Wysoki
brunet przechadzał się nerwowo po hotelowym pokoju, analizując
usłyszane przed chwilą słowa ciemnowłosej dziewczyny, która
niespodziewanie się u niego zjawiła. Z początku nie dopuszczał do
siebie myśli, że mówiła prawdę, że faktycznie była tą samą
Emmą, którą powinien pamiętać ze szpitala. Pomimo tego, że jej
historia rzeczywiście wydawała się realistyczna, coś podpowiadało
mu, by przerwać tę farsę i natychmiast wyrzucić dziewczynę z
pokoju. Okłamywała wszystkich przez tak długi czas, więc
dlaczego teraz miało być inaczej?
Spojrzał
na nią po raz kolejny, dostrzegając jedynie smutek w jej oczach.
Nie potrafił stać się bezlitosnym draniem i nie zapytać, o co tak
naprawdę chodziło. Z natury był dobrym człowiekiem, miał wielkie
serce dla innych, często obcych ludzi i najzwyczajniej w świecie
lubił pomagać. Czuł się wtedy najbardziej doceniany. Postanowił
starać się zagłuszyć na moment wszystkie wskazówki, które
podsyłał mu rozum i bardziej skupić się na tych, które
dochodziły prosto z wnętrza. Usiadł z powrotem na łóżku,
krzyżując ręce na piersiach. Przeniósł wzrok na Emmę, która
również niecierpliwie na niego patrzyła. Niezręczne milczenie
przerwał dźwięk telefonu Liama, który jak oparzony sięgnął po
aparat, dostrzegając na wyświetlaczu imię swojej dziewczyny. Nigdy
nie dzwoniła do niego o tak późnej porze, dlatego nie mógł ot
tak zignorować tego połączenia i udać, że śpi. Poza tym, bardzo
chciał usłyszeć ponownie głos Ashley, za którą zdążył się
już stęsknić. Gestem jednej dłoni przeprosił Mayers i wyszedł
na balkon, skąd miał doskonały widok na panoramę Los Angeles.
-
Cześć kochanie – powiedział wesoło, rozglądając się dookoła
siebie. - Stało się coś, że dzwonisz o tej godzinie?
-
Jest u ciebie Emma? - zapytała smutnym głosem, jednak odpowiedziała
jej tylko cisza. Liam nie musiał nic więcej mówić, dla niej
wszystko stało się jasne. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? To
zwykła oszustka, nie rozumiem, z jakiego powodu znajdujesz dla niej
czas.
-
Wszystko już wiem, opowiem ci po powrocie, bo to nie jest rozmowa na
telefon – powiedział szybko brunet, wzdychając ciężko do
słuchawki. - Chyba że przylecisz, chciałbym cię mieć blisko
siebie.
-
Oczekujesz, że zostawię wszystkie swoje obowiązki i rzucę się
pędem na samolot, lecąc do miejsca, w którym jest ta dziewczyna? -
zapytała zdenerwowana blondynka, wciąż czując się
niesprawiedliwie potraktowaną przez własnego chłopaka. - Nie,
Liam. Mam sporo do zrobienia, to nie jest takie łatwe. Poza tym,
muszę mieć oko na redakcję Meg, bo sama przyleciała do Louisa.
Czego chce od ciebie Emma?
- Nie
wiem, powiedziała jedynie, że potrzebuje mojej pomocy – Payne
całkowicie zignorował wzmiankę o tym, że Maggie pojawiła się w
Los Angeles i najwyraźniej uświadomiła sobie, co czuła względem
Louisa. - Nie mogę jej tak po prostu odprawić z kwitkiem, muszę
dowiedzieć się, o co chodzi. To ta sama Emma, której pomogłem w
szpitalu. Ashley, proszę cię jedynie o zrozumienie. Wszystko
wyjaśnię ci, kiedy wrócę do Londynu, obiecuję.
-
Właśnie, że możesz posłać ją do diabła. Nawet powinieneś –
powiedziała Weber, czując jak w jej oczach powoli zbierały się
łzy. Była jednocześnie smutna i bardzo zdenerwowana. - Po prostu
jej nie ufam i nie proś, bym zmieniła nastawienie. Rób to, co
uważasz za stosowne. Zadzwoń, kiedy znajdziesz czas.
