Ashley
wpatrywała się z zaciekawieniem w swojego chłopaka, bardzo
dokładnie obserwując każde pojawiające się na jego twarzy
emocje. Wyglądało na to, że naprawdę z niczego nie zdawał sobie
sprawy. Zgodnie z zaleceniami lekarzy, Liam powinien był odzyskać
pamięć po upływie kilku tygodni, jednak nic takiego nie miało
miejsca. Blondynka wiedziała już o tym od bardzo dawna, bowiem
podczas ich spotkania w Los Angeles, Payne również jej nie
rozpoznał. Nie zdradziła mu niczego, nie chcąc przywoływać złych
wspomnień, ale teraz nie mogła już cofnąć pytań, które chwilę
wcześniej padły z jej ust. Ze zdenerwowania nie pomyślała o
konsekwencjach, a obecność Emmy całkowicie wyprowadziła ją z
równowagi. Tak naprawdę dziewczyna nie miała żadnego naturalnego
prawa, by tutaj być – umarła dwa lata temu, kiedy Ashley
pracowała w szpitalu. Nie chciała wracać do tamtych chwil, jednak
wiedziała, że Liam będzie zadawał mnóstwo pytań, a czegoś
takiego nie powinna przed nim ukrywać. Zdała sobie sprawę, że tak
długo odwlekany przez nią moment właśnie nadszedł.
-
Próbuję sobie cokolwiek przypomnieć, ale nic z tego, Ashley –
wyznał przygnębiony Liam, siadając przy kuchennym stole.
Niespokojnie zaczął stukać palcami o blat, aż w końcu przeniósł
swój wzrok na blondynkę. - Dlaczego mam ją pamiętać? Co takiego
się wydarzyło?
Dziewczyna
usiadła naprzeciwko niego, zastanawiając się nad tym, jak
odpowiednio dobrać słowa. Musiała najpierw delikatnie nakreślić
jego sytuację, by zrozumiał, jak wielki wkład w jego
teraźniejszość miała właśnie Emma. Dziewczyna westchnęła
ciężko, spuszczając na moment wzrok.
-
Pamiętasz, kiedy spotkaliśmy się w Los Angeles? - zapytała cicho,
na co Liam tylko przytaknął głową, niecierpliwie czekając na
wyjaśnienia. - To nie był pierwszy raz. Spotkaliśmy się rok
wcześniej tutaj w Londynie, w szpitalu. Zastępowałam koleżankę,
dostałam posadę jedynie na rok. Któregoś dnia zrobiło się
bardzo głośno i tłoczno, wszędzie było pełno ochrony,
przywieźli cię do nas. Miałeś poważny wypadek samochodowy,
potrzebowałeś operacji. Spędziłeś tam ponad miesiąc, a w
międzyczasie poznałeś Emmę, która również trafiła do nas po
ciężkim zdarzeniu. Miała problemy psychiczne, była pod ciągłą
opieką psychologa, jednak jak później się okazało, to ty
wyciągnąłeś ją z głębokiej depresji, w którą zapadła po
wypadku.
Payne
spojrzał na nią zszokowany, nie mogąc wydusić z siebie żadnego
słowa. Czuł się dokładnie tak, jakby ktoś specjalnie wyrwał z
jego życiorysu ten jeden, istotny miesiąc. Nie miał pojęcia, o
czym mówiła Ashley i dlaczego dowiadywał się wszystkiego dopiero
po dwóch latach. Blondynka chcąc jak najszybciej skończyć
opowieść, kontynuowała dalej:
-
Była w coraz lepszym stanie i fizycznym, i psychicznym, dlatego nikt
nie potrafił zrozumieć, dlaczego popełniła samobójstwo kilka dni
przed twoim wypisem. Zamknąłeś się w sobie, nie chciałeś z
nikim rozmawiać, nie przyjmowałeś leków. Dopiero po czasie, za
namową Nialla wróciłeś do domu i spotkaliśmy się rok później
w LA. Nie pamiętałeś mnie.
Brunet
nie zmieniał wyrazu twarzy, w jego oczach pojawiło się jeszcze
większe zaskoczenie. Szczególnie zwrócił uwagę na fakt, że tak
naprawdę Emmy nie powinno tutaj być, ale przecież nie zwariował i
stosunkowo niedawno opuściła jego mieszkanie. Zresztą, Ashley
również ją widziała, stąd ta cała rozmowa. Nie potrafił
zrozumieć tego, co działo się wokół niego, ale bardziej
niepokoił się o swój stan zdrowia – skoro lekarze zapewnili, że
po czasie powinien odzyskać pamięć, dlaczego nic takiego nie miało
miejsca?
-
Czemu wcześniej o niczym nie wspominałaś? Ashley, jesteśmy razem
już dwa lata – powiedział smutno, z nutką żalu w głosie,
jednak nie był zły na blondynkę. Doskonale wiedział, że takim
sposobem starała się go chronić i nie sprawiać mu przykrości.
Poza tym, była pewna, że Emma nigdy więcej nie pojawi się w ich
życiu. - Dlaczego niczego nie pamiętam?
-
Przepraszam – wyszeptała, podnosząc się z miejsca. W mgnieniu
oka znalazła się przy chłopaku, siadając mu na kolanach.
Zarzuciła ręce na jego szyję, ostrożnie się przytulając. Ku jej
zdziwieniu, Liam objął ją mocno, przyciągając bliżej siebie. -
Myślę, że po śmierci Emmy wyparłeś ze świadomości te
wszystkie wydarzenia związane zarówno z wypadkiem jak i z nią.
-
Tylko jak wytłumaczyć jej obecność tutaj? - zapytał, nie
oczekując odpowiedzi. - Nie wiem, co o tym sądzić, ale jestem
zdania, że powinniśmy się z nią skontaktować i wszystko
wyjaśnić.
Ashley
wzruszyła jedynie ramionami, ciężko wzdychając. Nie wiedzieć
czemu, zaczęły nawiedzać ją bardzo złe przeczucia dotyczące
Mayers. Wyjaśnienie całej sytuacji było dobrym pomysłem, jednak
blondynka doskonale zdawała sobie sprawę, że te działania mogły
zburzyć panującą dotychczas harmonię w jej związku z Liamem. Nie
chciała tego, ale z drugiej strony Payne miał prawo wiedzieć, jak
wiele zrobił dla Emmy i powinien dowiedzieć się tego właśnie od
niej.
