następny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O Mój Boże! Gdybym była na miejscu Maggie najpierw bym się popłakała a potem spokojnie umarła na zawał. Najpiękniejsze przeprosiny na świecie.
    Nie myśl sobie jednak, że zamierzam Louisowi słodzić! O nie! Uważam, że Mag nie powinna mu tak od razu wybaczać. Tak się nie da. Nie po tym co jej zrobił. Żadnej wiadomości przez tyle czasu? Ode mnie by jeszcze w tą słodką mordkę oberwał. Postarał się, chciał być romantyczny, uświadomił sobie, że to ona jest jego szczęściem. Ok, ale niech nie myśli, że przeszłość nagle zniknęła.
    Ciekawe jak dalej to rozwiążesz. :)
    Nie mogę się doczekać następnego odcinka.
    Chciałabym pisać chociaż w połowie tak dobrze jak Ty kochana. Świetne.
    Całuję gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko boska! Na miejscu Maggie prawdopodobnie umarłabym od razu! Naprawdę, gest Tomlisona zwalił mnie z nóg (dobrze, że siedziałam) i naprawdę z trudem powstrzymywałam szklanki w oczach, całkowicie wczuwając się w tą sytuację. To zdecydowanie był dobry pomysł, jeśli chciał, aby mu wybaczyła. Jednakże, mimo całej słabości do Lou, nie chciałabym, aby Maggie od razu rzuciła mu się w ramiona i zapomniała o wszystkim. Po prostu nie zachował się w porządku. Dobrze, uświadomił sobie, że to Mag jest jego szczęściem, aczkolwiek dlaczego dopiero teraz? Miał tyle czasu... Tyle czasu na napisanie listu, wysłanie meila, ale nie zrobił nic.
    Ciekawi mnie, co będzie dalej i to ogromnie. :)
    Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam. x
    @_luvmyboobear

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw muszę powiedzieć, że szablon jest naprawdę śliczny! Nie mogę się na niego napatrzeć, świetnie wygląda. Snooki po raz kolejny odwaliła kawał dobrej roboty :)
    Wiesz, że skończyłam czytanie tego rozdziału ze łzami w oczach? Nie dość, że ostatnio jestem bardziej wrażliwa niż zwykle, to jeszcze potrafisz wywołać niesamowite uczucia w czytelniku. No, ale może po kolei, chociaż czuję, że ten komentarz i tak będzie chaotyczny.
    Więc coś jest między Liamem i Ashley? Chociaż to dopiero początek opowiadania, jakoś tak od razu poczułam, że ta dwójka będzie idealną parą, dlatego kiedy wspomniałaś o łączącej ich więzi, strasznie się ucieszyłam. Życzę im wszystkiego dobrego :)
    Strasznie czekałam na spotkanie Louisa i Maggie, a kiedy wreszcie się to stało, emocje we mnie dosłownie oszalały. Prawdę powiedziawszy jestem koszmarnie wkurzona na Tomlinsona. Ja rozumiem, że koncerty, sława i kariera, ale naprawdę nie mógł utrzymywać kontaktu z Meg? Wystarczyłby chociaż telefon od czasu do czasu, sms, kartka, cokolwiek... Przecież Liamowi udawało się rozmawiać z Ash, kiedy był w trasie, prawda? Szczerze powiedziawszy podziwiam Maggie, ja pewnie uciekłabym z mieszkania przyjaciółki jeszcze szybciej. Na szczęście Lou tym razem mnie nie zawiódł i zachował się jak prawdziwy facet. Dobrze, że wziął ten cholerny motor i pojechał za dziewczyną. Scena, w której zaczął śpiewać swoją strofę z Little things kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi. Zachciało mi się płakać, zupełnie tak jak Maggie. A kiedy ją do siebie przytulił, to już w ogóle byłam rozstrojona emocjonalnie. Nie ma co ukrywać - Louis ją kocha, to nie jest tylko przyjaźń. Tylko dlaczego, do cholery, zostawił ją na trzy lata...