Dziewczyna
szybko się rozłączyła, nie dając Liamowi szansy na to, by się
pożegnał. Zrezygnowany schował telefon do kieszeni, jeszcze przez
chwilę stojąc na balkonie i zastanawiając się, co zrobić. Zdawał
sobie sprawę, że zranił Ashley i być może nadużył jej
zaufania, ale z drugiej strony czuł się w obowiązku pomóc Emmie.
Jeżeli będzie to coś, co wymagałoby od niego wiele niemożliwego,
po prostu odmówi i ich drogi na zawsze się rozejdą.
Wrócił
do hotelowego pokoju, gdzie Mayers wciąż znajdowała się w tym
samym miejscu. Podszedł bliżej niej, a po chwili usiadł po turecku
na podłodze. Westchnął ciężko, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- O
co chodzi? - spytał spokojnym głosem, starając się ukryć swoje
zakłopotanie. Czuł, że powinien zadzwonić do Ashley, przeprosić
za swoje zachowanie, a może nawet polecieć do Lonydnu i zapewnić,
że nie musiała niczego się obawiać. Z drugiej strony była Emma,
która właśnie w tej chwili go potrzebowała. Niechętnie wybrał
tę drugą drogę. - W czym mogę ci pomóc?
Maggie
obudziła się gwałtownie pod wpływem rażących w twarz promieni
słonecznych. Przetarła zaspane oczy, uświadamiając sobie, że tak
naprawdę po raz pierwszy od dłuższego czasu nie czuła zmęczenia
tuż po przebudzeniu. Codziennie zwalały się na nią przeróżne
obowiązki, często siedziała po nocach, by wykonać przeznaczoną
dla niej pracę, w związku z czym nie mogła poświęcić zbyt wielu
godzin na sen. Owszem, zdawała sobie sobie sprawę, że nie był to
najzdrowszy tryb życia, jednak właśnie do takiego zdążyła się
już przyzwyczaić i wiedziała, że wprowadzenie zmian może wywołać
jeszcze większy bałagan. Dziewczyna skupiła na moment wszystkie
swoje myśli, przypominając sobie, do czego doszło minionej nocy.
Na jej ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech, jednak
dosłownie kilka sekund później podniosła się do pozycji
siedzącej, poszukując wzrokiem sylwetki Louisa.
Spostrzegła jedynie porozrzucane po pokoju ubrania, które w
dużej mierze należały właśnie do niej. Westchnęła cicho,
zastanawiając się nad miejscem pobytu przyjaciela. Powoli wstała z
łóżka, owijając się dokładnie białym prześcieradłem.
Pozbierała swoje rzeczy, kładąc je wszystkie na jednej kupce. Po
raz kolejny rozglądnęła się po pomieszczeniu w poszukiwaniu
wyróżniającej się kartki papieru, na której Tomlinson mógł
napisać dla niej wyjaśnienie. Zdawała sobie sprawę, że chłopak
nie przyjechał tutaj na wakacje, ale po to, by pracować nad
kolejnym teledyskiem. Podejrzewała, że dostał pilny telefon i
musiał natychmiast się gdzieś zjawić. Podeszła do balkonowego
okna, odchylając nieco firankę. Ulice Los Angeles były już
głośne, przepełnione gwarem i odgłosami samochodów, a mimo to,
dziewczyna zdołała uśmiechnąć się do siebie na moment.
Nagle
poczuła silny, lecz delikatny uścisk wokół swojej talii. Louis
ostrożnie położył brodę na jej ramieniu, jeszcze bardziej
przyciągając ją rękoma do siebie. Maggie przymknęła na chwilę
oczy, by rozkoszować się tą przyjemną chwilą. Skarciła się w
myślach za to, że w ogóle przyszło jej do głowy, iż Tomlinson
mógłby zostawić ją bez słowa po tak ważnej dla nich nocy.