Przez
całą drogą Maggie nie odezwała się słowem do Louisa, któremu
cisza bardzo ciążyła, jednak nie zamierzał jej przerywać.
Wiedział, że dziewczyna musiała dokładnie poukładać sobie
wszystkie myśli oraz to, co powiedział jej przed wyjazdem.
Momentami tego żałował, ale mimo wszystko powiedział całą
prawdę – nie chciał, by Maggie czuła się niezręcznie i
niekomfortowo w jego obecności, nie mógłby tego znieść. Znali
się od dzieciństwa, przeżyli wiele wspólnych chwil, więc tak
naprawdę Tomlinson nie wyobrażał sobie, by w jego życiu nie było
tej niezdecydowanej i wciąż zdesperowanej dziewczyny. W głębi
serca wierzył, że któregoś dnia brunetka będzie w stanie
odwzajemnić jego uczucia, ale nie zakrzątał sobie teraz tym głowy.
Postanowił, że nie będzie naciskał, jedynie co mógł i chciał
robić to ciągłe okazywanie swojej troski oraz tego, że naprawdę
mu na niej zależało. Westchnął ciężko pod wpływem kłębiących
się w nim emocji, a chwilę później poczuł na sobie wzrok
dziewczyny. Spojrzał na nią, lekko się uśmiechając i wyraźnie
zauważył, że mięśnie jej twarzy zdecydowanie się rozluźniły.
Zaśmiał się cicho, jednak nie uszło to uwadze Rain, która
wpatrywała się w przyjaciela zdziwiona.
- Nie
jestem na ciebie zły, Meg – powiedział radośnie, uważnie
patrząc na drogę. Ruch był wzmożony, większość dojeżdżała
jeszcze na święta do swoich rodzin, a druga część wracała już
do domów.
- To
chyba tutaj – powiedziała dziewczyna, wskazując na maleńki
domek, obok którego właśnie się zatrzymali. Dziewczyna pamiętała
tę okolicę, bowiem w dzieciństwie spędzała tutaj większość
czasu podczas szkolnych wakacji.
Oboje
wysiedli z auta, kierując się w stronę drzwi wejściowych. Na
ganku wisiały jedynie kolorowe lampki, jednak wszystko wyglądało
na tak bardzo wyjątkowe. Maggie wzięła głębszy wdech,
spoglądając w stronę przyjaciela. Tomlinson otulił ją swoim
ramieniem, kiwając lekko głową na znak, by dziewczyna zapukała do
drzwi. Trwało to chwilę zanim ktokolwiek otworzył, jednak już po
kilkunastu sekundach brunetka zobaczyła przed sobą niziutką
kobietę, na widok której od razu w jej oczach pojawiły się łzy.
-
Cześć mamo – powiedziała niemalże szeptem, wciąż stojąc
nieruchomo. Pani Rain spojrzała z zaciekawieniem na gości,
uśmiechając się przyjaźnie, jednak nic nie odpowiedziała.
- Kto
przyszedł? - z dali dało się słyszeć głos ojca Maggie, który
chwilę później pojawił się w drzwiach. - Meg? Louis? Co tutaj
robicie?
Mężczyzna
wpuścił ich do środka, zamykając drzwi na klucz. Poprosił, by
usiedli na kanapie i czuli się jak u siebie w domu. Meg w ogóle nie
potrafiła znaleźć sobie miejsca, ciągle nerwowo spoglądała w
stronę mamy, która zdawała się nie dostrzegać rzeczywistości.
Jej wzrok błądził gdzieś po sylwetkach i różnych przedmiotach w
pomieszczeniu, ale tak naprawdę był pusty. Maggie widziała coś
takiego po raz pierwszy w życiu i zdecydowanie inaczej wyobrażała
sobie pierwsze spotkanie po tak długim czasie z własną matką.
Odkąd przyjechali, pani Rain nie odezwała się słowem, z ogromnymi
trudnościami odpowiadała na najłatwiejsze pytania. Chociaż Meg
starała się ukrywać swoje emocje, była przerażona tym, co tutaj
zastała. Niecierpliwie czekała na powrót ojca, który zawzięcie
szykował gościom jakiś posiłek.
Louis
unikał wzroku przyjaciółki tylko po to, by nie odczytała z jego
twarzy niczego złego. Owszem, potrafił niekiedy maskować swoje
emocje bardzo dobrze, jednak przypuszczał, że tym razem zadanie
okazało się o wiele trudniejsze. Wiedział, że z panią Rain nie
było dobrze, coś faktycznie się stało, bowiem nigdy nie
zachowywała się w taki sposób, a na widok córki z pewnością
zareagowałaby z ogromną radością oraz wzruszeniem. Pomimo tego,
co stało się w przeszłości, kochała Maggie i żałowała tego,
że ją zostawiła. Tomlinson znał dziewczynę bardziej niż
ktokolwiek inny i może właśnie dlatego znalazł się tutaj razem z
nią. Bał się jedynie o to, że mogła jeszcze cierpieć przez tę
sprawę, ale mimo wszystko miał nadzieję, że niebawem pan Rain
będzie w stanie wszystko im wytłumaczyć. Był nieco zaskoczony ich
nagłym przyjazdem, ale przyjął ich bardzo ciepło i serdecznie, a
to musiało oznaczać dobry początek.
Mężczyzna
w średnim wieku przeniósł się do salonu, gdzie czekała na niego
córka wraz ze swoim przyjacielem. Udało mu się opanować ogromne
wzruszenie na widok Meg, sam przymierzał się do poprawienia
stosunków między nimi, jednak kiedy stan żony się pogorszył,
zrezygnował ze wszystkiego, byleby tylko zapewnić jej odpowiednią
opiekę. Cieszył się, że Maggie wciąż mogła liczyć na pomoc
Louisa, który opiekował się nią od małego.
-
Tato, co się stało? - zapytała znienacka dziewczyna, wyrywając
mężczyznę z głębokich przemyśleń. - Czy z mamą wszystko w
porządku?
-
Niezupełnie – odpowiedział, patrząc na żonę. - Twoja mama cię
nie pamięta, nie pamięta nikogo, kto nas odwiedza, zupełna pustka.
Choroba postępuje coraz bardziej i nic nie można na to poradzić.