    Rozdział niesamowity, pełen uczuć, a to jest to, co lubię najbardziej :) Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście szablon bardzo mi się podoba.. Jakoś tak pasuje mi do tego opowiadania, ssama nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Jako że dziś miałam przyjemność czytać dwa rozdziały z Twoich blogow, muszę szczerze przyznać, że oba jak najbardziej przypadły mi do gustu. Lubię ten emocjonalny i mega uczuciowy sposób w jaki opisujesz każdą scenę i zastanawiam się, czy w życiu prywatnym również taka jesteś, w sensie niesamowicie uczuciowa.. Tak czy inaczej.. Naprawdę uwielbiam Twoje opowiadania, sceny, uczucia właśnie opisujesz w bardzo realny sposób, że można byłoby pomyśleć, że sama kiedyś przechodziłaś przez cos podobnego i teraz po prostu przedstawiasz Nam bieg wydarzeń. To spory plus. Sam rozdziałjak najbardziej.mi się spodobał.. Może i nie dzieje się w nim nic spektakularnego, nie licząc powrotu Lou do Londynu, ale jest po prostu bardzo ładnie napisany. Widzę, że lubisz kiedy Twoja główna bohaterka staje w trudnej sytuacji i jest zmuszona schować swoją dumę do kieszeni i wybaczyć coś strasznego lub na zawsze pogodzić się z utratą bliskiej osoby. :D Sadystka! W każdym razie ja doskonale rozumiem postawę Maggie wedle tej sytuacji. Ja byłam wściekła i nie potrafilam zrozumieć, jak mój przyjaciel mógł nie odezwać się do mnie całe wakacje, więc 3 lat z pewnością bym nie zniosła i po prostu go rozszarpala za taką ignorancję. Maggie jest bardzo silna, skoro tak sobie z tym poradziła. Pokazała łzy, ale.one wcale nie muszą być oznaką słabości.. Poza tym gdyby mnie Louis Tomlinson zaśpiewał swoją kwestię z Little Things, prawdopodobnie bym się rozplynela. O dobry Boże! Daj mi kiedyś czegoś takiego doświadczyć! :c Okej, zaraz będę musiała liczyć swoją kasetkę, więc muszę kończyć. XD Pozdrawiam gorąco! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku muszę przyznać, że niesamowicie wyrobiłaś swój styl i w świetny sposób opisujesz teraz uczucia bohaterów. Ponadto jak na razie rozdziały tutaj wcale nie są takie krótkie ;>. To cudowne, że tak się rozwinęłaś przez tyle lat pisania. Jeszcze cudowniejszy jest fakt, że w sumie czytam Twoje opowiadania od prawie początku hihi ^^. Ale przejdźmy do rozdziału.
    Nie dziwię się, że Maggie przez myśl przeszedł nawet wyjazd z Londynu. Widok Louisa, który ją opuścił naprawdę należał do jednych najboleśniejszych w jej życiu. Musiała nauczyć się żyć bez niego przez trzy lata i, chociaż było ciężko, dała radę. Oczywiście, że wspomnienia jej nie opuściły i mimo wszystko przeżywała rozstanie z przyjacielem, ale jakoś sobie poradziła. Aż tutaj nagle BUM! 1D wraca do Londynu i dochodzi do spotkania Maggie z Lou.
    Czy mi się wydaje, czy Tomlinson naprawdę był zaskoczony reakcją Maggie? Może miała wskoczyć mu w ramiona i dziękować za to, że przynajmniej nie udawał, że się nie znają? śmieszne! Ale pojechał do niej i... zaczął śpiewać! :D. Przypominało mi to trochę musical. Szkoda, że przypadkowi przechodnie nie zaczęli nagle tańczyć w ten sam rytm, nagle znając odpowiednie kroki ^^.
    Ale plan Louisa i się powiódł i wydaje mi się, że Maggie mimo wszystko mu wybaczy. Tak bardzo jest mi jej szkoda ;<. Nie wiem, czy sama byłabym w stanie wybaczyć coś takiego, naprawdę...
    Czekam na nowość, kochana, a co do szablonu - nie ma za co. Cieszę się, że Ci się podoba i mogłam pomóc <3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju jeju ale mi się podoba!
    Maggie niepotrzebnie chyba się tak obawiała tego spotkania z Lou. No, przynajmniej póki co, bo przecież nigdy nie wiadomo co jeszcze dalej z tego wyjdzie. Dziewczyna miała ciężki orzech do zgryzienia, ale jak zwykle rzeczywistość weryfikuje nasze plany. Mówimy, że nie, nie zrobimy tego a tu... i tak uczucia biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Bo nie powinna okazywać uczuć. A może to i jednak na lepsze wyszło?
    Plan Louisa idealny. No żeby chłopak jej zaśpiewał i nie dbał o nic innego! Boże, kochane stworzenie z niego. Poproszę takiego cudownego chłopaka ;d
    Dobrze, to ja będę czekać na kolejny (chociaż ledwo się tutaj pojawiłam) i zapewniam, że będę śledzić tą historię.
    Pozdrowiam, Kaś :)

    OdpowiedzUsuń