Ciągle powtarzała sobie, że była gotowa na ten duży krok, jednak
mimo wszystko gdzieniegdzie pojawiały się wątpliwości, które
udawało jej się zagłuszyć. Kiedy stanęła przed drzwiami do
pokoju Louisa, nogi trzęsły jej się niemiłosiernie i miała
ochotę wycofać się z tego szaleństwa. Na szczęście, wszelkie
obawy i lęki odeszły zaraz po tym, jak usłyszała kojący głos
przyjaciela. Wiedziała wtedy, że dostała wspaniałą szansę od
losu i nie mogła jej nie wykorzystać.
-
Dzień dobry, kochanie – wyszeptał Tomlinson wprost do ucha
dziewczyny, zwinnym ruchem odwracając ją przodem do siebie.
Delikatnie ujął jej twarz w swoje dłonie, składając na
rozgrzanych ustach brunetki namiętny pocałunek. Rain nawet przez
chwilę nie zawahała się, by odwzajemnić gest.
-
Chciałabym, żeby tak wyglądał każdy mój poranek – wyznała
dziewczyna, wtulając się w ciało piosenkarza. Ku jej zaskoczeniu,
dwudziestodwulatek wziął ją na ręce, odwracając się w drugą
stronę.
-
Pomyślę o tym, kiedy wrócę do Londynu – powiedział obiecująco
Louis, kładąc brunetkę z powrotem na łóżko. Z wyczuciem
przejechał opuszkami palców po jej policzku, szyi i ramieniu, aż w
końcu dziewczyna drgnęła pod wpływem jego dotyku. Tomlinson
uśmiechnął się tylko usatysfakcjonowany, podniósł się z
miejsca i zniknął za ścianą.
Maggie
nie musiała długo czekać na ponowne pojawienie się przyjaciela,
który zmierzał w jej stronę z ogromną tacą jedzenia. Postawił
ją przed brunetką, którą zdążył pocałować jeszcze czule w
czoło.
-
Pójdę pod szybki prysznic, bo niedługo znów musimy pędzić na
plan – powiedział nieco zniesmaczony Louis, który zdecydowanie
wolałby spędzić ten czas z ukochaną Maggie, którą tak naprawdę
nie potrafił się nacieszyć.
Wciąż
nie potrafił uwierzyć w to, że dziewczyna wyznała mu miłość.
Potajemnie miał nadzieję, że któregoś dnia Rain zda sobie z tego
sprawę, jednak nie śmiał nawet twierdzić, że stanie się to tak
prędko. Wyglądało na to, że brunetka nie mogła znieść
dzielącej ich odległości, która tylko pomogła jej w podjęciu
odpowiedniej decyzji. Tomlinson odnosił wrażenie, że dzięki niej
stał się najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie. I
właśnie tak było.
Maggie
pożegnała się z Louisem, zapewniając, że na pewno będzie w
hotelu do późnego popołudnia. Chociaż bardzo chciała dłużej
zostać w Los Angeles i nacieszyć się obecnością swojego
chłopaka, czuła wyrzuty względem Dylana i Emmy, których zostawiła
samych z całą redakcją na głowie. Poza tym, głęboko wierzyła,
że czas mijał w zaskakująco szybkim tempie i już niedługo będzie
mogła dzielić się wspólnymi porankami, romantycznymi wieczorami i
namiętnymi nocami z nikim innym jak Louisem.
Brunetka
czym prędzej pognała w poszukiwaniu swojego telefonu komórkowego,
bowiem natychmiast musiała powiadomić przyjaciółkę o tym, co
zaszło minionej nocy. Wyciągnęła aparat z kieszeni starych
jeansów, po czym wybrała numer blondynki. Odczekała kilka
sygnałów, kiedy po drugiej stronie usłyszała lekko przygaszony
głos przyjaciółki.
-
Cześć, Meg – przywitała się, starając się brzmieć
naturalnie. - Obudziłaś mnie. Dlaczego dzwonisz? Stało się coś?
-
Przez to wszystko kompletnie zapomniałam o strefie czasowej! -
brunetka zaśmiała się serdecznie, na co Ashley jedynie cicho
westchnęła. Ale w żadnym razie nie była zła. - Po prostu muszę
ci coś powiedzieć i to nie może czekać do mojego powrotu.
- Mów
wreszcie, bo wzbudziłaś moją ciekawość – Weber wyraźnie się
ożywiła, sprawiając wrażenie, że rzeczywiście była
zainteresowana tym, co miała jej do przekazania przyjaciółka. -
Musisz ją zaspokoić, inaczej będzie z tobą naprawdę źle.