-
Dlaczego nie dzwoniłeś? Dlaczego o niczym nie wiem? - dopytywała
się Maggie, a po jej policzkach zaczęły powoli spływać pierwsze
łzy. - Przecież jestem waszą córką!
Zakryła
twarz dłońmi, czując ogarniającą ją bezradność. Zaniosła się
cichym szlochem, który momentalnie rozrywał czułe i delikatne
serce Louisa na wskroś. Nie mógł nic zrobić, by poczuła się
lepiej. Objął ją jedynie ramieniem, przytulając do siebie. Maggie
po omacku odnalazła jego dłoń, którą splotła ze swoją, mocno
ściskając. Nie wyobrażała sobie, że właśnie teraz mogłoby
zabraknąć Tomlinsona. Doceniała to, że wciąż trwał u jej boku,
chociaż nie potrafiła jednoznacznie określić swoich uczuć
względem niego.
Dzisiejszego
wieczoru nie zamierzała wracać z powrotem do Londynu, do swojego
mieszkania, by spokoju ułożyć się na wygodnym łóżku, włączyć
romantyczną komedię, zaprosić do siebie Louisa i wypić po
kieliszku czerwonego wina. Nie miała pojęcia, jakimi argumentami
przekona ojca do tego, by pozwolił jej zostać i choć trochę
zaopiekować się mamą. Jednego była całkowicie pewna – na tym
etapie nie mogła już odpuścić, bowiem zbyt długo zwlekała z tą
wizytą. Dopiero teraz zrozumiała, ile czasu straciła i jak
wszystko zdołało się zmienić. Nie musiała wykonywać gestu
pojednawczego, pierwszy ruch leżał po stronie rodziców, jednak
ogromna determinacja, a przede wszystkim tęsknota za rodzicielskim
ciepłem sprawiła, że właśnie z nimi przebywała.
-
Byłbym wdzięczny, gdybyś została z nami na parę dni, jeśli
tylko nie ogranicza cię praca – zaczął niespodziewanie pan Rain,
zwracając się w stronę córki. - Przydałaby mi się twoja pomoc,
a poza tym, mamy sobie wiele do wyjaśnienia i jeszcze więcej do
nadrobienia.
Dziewczyna
kiwnęła twierdząco głową, uśmiechając się promiennie do ojca.
Nie sądziła, że stać go na wykonanie z pozoru bardzo prostego
gestu. Ucieszyła się, że jak na razie wszystko szło zgodnie z jej
myślą, jednak gdy tylko podniosła wzrok na siedzącego obok
Louisa, serce podeszło jej do gardła, bowiem musiała się z nim
pożegnać. Wyglądało na to, że nie spędzą razem kolejnych dni
przed wyjazdem zespołu do Los Angeles. Dziewczyna miała jednak
nadzieję, że Tomlinson dotrzyma słowa i w pierwszy weekend
przyleci z powrotem do Anglii, by się z nią zobaczyć. Nie chciała
myśleć o tym, jak poradzi sobie z jego nieobecnością, ale z
drugiej strony miała okazję, by porządnie zastanowić się nad
swoimi uczuciami.
Po
wspólnie przygotowanej i zjedzonej kolacji, pan Rain zabrał żonę
do sypialni, by mogła już odpocząć. Louis korzystając z okazji,
podszedł do dziewczyny, przyciągając ją mocno do siebie. Kiedy
trzymał ją w swoich ramionach, nic więcej się nie liczyło. Ulga,
którą czuł, nie mogła równać się z niczym innym. Maggie
wtuliła się w jego klatkę piersiową, przymykając lekko oczy.
Każdą taką chwilę zachowywała głęboko w pamięci i na dnie
swojego serca, tworząc niezapomniane i wyjątkowe wspomnienia.
-
Uważaj na siebie, nie pakuj się w żadne kłopoty – Tomlinson
szczerze się zaśmiał, po czym czule pocałował dziewczynę w
czubek głowy. - Obiecuję, że zobaczymy się już niedługo.
Louis
pozbierał swoje rzeczy, jeszcze raz spojrzał w stronę Maggie, a ta
odprowadziła go wzrokiem do drzwi, machając mu na pożegnanie. Do
oczy napłynęły jej łzy, choć zupełnie nie wiedziała z jakiego
powodu. Chłopak nie odchodził na zawsze, jednak zdawało się, że serce nie potrafiło odróżnić odległości czasowej między "kilka dni" a "na zawsze". Może właśnie w ten sposób dawało
odpowiedzi na pytania, które nie pozwalały jej spać. Może właśnie
dzięki palącej tęsknocie, Maggie miała dostrzec, ile tak naprawdę
znaczył dla niej Louis.
*~*
OD AUTORKI: Dedykacja dla kochanej Aivalar, która wysłaniem mi jednego gifa Louisa, sprawiła, że jakoś wena mnie chwyciła! Dziękuję <3 Rozdział pojawia się trochę wcześniej niż planowałam, ale ileż można siedzieć i uczyć się do tej cholernej matury? Odrobina przyjemności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Zaległości powoli nadrabiam, ale więcej będzie mnie na pewno w połowie maja. To by było chyba na tyle. Do szybkiego napisania!
ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY, mogą pojawić się jakieś literówki. Przepraszam, sprawdzę to po nocach x
ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY, mogą pojawić się jakieś literówki. Przepraszam, sprawdzę to po nocach x
Cieszę się, że Maggie spędzi trochę czasu z rodzicami. Przyda jej się to.
OdpowiedzUsuńMyślę, że rozłąka z Lou uświadomi jej wiele ważnych kwestii i nareszcie oswoi się ze swoimi uczuciami.
Wiem, że go kocha, ale nie potrafi tego przyznać, bo w takich sytuacjach ma się wiele do stracenia. Przyjaźń może nie być taka sama a i związek może być momentami trudny.
Wciąż niepokoi mnie postać panny Mayers. Jest dla mnie wielką zagadką i ciekawa jestem jaką rolę jej tu przypisałaś. Pojawiła się jako znajoma Lou, a teraz okazuje się, że ma coś wspólnego z Liamem i Ash.
Krótki rozdział, ale piękny.
Powodzenia na egzaminach skarbie <3
Całuję <3
@Gattino_1D
[marked-ff]
[gotta-be-you-darling]
Cudowny rozdział. Zresztą doskonale o tym wiesz, bo masz niesamowity talent i zawsze potrafisz zainteresować czytelnika swoją twórczością. Zaskoczyłaś mnie z tą utratą pamięci Liama. Podoba mi się ten wątek i wydaję mi się, że zrobi niezłego zamieszania. Super, że Maggie pojechała z Lou do jej rodziców. Mam nadzieję, że w końcu pokocha Louis i będą razem szczęśliwi. Oboje na to zasługują. Pozdrawiam, Weronika :)
OdpowiedzUsuńJej wzrok błądzić gdzieś po sylwetkach i różnych przedmiotach w pomieszczeniu, ale tak naprawdę był pusty. ---> Literówka Ci wpadła. Chyba ,,błądził".
OdpowiedzUsuńWidać, że Emma namieszała w przeszłości Liam'a i Louis'a, jak i teraz namiesza. Ale dobrze, że Ashley wyjaśniła, kim ona jest i skąd zna Payne. Cieszę się, że stać ją na szczerość. Jednak boję się, że ich idealny związek powoli będzie się niszczył, właśnie przez Emmę, a oni będą cierpieć. Nie tylko oni, coś czuję, że między Meg a Lou też namiesza.
Dobrze, że Louis zabrał Maggie do rodziców. Takie spotkanie polepszy ich więź, która na jakiś czas się całkowicie osłabiła. Widać, że tata Meg bardzo kocha swoją córkę i będzie chciał ją odzyskać. Ale strasznie szkoda mi matki naszej bohaterki - straciła pamięć i nie pamięta własnego dziecka. To musi być straszne dla całej rodzinki. Może jednak mamie się coś przypomni? Jestem ciekawa, jak wyprowadzisz to całe zajście.
Mam nadzieję, że uczucia Maggie do Louis'a, całkowicie się zmienią, a ona w końcu zrozumie, że podświadomie kocha go od początku. Wiem, że tęsknota za przyjacielem może być bolesna, ale te uczucia, jakie w niej panowały, gdy ją opuścił były jednoznaczne i oznaczały to, że jednak czuje do niego coś więcej, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie mogę się doczekać, kiedy uświadomi sobie, że za każdym razem, gdy go widzi, czuje motylki w brzuchu. ;)
Poza tym, życzę Ci, abyś zdała maturę, jak najlepiej! Gdy będziesz znała wyniki, pochwal się nimi, jak najprędzej! :) Serdecznie Cię pozdrawiam! ;)
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że ta przerwa uświadomi jej co czuje do Louisa...
Czekam na next!
Po przeczytaniu pierwszej części rozdziału miałam jedno wielkie WHAT THE FUCK?! w głowie. Bo po prostu kompletnie nie rozumiem, co się dzieje. Emma popełniła samobójstwo, ale jednak wciąż żyje. WHAAAAAT? Wychodzi na to, że jej "śmierć" musiała być kłamstwem, ale dlaczego? Ta choroba miała na nią wpływ? No i dlaczego nic nie powiedziała Liamowi, przecież rozmawiała z nim, musi sobie zdawać z tego wszystkiego sprawę. Tyle pytań, a póki co kompletnie zero odpowiedzi. A trybiki w mojej głowie pracują na najwyższych obrotach, starając się coś wymyślić. Oczywiście wszystkie teorie są dosyć żałosne, więc chyba jedynie pozostaje mi czekać na kolejne rozdziały, aż wszystko się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńJak tak sobie myślę, to na miejscu Ashley także miałabym pewne obawy. W końcu Liama i Emmę najwyraźniej łączyła pewna silna więź i nawet jeśli bym bardzo chciała, to nie byłabym w stanie nie myśleć o tym, że powrót do tego może wiele zmienić. Ale Ashley to wspaniała dziewczyna, bo pomimo swoich obaw i tak chce jak najlepiej dla swojego chłopaka. Dlatego mocno trzymam za nich kciuki.
Co do drugiej częście, to praktycznie przez cały czas czytania jej ściskało mnie w żołądku. Ale nie jestem pewna, czy to przez to, co się tam dzieje, czy po prostu przez Louisa, do którego miłość aż wywraca mi narządy. W każdym bądź razie, poczułam coś na kształ współczucia wobec Maggie. Wiesz, jakoś ciężko mi powiedzieć, że ją lubię. Mam wobec niej mieszane uczucia i jak pewnie się domyślasz, to przez jej stosunek do Louisa. W sensie, rozumiesz, że nie potrafi się określić. A ja po prostu nie rozumiem, jak można nie potrafić tego zrobić w stosunku do tego chłopaka, ale to już inna kwestia. Pewnie jeszcze nie raz do niej wrócę, tak tylko ostrzegam. Nieważne.
Tak czy siak, współczułam jej. Sprawa z jej matką wygląda na poważną i zdecydowanie dla niej ciężką. Jaka by nie była, to wciąż jej matka, więc świadomość, że kompletnie jej nie pamięta, musi być dosyć przytłaczająca. Dobrze, że jest jeszcze ojciec. Wydaje mi się, że pozostanie na jakiś czas Meg w rodzinnym domu nie jest złym pomysłem. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Smutny jednak jest fakt, że ona i Louis musieli się już pożegnać. Gdybym to była ja, jestem pewna, że za nic w świecie nie byłabym w stanie go wypuścić. O nie, NEVER. Ale... może właśnie jest tu pewna racja. Może przez tęsknotę, która owładnęła dziewczynę, będzie ona w końcu w stanie ustalić swoje uczucia względem chłopaka. I teraz kochana, przyznam ci się do czegoś głupiego. Proszę, nie osądzaj mnie za to. Bo widzisz... bardzo bym chciała, żeby im wyszło. Ale - i tu objawia się moja dziwność - wyobraź sobie, że normalnie jestem zazdrosna! Tak, tak, wiem, to opowiadanie, fikcja, nie prawdziwe życie, no ale kurde! nie moja wina, że ja przeżywam takie rzeczy jakby działy się w rzeczywistości.
Boże, o czym ja tu pieprzę.
Nieważne.
Zapomnij.