-
SPAŁAM Z TOMLINSONEM – krzyknęła zadowolona Meg, dopiero po
chwili uświadamiając sobie, że przecież mogła usłyszeć ją
obsługa hotelu, krzątająca się po korytarzu. Momentalnie zrobiło
jej się głupio, jednak kiedy tylko poznała reakcję Ashley,
kontynuowała: - Wyznałam mu miłość, to było tak niespodziewane.
Myślę, że może nam się udać.
-
Maggie, tak bardzo się cieszę! - powiedziała blondynka do
słuchawki, wywołując tymi słowami jeszcze większy uśmiech na
twarzy Rain. - Będę trzymała za was mocno kciuki. Meg, to dziwne,
ale mam drugie połączenie na linii, to pewnie Liam. Jesteśmy w
kontakcie!
Payne
wolnym krokiem podążał w to samo miejsce, w którym od kilku dni
starali się nakręcić kolejny teledysk do nowej piosenki. Prawdę
mówiąc, jeszcze nigdy nie czuł się tak bardzo zmęczony przed
wykonywaniem swoich obowiązków. Co więcej, zdawał sobie sprawę,
że swoją wizytą, jeszcze bardziej rozzłości ekipę czuwającą
nad klipem, bowiem zamierzał opóźnić wszystko w czasie.
Zdecydowanie wolał mieć już wszystko za sobą, jednak z
drugiej strony wciąż była Emma, która naprawdę potrzebowała
jego pomocy. Niechętnie się na to zgodził, bowiem uważał, że w
ogóle nie nadawał się do przydzielonego mu zadania, ale mimo to,
nie potrafił odmówić Mayers. Wydawała się tak bardzo zrozpaczona
tym faktem, aż w końcu uległ jej namowom. Zdawał sobie sprawę,
że najtrudniejszą rozmowę będzie musiał przeprowadzić z Ashley,
ale na razie nie chciał nawet o tym myśleć. Blondynka nie ufała
Emmie i za żadne skarby świata nie zgodziłaby się na jego wyjazd,
jednak Liam postanowił jej o tym powiedzieć. Gdyby ukrył ten fakt,
mogło być o wiele, wiele gorzej.
-
Mogę was wszystkich prosić tutaj na chwilę? - brunet zawołał w
stronę wszystkich zebranych, co spotkało się z wymianą
zdziwionych spojrzeń między sobą. Producent wzruszył tylko
ramionami, mając naprawdę dość użerania się z tymi chłopakami.
- Musimy wstrzymać kręcenie. Natychmiast lecę do Brazylii.
- To
chyba jakieś żarty! - ciemnowłosy mężczyzna krzyknął jękliwie,
wyrzucając do góry wszystkie notatki, które dotychczas znajdowały
się w jego dłoniach. Żaden z członków One Direction nie zwrócił
na niego większej uwagi.
- Ale
co się stało, Liam? - zapytał od razu Niall, biorąc do ręki
wcześniej przygotowaną przez siebie kanapkę. Ugryzł kawałek, a
na jego ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech. Harry i Louis
z politowaniem pokręcili głowami, starając się nie zawracać
sobie nim głowy.
- To
dość delikatna sprawa, bardzo zależy mi na dyskrecji – wyjaśnił
Payne, tak naprawdę nie odkrywając nawet rąbka tajemnicy. - Nie
mogą dowiedzieć się o tym media, fani, po prostu nikt. Przykro mi,
ale wam też nie mogę wyjaśnić, o co dokładnie chodzi. Widzimy
się za parę dni.