No, ale zdecydowanie czekam na następny rozdział, w którym może znajdą się już jakieś wyjaśnienia. I życzę ci powodzenia na maturze, ale to pewnie przed poniedziałkiem jeszcze ode mnie usłyszysz. Weny kochana, trzymaj się x
Przede wszystkim - zupełnie nie rozumiem o co chodzi z Emmą. Czytałam początek rozdziału o Ashley i Liamie dwa razy, bo myślałam, że w czymś się pomyliłam, ale... sama nie wiem. Emma popełniła samobójstwo, ale jednak żyje? Coś jest nie tak. Nie potrafię wymyślić do tego niczego sensownego. Widać, że Emmę i Liama coś łączyło. On tego nie pamięta, ale Ashley owszem i może być zdenerwowana, bo nie wiadomo co stanie się później, prawda? Liam bardzo pomógł Emmie, z tego co widać. Ciekawi mnie czy przypomni sobie to wszystko, a może ze względu na to, że te wydarzenia są tak tragiczne - nie będzie chciał. Z opowiadań Ashley wynika, że to Liam pomógł Emmie wyjść z depresji i kiedy myśleli, że z nią jest lepiej, popełniła samobójstwo. Tak przynajmniej myślano. Tutaj pozostaje mi jedynie czekać na rozwój wydarzeń, nic innego do głowy mi nie przychodzi.
OdpowiedzUsuńCo do dalszej części, było mi szkoda Maggie. Widać, że choroba jej matki jest dla niej sprawą bardzo poważną, a fakt, że nie wiedziała jak daleko to postępuje, jest tylko jeszcze gorszy. Z jednej strony cieszę się, że pan Rain zaproponował, by Meg została tam na jakiś czas, ale z drugiej nie wiem na ile to będzie dla niej dobre. Dlatego szkoda, że Louis odjechał. Myślę, że jego obecność byłaby w stanie jej pomóc, cokolwiek Maggie sobie myśli. Ma mętlik w głowie, okej. Ja zawsze byłam po stronie Lou i jest mi go żal, bo widać jak bardzo się o nią martwi. Końcówka rozdziału napawa mnie jednak optymizmem, bo może naprawdę jeśli Maggie zatęskni za Tomlinsonem, uświadomi sobie jak bardzo go potrzebuje.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. :)
@heronstiles
http://banshee-fanfiction.blogspot.com/
Wow... Nie przypuszczałam, że Liam mógł mieć do czynienia z Emmą w takich, a nie innych okolicznościach. Wtedy musiało mu być naprawdę ciężko. To w końcu on ją wyciągnął z dołka. Czemu więc popełniła samobójstwo... Albo raczej sfingowała, no bo skoro żyje, jest tu... Dla niego może to i lepiej, że nie pamiętał tego zdarzenia. Ale Emma... tak po prostu tam przyszła, po tym wszystkim. Nie pojmuję tego. Nie obawiała się, że ją rozpozna, że zacznie zadawać pytania? Pokręcona ta sprawa i to nieźle. Jestem strasznie ciekawa jej rozwiązania. Może Ash powinna pogadać o tym z Emmą. Może powie jej prawdę. Biedna Magg. Pewnie się nie spodziewała, że odwiedzając rodziców, dowie się czegoś takiego. Szkoda mi jej ojca. Najpierw stracił córkę, a potem w pewnym sensie żonę. Ech... szkoda, że ona nie rozpoznaje Magg. To musi boleć. Ale miło z jej strony, że chce się nią zająć. :) Jest jej to winna, za tyle lat... Szkoda tylko, że na te parę dni przed wyjazdem Lou nie będzie mogła spędzić z nim czasu.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! Rozdział jest świetny!
OdpowiedzUsuńTyle pytań się czai w mojej głowie. Emma, co ona tutaj robi skoro popełniła samobójstwo? No chyba, że jednak tego nie zrobiła, no i kiedy Liam odzyska pamięć, kurcze już bym chciała wszystko wiedzie:)
No i Magg i Louis. Szkoda mi jej, musi sobie teraz poradzić z chorobą mamy, mam nadzieję, że Louis będzie ją wspierał :)
Czekam na nowy rozdział z wielką niecierpliwością :)
Kurczeee, przepraszam za to, co napiszę, ale nie spodobała mi się pierwsza część tego rozdziału :c .. Wkradają się tu elementy fantasy, a jest to coś, co nie szczególnie trafia w moje gusta .. Dziewczyna popełniła samobójstwo i teraz odwiedza starych znajomych ? Przepraszam z całego serca (szczerze!), ale jestem na nie .. I jeszcze Liam wraz z Ashley zamiast reagować panicznie, jakieś omdlenia, palpitacje serca ... NO KURWA, TRUP DO NICH PRZYSZEDŁ ! To oni sobie postanawiają, że się z nią skontaktują i pogadają ... Nie, przepraszam, niee ...
OdpowiedzUsuńAle część z Louisem i Meg z kolei podobała mi się baaardzo :) Cieszę się, że Rain w końcu spotkała się z rodzicami .. Szkoda tylko, że będzie musiała rozstać się z Tommo .. Mam nadzieję, że rozłąka wyjdzie im na dobre . No wiesz, przemyślą całą sprawę itd ; D
Czekam na next ! x
Nie będzie żadnych wątków fantastycznych, bo to nie tego typu opowiadanie, zapewniam. Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :)
UsuńNa początku chciałabym bardzo podziękować za kochaną dedykację! Cieszę się, że takim dobrym gestem zachęciłam Cię do napisania kolejnego, świetnego rozdziału. Polecam się na przyszłość, mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię natchnę :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że pierwszą częścią rozdziału rozwaliłaś mnie kompletnie. Nigdy, ale to przenigdy nie spodziewałabym się takiego zwrotu akcji w związku z pojawieniem się w opowiadaniu Emmy. Kiedy Ashley niemal naskoczyła na swojego chłopaka, zdumiona, że ten nie poznaje tamtej dziewczyny, myślałam, że to wynik jakiejś przypadkowej sytuacji, że może kiedyś się przyjaźniły, a potem doszło do konfliktu. Przyszło mi też do głowy, że Emma kręciła się koło Liama, przez co Ash mogłaby być zazdrosna. A tu coś takiego! Przede wszystkim byłam wstrząśnięta faktem, że Payne przeszedł tak niebezpieczny wypadek. Chociaż wiadomo było, że to już element przeszłości, to i tak zaniepokoiłam się o jego zdrowie. Potem dowiedziałam się wreszcie, kim tak naprawdę jest Emma i powiem Ci, że zrobiło mi się jej autentycznie żal. Najwyraźniej należała do tych osób, które kompletnie sobie nie radzą w trudnych chwilach, dlatego popadła w głęboką depresję. Liam, mający w sobie więcej dobroci niż kilka osób razem wziętych, jak zwykle nie pozostał obojętny i wyciągnął do niej pomocną dłoń. Wydawało się, że wszystko pięknie, a ona... Popełniła samobójstwo! Tutaj straciłam kompletnie orientację. Czy to możliwe, żeby lekarze się pomylili i źle zidentyfikowali osobę? Chyba medycyna nie zna AŻ TAKICH błędów. Przyszło mi do głowy, że Emma ma siostrę bliźniaczkę, za którą się teraz podaje. To jedyne sensowne wytłumaczenie. Cóż, mam nadzieję, że wkrótce się dowiem. A wracając jeszcze do tej całej historii... To faktycznie ciekawe, jak bardzo ludzki umysł może się bronić przed przykrymi wspomnieniami, zdolny nawet do wyparcia ich ze świadomości. Cieszę się, że Liam, mimo faktu, iż Ashley ukrywała przed nim prawdę, nie rozzłościł się, tylko zrozumiał motyw, jakim się kierowała. Swoją drogą niezłe zrządzenie losu, że spotkali się dwa razy w różnych miejscach xD To znak, że są sobie przeznaczeni! :D
Zdecydowanie czekałam na spotkanie Maggie z rodzicami. Oczywiście podzielałam jej wszelkie obawy, ale przypuszczam, że podobnie jak ja, ona również odczuwała ogromną ulgę z faktu, że w pobliżu był Louis. Co jak co, ale ten chłopak jest przekochany. Prawdę powiedziawszy marzę o spotkaniu kogoś takiego w przyszłości: czułego, opiekuńczego, inteligentnego. Po prostu ideał faceta *.* Może lepiej wróćmy do opowiadania XD Mimo pewnego strachu byłam przekonana, że spotkanie z państwem Rain będzie obfitowało w same pozytywne uczucia, że poleje się mnóstwo łez szczęścia, będą uściski, pocałunki, uśmiechy. I tutaj po raz kolejny mnie zaskoczyłaś. Właśnie to lubię najbardziej w Twoich historiach - jesteś w nich bardzo prawdziwa, realistyczna, bo przecież w życiu też często nie układa się tak, jak tego chcemy, prawda? Zdumiało mnie zachowanie pani Rain i chociaż wyjaśnienie było oczywiste, jakoś nie przyjmowałam tego do wiadomości. A potem ojciec dziewczyny przemówił, wszystko stało się wówczas jasne. Boże... Zawsze mówiłam, że choroby powodujące zaniki pamięci są jednymi z najgorszych. Może i czasem daje to jakieś plusy, bo chora osoba zapomina o złych przejściach i troskach, ale jednocześnie nie pamięta także o tych, których kocha, o dobrych wspomnieniach. Jest mi strasznie żal tej kobiety, tak samo jak Louis jestem przekonana, że byłaby przeszczęśliwa, widząc w progu domu swoją córkę, gdyby tylko zdawała sobie sprawę, że to właśnie ona. Cieszę się, że pan Rain wyszedł z inicjatywą i zaproponował Maggie spędzenie kilku dni w domu. Myślę, że Meg właśnie czegoś takiego teraz potrzebuje, bo nawet jeśli jej mama zupełnie nie zdaje sobie sprawy, kim jest, to przynajmniej będzie mogła się nią trochę zająć, co w pewien sposób ukoi jej cały smutek i żal związany z tą sytuacją. Zresztą kto wie, może pani Rain będzie miała jakiś przebłysk świadomości i zrozumie, że ta śliczna brunetka to właśnie jej córka? Mam nadzieję, że tak będzie <3
Końcówka rozdziału była naprawdę urocza, bo choć przykro mi, że Maggie i Louis muszą się znowu rozstać na jakiś czas, to widzę w tej rozłące swojego rodzaju nadzieję, zupełnie jak Tomlinson. Poza tym Meg potrzebuje kilku dni w towarzystwie rodziców. Zresztą jestem spokojna o dopełnienie obietnicy Louisa i wierzę, że ta dwójka niedługo znowu się spotka.
UsuńCzekam oczywiście na ciąg dalszy i to bardzo niecierpliwie <3 Powiem Ci szczerze, że czytając Twoje opowiadania bierze mnie cholerna zazdrość. Jesteś niesamowicie dobra w tym, co robisz i podziwiam Cię za to :)
Kim jest Emma?! Widziałam komentarz, w którym zaznaczyłaś, że nie będzie wątków fantastycznych, dlatego mam jeszcze większy mętlik! W końcu, kto normalny pozoruje własną śmierć? o.O
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o wątek Lou i Maggie, to wszystko plącze się coraz bardziej. Biedna ma jeszcze na głowie chorą matkę, co jest bardzo delikatnym tematem. Nie wyobrażam sobie nie pamiętającej mnie mamy. Po prostu nie! Mam nadzieję, że w jakiś sposób kobieta dojdzie do siebie, chociażby w niewielkim stopniu - na tyle, żeby wygrzebać z pamięci córkę. :)
Pozdrawiam,
G.
Kochana Tess!
OdpowiedzUsuńCzy ty robisz ze mnie idiotkę? W sensie wiem, że z całym rym rozjaśnianiem włosów, utlenianiem i farbowaniem na punkowe kolory sama robię z siebie osobę niespełna rozumu, ale wyjaśnij mi jedno: W jednym zdaniu twierdzisz, że dziewczyna umarła, jest dead, kaput, gryzie glębe, bo popełniła samobójstwo, a w drugim mówisz mi, że była w mieszkaniu Payna? Ja nie umiem czytać czy to Ty szykujesz dla nas coś na prawdę mocnego? Jeśli tak, to czemu mnie nie uprzedziłaś? Mogłam wziąć swoje tabletki na serce.
Duchy z przeszłości zostawmy same sobie, bo konsternacja na mojej twarzy wywołuje ciekawość u moich współtowarzyszy, a koleś z naprzeciwka to na prawdę kawał ciacha i nie chcę by myślał o mnie jak o chorej psychicznie.