Nie
czekając na reakcję chłopaków, brunet zaczął oddalać się w
stronę hotelu, z którego za parę godzin musiał wyjść
niezauważony razem z Emmą. Nie miał pojęcia, jak im się to uda,
jednak starał się być dobrej myśli. W oddali dostrzegł stojącą
na parkingu Mayers, która czekała na wieści. Bała się, że
przyjaciele Liama nie będą mogli tego zrozumieć, chociaż ufała,
że Payne nie mógłby zdradzić celu tej wizyty. Był dobrym,
uczciwym człowiekiem o wielkim sercu. Chłopak czym prędzej do niej
podszedł, informując, że za około cztery godziny polecą do
Brazylii. Emma przytuliła się do niego, dziękując w duchu, że
wszystko poszło po jej myśli. Zdążyła dostrzec również przed
hotelem znajomą sylwetkę, w której rozpoznała Maggie. Szefowa
wpatrywała się w nich z ogromnym zdziwieniem, dlatego Mayers czym
prędzej odsunęła się od Liama. Zdała sobie sprawę, że
dopiero teraz rozpęta się prawdziwa burza kłopotów.
*~*
OD AUTORKI: Cześć kochani! Miałam pojawić się trochę wcześniej z rozdziałem, ale moja wena zaczęła znów płatać mi figle. Mam nadzieję, że już teraz będzie lepiej i na dniach zamierzam też zabrać się za rozdział na TS. Nie wiem, ile jeszcze rozdziałów się tutaj pojawi, chciałam zamknąć tę historię w piętnastu, ale nie jestem pewna czy się zmieszczę. W każdym bądź razie - małymi krokami zbliżamy się do końca. Muszę się Wam pochwalić, że dostałam się na studia do Krakowa i jestem przeszczęśliwa! Kolejny rozdział pojawi się pewnie jeszcze w lipcu. Trzymajcie się ciepło!
Przy okazji zapraszam Was na moje nowe opowiadanie, bo nie wiem czy wszyscy o nim wiedzą - są już dwa rozdziały - MELODY FALL.
Świetny :) Cały czas zastanawiam się o cho chodzi z Emmą i Liamem... nie mogę doczekać sie chwili aż to wszystko się wyjaśni... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo nie podoba mi się ta cała sprawa z Emmą. Teoretycznie mogą być jakieś szlachetnie pobudki jej zachowania, jednak za bardzo jej nie ufam, żeby się ich doszukiwać. Praktycznie przyczołgała się pod hotelowy pokój Liama i najwyraźniej zrobi wszystko, żeby owinąć go sobie wokół palca. Dla mnie jest przede wszystkim zakłamaną, fałszywą dziewczyną i nie wiem, czy kiedykolwiek zmienię tę opinię. Mogłabym jej współczuć czy coś, tylko że biorąc pod uwagę tę całą farsę - jak chociażby zatrudnienie się w redakcji Maggie, moim zdaniem to nie przypadek - nikną we mnie wszelkie przebłyski sympatii wobec jej osoby. Oczywiście spodziewałam się, że Payne nie zostawi jej samej i zgodzi się na pomoc. W końcu to człowiek o złotym sercu, a ta... laska praktycznie tarzała się po podłodze, byleby tylko zgodził się ją wesprzeć. Ciekawa tylko jestem, o co chodzi... Chociaż Liam jest cudowny z tą bezinteresownością i chęcią niesienia pomocy całemu światu, to uważam, że powinien się kierować dobrem swojej dziewczyny. Ashley ma święte prawo być na niego wściekła, wcale się nie dziwię, że miała tyle pretensji podczas tej telefonicznej rozmowy. Niby dała mu wolną rekę, ale dobrze wiadomo, że nie chce, żeby miał cokolwiek wspólnego z Mayers. Mam nadzieję, że ta sytuacja nie zaważy na ich związku. Według mnie doskonale do siebie pasują i nie przeżyłabym, gdyby z powodu jakiejś głupiej pindy mieliby się rozstać. Chyba, że właśnie to jest częścią planu Emmy... Co za bardzo by mnie nie zdziwiło.
OdpowiedzUsuńAwww, awww, AWWWWW! <3 Nie mogłam przestać szczerzyć się to ekranu, kiedy czytałam o pobudce Maggie w pokoju Louisa. Na początku też się przestraszyłam, że chłopak w pośpiechu zapomniał zostawić dla niej jakąś wiadomość, co mimo dobrej woli nie prezentowałoby się najlepiej, na szczęście Tomlinson się pojawił i to w JAKI sposób! Uwielbiam o nich czytać. Wiem, że ich uczucie rozkwitło dopiero w poprzednim rozdziale, ale czuję się zupełnie tak, jakby byli parą od dawna. Jak ja się cholernie cieszę, że Meg wsiadła w samolot i popędziła do chłopaka, nareszcie rozumiejąc, co tak naprawdę do niego czuje. Oczywiście, że miała wątpliwości, każdy by je miał w takiej sytuacji, aczkolwiek dla miłości warto ryzykować. To, jak Lou ją przytulił, a potem pocałował... No dosłownie rozpływam się przed komputerem. Jeszcze przyniósł jej śniadanie! Wyobrażam sobie, z jakim żalem wybrał się na plan teledysku, kiedy jedyne, o czym marzył, to spędzić jak najwięcej czasu z ukochaną. Przyjemnie czytać o takim radosnym, wręcz unoszącym się nad ziemią Louisie. Po tym, co ostatnio przeżywał, należy mu się szczęście, zwłaszcza takie przy boku kochanej osoby. Naprawdę szkoda, że musiał wyjść, bo miałam nadzieję na kolejną miłą scenę, ale najwyraźniej muszę uzbroić się w cierpliwość XD Na miejscu Maggie też zapewne chwyciłabym za telefon i zadzwoniła do przyjaciółki. Tekst: "SPAŁAM Z TOMLINSONEM" mnie po prostu rozniósł XDDDDD Od razu dało się wczuć, że Ashley podziela ekscytację przyjaciółki i cieszy się, że sprawy tak się potoczyły. Tak właśnie powinna wyglądać przyjaźń.
Późniejsze zachowanie Liama totalnie mnie zaskoczyło ;o Owszem, potwierdził kilkakrotnie już wcześniej, że nie może zostawić Emmy samej sobie i spróbuje jej pomóc, ale nie spodziewałam się, że nagle przerwie nagrywanie teledysku i oznajmi, że leci aż do Brazylii! Serio, aż się boję, co ta cała Mayers sobie wymyśliła. "(...) uważał, że w ogóle nie nadawał się do przydzielonego mu zadania" NO TO SKORO TAK UWAŻASZ, TO PO JAKIEGO GRZYBA LECISZ TAK DALEKO? PAYNE, JA ROZUMIEM, ŻE TWOJE SERCE I POCZUCIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA INNYCH SĄ WIĘKSZE, NIŻ APETYT NIALLA, ALE DO CHOLERY, TROCHĘ ROZWAGI. Wybacz, troszkę się zdenerwowałam XDD
Cóż, dziwi mnie, że pozostali chłopcy tak łatwo puścili go w taką podróż, no ale w sumie co mieli zrobić? Liam to dorosły człowiek, podejmuje własne decyzje, zaś oni, jako przyjaciele, mogą go jedynie wspierać i pomóc, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mimo to mam złe przeczucia. To mi się po prostu nie podoba. Mam nadzieję, że Ashley porządnie go ochrzani przez telefon, bo mu się należy.
UsuńKochana, rozdział jak zwykle świetny, przeczytałam go dosłownie w mgnieniu oka. Ciekawa jestem, co będzie dalej, bo coś mi się widzi, że jeszcze wiele razy nas zaskoczysz ;> Na tę chwilę życzę jak najwięcej weny i oczywiście czekam na ciąg dalszy <3
No ale poszalałaś dziewczyno z tym rozdziałem!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to gratuluje dostanie się na studia! :)
Liam zachował się nierozsądnie moim zdaniem, no ale robi to co uważa za słuszne. Szkoda mi tylko w tej sytuacji Ashley, bo dziewczyn nie ma zaufania do tej całej Emmy więc na pewno poczuje się zraniona i oszukana. No i w dodatku Maggie ich zobaczyła... Ciekawe co zrobią i o c w ogóle chodzi tej całej Emmie. Czekam więc na kolejny z wielką niecierpliwością :)
Oj, jestem tu nowa, więc nie bardzo wiem, od czego zacząć komentarz... No, to więc może zacznę od tego, że gratuluję dostania się na studia! Co będziesz studiować? ;)
OdpowiedzUsuńFajnie prowadzisz całą tę historię. Miło mi czytać w końcu coś o Louisie, bo w większości ff tylko Harry, Harry i Harry, a ja jestem zdecydowanie LouGirl ;) Ciekawi mnie cała ta sytuacja z Emmą, mam kilka pomysłów, jak to się dalej rozwinie, ale nic nie zdradzam, zobaczymy później, czy z czymś trafiłam :)
Podsumowując - bardzo przyjemny rozdział, miło mi się go czytało, szczególnie te sceny z Lou, noszenie na rękach, delikatne pocałunki, aż uśmiech sympatii pojawił się na mojej twarzy i poczułam się, jakbym miała znowu 16 lat :)
Pozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do mnie x
M.