Obserwowanie świata z perspektywy Louisa jest czymś bardzo ciekawym i nie ukrywam, że możliwość jaką nam zaoferowałaś bardzo mnie cieszy. Jest coś w klimacie tego opowiadania, co jest wyjątkowe. Niepowtarzalne na swoją własną miarę. Troska Tomlinsona jest bardzo duża i widać jednoznacznie, że kocha on Maggie, ale jest w nim pewnego rodzaju brutalność. Poza tym, fakt, że po odrzuceniu nadal pragnie sie z Rain przyjaźnić pokazuje jak realny jest ten bohater. Nie zazdroszczę mu ani odrobinę tego, że ulokował swoje uczucia akurat w tej dziewczynie. Nie żeby Rain nie lubiła, ale jak by na to nie spojrzeć, to laska ma ciężką przeszłość, a sama nie jest so easy going. Relacje z nią to nie spacerek po łączce, ale błądzenie w labiryncie. Heroizm Louisa objawia się w tym, że mimo wszystko, mimo przeciwności losu stale trwa przy jej boku, oferując pocieszenie w każdej sytuacji. Pytanie rodzi sie jedno - jak długo da z siebie robić chusteczkę do ocierania łez z policzków nim zwariuje? Ponieważ ja nie daje mu zbyt wiele czasu. To po prostu jest ponad ludzkie siły, ciągle się starać i starać dostając tylko marnego (ALE JAK SEKSOWNEGO!!!) buziaka w zamian. Maggie może być osobą niezastąpioną w jego życiu, ale dźwiganie na barkach nieodwzajemnionej miłości to okrutne brzemię. Niemal tak ciężkie i bezlitosne jak świadomość, że własna matka Cię nie poznaje. Rain znalazła się w sytuacji, w której nie jeden człowiek nie tylko sie załamał, ale zwątpił w siłę jakichkolwiek uczuć. Bo przecież co może być silniejszego od miłości matki do córki, którą sama wydała na świat? Chyba nic. A moim osobistym zdaniem na pewno nic. Nawet gdybym znalazła najcudowniejszego faceta na świecie, mądrego, czułego i dobrego w łóżku i musiała wybierać między nim a mamą, to wybrałabym mamę. Właśnie. I teraz z powodu choroby Pani Rain nie rozpoznaje własnej córki. Myślę, że mętlik w głowie Maggie jeszcze się zwiększy. Jak ma uwierzyć w siłę uczuć Louisa i zdeklarować swoje własne, skoro miłość okazała się być relatywna. Miłość przegrywa z czymś tak przyziemnym jak choroba? Toż to absurd!
w
No, ale końcówka napawa mnie optymizmem. Maggie lepiej niech tęskni i to bardzo mocno. Bo jest tu pewna przyszła pani Menager, która bardzo lubi romanse i chętnie sobie o nich poczyta. I dobrze, że Louis jedzie do LA, jak go zabraknie przy jej boku to w końcu Maggie dostrzeże jak wielką częścią jej życia jest chłopak i istnieje szansa, że dotrze do tego zakutego łba, że pewnych emocji nie należy ignorować. Właściwie to Tomlinson mógłby nawet nie wracać tak szybko z tych stanów. Drobny splot nieszczęśliwych wydarzeń mógłby zatrzymać L.T w LA co sprawiłoby, że Rain zauważyłaby jak wiele przeszkód leży na drodze do ich szczęścia, albo te przeszkody same by się do niej zgłosiły.
Dobra, mój psujący wszystko umysł się zamyka i idę się zdrzemnąć.
Jak zwykle z pociągu:
M.K
P.S To chyba jeden z najgorszych moich komentarzy. Wybacz mi proszę!
xoxo
Cudowny rozdział! Jeeeeny.. Lou tak bardzo ją kocha, że momentami mam ochote krzyknąć 'ogarnij się, on Cię kocha i ty jego też' w kierunku Meg xD
OdpowiedzUsuńA ta sytuacja z początku rozdziału między Liamem, a Ashley taka sodko-gorzka :D
Pozdrawiam i do następnego!♥
Wow, zaskoczyłaś mnie tym, że Liam na wspólną przeszłość z Emmą. Jestem bardzo ciekawa jak wyglądała ich znajomość. Czy było między nimi coś więcej? Jezu, tyle pytań. Jakim cudem ona tu jest, skoro powinna nie żyć? Jakie to jest posrane omg. Czego ona chce? Już się boję tej laski.
OdpowiedzUsuńJejku, biedna Maggie, wróciła do domu, aby odwiedzić rodziców, a tu okazuje się, że jej matka jej nie pamięta. Nawet sobie nie wyobrażam co ona musi teraz czuć. To strasznie przykre. Dobrze, że dziewczyna ma Louisa, który ją wspiera. Jejku uwielbiam tą dwójkę, są tacy niezmiernie uroczy.
Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. Czekam na następny, życzę masy weny i pozdrawiam! x
Że niby Liam miał wypadek samochodowy, przez którą stracił pamięć? Seriously? W dodatku dzielił pokój z Emmą, która miała problemy psychiczne... Omo, tego to ja się kompletnie nie spodziewałam! No i niby bardzo jej pomógł, a Ashley pracowała przez rok w szpitalu. Znała wcześniej Liama, jest z nim już dwa lata i nie pisnęła o tym ani słowa? Trochę dziwne, ale może miała ku temu jakiś powód. Ponadto zastanawia mnie, jak wyglądała sytuacja z koncertowaniem i wywiadami w czasie, gdy Liam niczego nie pamiętał. Musiał na nowo nauczyć się tekstów piosenek, czy coś?
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale coraz bardziej mi się wydaje, że Emma nieźle namiesza w życiu naszych bohaterów. Czuję, że jej choroba psychiczna wcale nie została uleczona i jedyne co możemy to spodziewać się czegoś strasznego.
Mama Meg jej nie pamięta? Jak rodzice mogli ją o tym nie powiadomić? Chodzi mi tu bardziej o ojca, choć rodzicielka również powinna powiadomić ją o pogarszającym się swoim stanie. Ale niestety ich upór wygrał i to Maggie musiała do nich przyjechać i wyciągnąć dłoń, by cokolwiek z nich wyciągnąć. To smutne. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie, jak dziewczyna musiała się czuć w takiej sytuacji.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że ojciec Maggie będzie chciał wyłudzić od niej pieniądze na leczenie matki. Albo zechce umieścić żonę w domu starców... Nie podoba mi się to, że nagle Maggie do nich przyjeżdża i on wielce chce, by u nich została na kilka dni. Coś mi tutaj nie gra! W dodatku przez to Maggie i Louis nie będą się widzieć... Mam tylko nadzieję, że tym razem Tomlinson dotrzyma słowa i wróci do dziewczyny.