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com
Dziękuję bardzo! Filologię polską :)
UsuńI dziękuję również za miły komentarz, do Ciebie pewnie wpadnę i sobie nadrobię, ale może mi to trochę zająć. Pomimo, że są wakacje, rozleniwiłam się maksymalnie :D
Pozdrawiam!
Teeessiątko!
OdpowiedzUsuńMyślę, że można ten rozdział podsumować szybko i sprawnie jednym zdaniem: Już pięć miesięcy temu mówiłam, że Emma mi się nie podoba. Nawet z ryja.
Widać moje przeczucia są na wagę złota, bo laska jest tak paskudna z charakteru, że dostaję dreszczy. Gdyby nie fakt, że w ostatnim akapicie dodałaś, że wszystko dzieje się z godnie z planem Mayers to bym pomyślała, że laska jest po prostu biednym króliczkiem nad którym pastwi się los. Ale potem przypomniało mi się, że ten sam biedny króliczek z klapniętym uszkiem jest tą łajzą, która podbijała do Louisa przed tym jak pojednał się z Maggie. Jakim cudem Liam nie skumał się, że laska, z którą sobie spacerował jego przyjaciel to ta sama lasencja, której ratował psychę w szpitalu, która teoretycznie powinna spoczywać dwa metry pod ziemią? Tess, jak kiedyś będę pisać kryminał to przysięgam, że Cię wynajmę do ułożenia fabuły. Jak często zdarza mi się przewidzieć do będzie dalej w opowiadaniu, odczytywać trafnie te małe drobne znaki, które daje autor czytelnikom tak teraz nie mam pojęcia czego ta małpa może chcieć. Podobnie jak Aivalar powtórzę, że nie ufa dziewczynie. Wierzę, podobnie jak Payne, w dobro w ludziach, ale nie mogę się zmusić by jej zaufać. Ani odrobinę. Brzydka z ryja, brzydka z charakteru... niech w ogóle wypierdala ( wybacz mi język, ale nie wiem jak inaczej oddać moją irytację). A propos Lyuma! Bożę! Tego człowieka zabije jego dobroć. Zawsze chce pomóc, chłopiec jeden, ale zawsze wychodzi na to, że jest wykorzystywany przez kretynki bez serca, do plemienia których należy Emma. Zgubi go ta naiwność i dobroduszność, oj zgubi. Nie wspominając o tym, że pewnie ta cała sytuacja z Em spowoduje pewne fluktuacje, jak nie problemy w jego związku z Ashley, co byłoby smutne, bo laska na prawdę go kocha i jest zaangażowana w ten związek.
A teraz przejdźmy do drugiej pary gołąbków w dzisiejszym odcinku BM.
Maggie i Louis. No tak. Nooo... Hym... Ok. Wydarzyło się to na co wszyscy czekali zaciskając zęby i podwijając palce u stóp. Hot and sweaty sytuacja między tą dwójką. Wszyscy wiedzieliśmy, że to musi się zdarzyć, bo napięcie między nimi wyzierało z każdego akapitu, gdy opisywałaś interakcje miedzy nimi. I serio, nie dało się tego przegapić. Nie mniej, kiedy Rain zorientowała się, że po przebudzeniu koło niej nikogo nie ma, to myślałam, że krew mnie zaleje. Dwanaście rozdziałów wciskasz mi kit o wielkiej miłości Tomilsona do niej, a tu dostał czego chciał i się zmył? Moje fantomiczne palce zaciskały sie już na jego wyimaginowanej szyi z realną furią. Ale nie... Przecież, poranek po musi być słodki. Nasz przystojniak o pośladkach znanych na całym świecie po prostu poszedł upolować dla nich jakieś śniadanie. Czyż to nie słodkie?