Czekam na nowość, kochana. Życzę weny :*.
A tak w ogóle to strasznie krótki rozdział!
UsuńDosłownie moment temu skończyłam pisać komentarz na TS, ale nie ociągam się i postanowiłam wykrzesać z siebie ostatki sił i skomentować również tutaj. Ostrzegam, jestem już kompletnie wykończona i wprost błagam o zrozumienie.. Nie obraź się jeśli komentarz nie będzie zbyt długi. Po prostu napiszę kilka rzeczy na jego temat i następnym razem postaram się bardziej, obiecuję. :) A teraz bez przedłużania, JEDZIEMY Z TEMATEM! (tak to moje ulubione powiedzonka podczas pisania komentarzy XD)
OdpowiedzUsuńJest początek rozdziału, czytam i zaczynam się zastanawiać, czy tak dawno nie czytałam tego opowiadania, że wyleciało mi z głowy kilka faktów? A może ominęłam jakiś rozdział, albo coś? Serio miałam kompletnego mindfucka i przez chwilę kminiłam, czy nie miałam jakiegoś takiego wypadku, jak Liam i czy czasem moja pamięć również się nie ulotniła. Dopiero kiedy to wszystko sobie głębiej przemyślałam i przeczytałam dalszą część fragmentu, zrozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. XD To już zdecydowanie zbyt późna godzina.. Ale! Przypomniało mi się, jak bardzo ciekawa byłam zachowania Ashley względem Emmy i skąd ona ją właściwie znała i w końcu nadeszła odpowiedź. Tym bardziej byłam na siebie wkurzona, że nie zaczaiłam od razu o co chodzi, no ale nieważne. Cała ta sprawa kompletnie mnie zszokowała i jeśli mam być szczera, to jestem tak samo zaniepokojona pojawieniem się Em, tak jak Ash. Oby Nasze przeczucia choć ten jeden raz wprowadziły Nas w błąd!
Teraz przechodzimy do Maggie i Lou. Kurde, to chyba nie najlepszy moment na jakieś głębsze przemyślenia na temat związków i sprawach miłosnych. W życiu dziewczyny dzieje się teraz zdecydowanie zbyt dużo, aby obciążała się dodatkowo swoimi uczuciami, które wciąż pozostają pod znakiem zapytania. Swoją drogą nie ma co się dziwić. Ta dwója była przyjaciółmi, od zawsze. Przejście z takiej relacji do bycia w związku, czy coś w tym stylu, jest dużo trudniejsze od budowania zupełnie nowej relacji skierowanej w tym kierunku. Takie sprawy są bardzo delikatne i mogą wiele namieszać, dlatego trzeba być bardzo ostrożnym. Uważam, że nie ma się z czym śpieszyć i mam nadzieję, że Meg nie będzie odczuwała żadnego typu presji ze strony Tomlinsona, bo to tylko i wyłącznie pogorszy sytuację. Jeśli rzeczywiście dane jest im być razem, to prędzej, czy później to nastąpi, nie ma sensu kusić losu do złych wydarzeń, ot co.
Co do spotkania z rodzicami, to byłam z początku nastawiona na najgorsza. Właściwie to kompletnie nie miałam pojęcia, czego mam się spodziewać i kurde zaskoczyłaś mnie, znowu! Choroba matki Meg jest niespodziewana, to na pewno. Ale ogólnie cieszę się, bo wydaje mi się, że całościowo spotkanie nie wyszło najgorzej i wszystko da się jeszcze naprawić, tego oczywiście życzę głównej bohaterce.
Kurde, wiesz, że chciałabym się rozpisać bardziej, ale nie dam już rady, w końcu jest już 4:15. Powiem tylko, że z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę Ci masy weny! <3
Mam nadzieję, że to chwilowe rozstanie sprawi, że Maggie zrozumie, co tak na prawdę czuje do Louisa.
OdpowiedzUsuńHmm.. tak.. właśnie skończyłam czytać wszystko rozdziały, które musiałam nadrobić i pomyślałam, że dodam komentarz już jutro od razu jak wstanę, ale jednak nie mogłam na to pozwolić.
OdpowiedzUsuńZacznę od części wcześniejszych, żeby być w temacie ponownie przeczytałam wyznanie Louisa i nie wiedziałam co myśleć. Okej wyznał jej miłość i tyle? Teraz ona wszystko przemyśli i dojdzie do wniosku, że też go kocha? Och, błagałam, żeby nie! I stało się! Owszem, myślała,myślała i myślała, ale nic z tego myślenia tak na dobrą sprawę nie wyszło. Przynajmniej ja tak to rozumuję, bo dziewczyna nie może przeanalizować swoich uczyć poprzez pryzmat wieloletniej przyjaźni i niespodziewanego wyznania. No nie oszukujmy się, tak to nie działa, potrzebna jednak jest ta dłuższa chwila. ;)
Teraz może z innej beczki. Emma. Ta osoba już na samym początku nie pasowała mi do ich wesołej krainy. Po pierwsze znała Louisa i liczyła na coś więcej. Ale no heloł! Jest Meg i w tym momencie tylko ona się liczy. Sprawa z duchem jest totalnie i ... totalnie pokręcona. Nie żyje, ale żyje? Siostra bliźniaczka? Maskarada? Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Ta osoba mnie wkurza, ale również coraz bardziej ciekawi i już nie mogę się doczekać o co tak na prawdę w tym wszystkim chodzi. Bo właśnie! Najpierw Liam, teraz Lou? Nie tak nie może być.
Nie mogłabym nie wspomnieć jeszcze o mamie Meggie. Biedna dziewczyna jednak mimo iż z jednej strony los daje ludziom takie szczęście w postaci miłości to jednam zaraz to szczęście zostaje odebrane na rzecz.. w sumie to nie wiem czego, bo nie mogę wyobrazić sobie co musi czuć Meg.
Na zakończenie dodam, że długo zabierałam się za tego bloga i szczerze nie jestem z tego dumna, bo tyle się dzieje!
Morgan Jade. xoxo