Teraz czas na wielkie Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww!!!
Dobra skończyłam. Albo nie:
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
UsuńTeraz skończyłam. Myślę, że ta rozkoszna ilość symboli zadowolenia i typowej dla fangirlingu zachowania Cię zadowala. Tak, cieszę się, że chociaż Twoja bohaterka ma łeb na karku i robi to co powinna, a wiec walczy o miłość. Jest odważna skoro potrafi odrzucić swoje uprzedzenia. Brawa dla niej. No i ten przekomiczny tekst przez telefon. Myślę, że
"SPAŁAM Z TOMILSONEM" wydrukuje sobie i powieszę na ścianie, oczywiście z podpisem, że to Twojego autorstwa. Kto wie? Może nawet poproszę o autograf.
I na koniec:
ANI MI SIE WAŻ WSIADAĆ DO TEGO SAMOLOTU PAYNE!!!!!!!!!!
SŁYSZYSZ! ANI MI SIĘ, KURWA, WAŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie, moc uścisków, weny itd...
M.K
last-direction.blogspot.com
feedback-ff.blogspot.com
Co ta Emma planuje? Moim zdaniem Liam postępuje głupio, lecąc z nią do Brazylii. A co z zespołem? Jakaś dziewczyna jest od nich ważniejsza? A Ashley? Czy on nie pomyślał o tym, że przez to wszystko może ją stracić? Jezu... czemu tak mu zależy na tej całej Emmie. :/ Yh, a tak się cieszyłam, że nie namiesza nic między Lou a Magg, to psuje za to związek Ash i Liama. Nie ufam jej... Chociaż sama już nie wiem. Jej historia wydawała się wiarygodna, ale nie wiadomo, co teraz knuje. :/ Dobrze, że chociaż Magg i Lou są szczęśliwi. Ale ciekawe, co Magg sobie teraz pomyśli, jak widziała Emmę przytulającą się do Liama. Pewnie powie o tym Ash, a ta się tylko bardziej wkurzy.Ech, mam nadzieję, że Liam nie pakuje się w kłopoty.
OdpowiedzUsuńYh, skasował mi się komentarz i jakoś nie mam ochoty pisać od nowa wszystkiego.;c Nie ufam Emmie. Niby jej historia brzmiała wiarygodnie, ale nie podoba mi się to, że Liam tak nagle wszystko rzuca, by z nią pojechać. :/ Jakaś dziewczyna jest ważniejsza od zespołu? A co z Ash? Nie boi się, że może ją przez to stracić? A teraz jeszcze Magg widziała, jak się przytulają... Ash się wkurzy, bo pewnie coś sobie pomyśli.Ech, oby tylko Liam nie wpakował się w jakieś kłopoty.
OdpowiedzUsuńBoże... ludzie o złotym sercu nigdy nie potrafią odmówić, gdy widzą kogoś, kto płacze i cierpi... Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafią odróżnić, czy jest to prawdziwe cierpienie, czy kłamstwo. Jak dla mnie Emma doskonale sobie to wszystko wymyśliła. Wzięła Liama na litość, bo doskonale wiedziała, że to na niego zadziała. A ja miałam taką nadzieję, że jej się to nie uda! ;<. Ale niestety... Nie mogę jednak uwierzyć, że Liam na pierwszym miejscu postawił Emmę, a nie Ashley. Do cholery! Dlaczego on nie pomyśli, jak sam poczułby się na miejscu SWOJEJ DZIEWCZYNY?! Na pewno nie byłby zadowolony i bez wątpienia zacząłby się kłócić z Ash. Ale nie, on jest Matką Teresą i musi pomóc tej okropnej manipulantce! Jeszcze jedzie z nią do Brazylii! Czy to są ku*rwa jakieś jaja?! Payn, ćpałeś ty coś, czy już kompletnie ci odbiło?! Jak można być takim kretynem?! No po prostu nie rozumiem tego i nigdy nie zrozumiem! Dla mnie Liam to skończony kretyn, który za bardzo wierzy w ludzi i tyle! Popełnia najgorszy błąd w swoim życiu, ale ma to kompletnie gdzieś. Brawo, stałeś się debilem roku -,-.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że między Lou i Maggie jest tak kolorowo. Myślę, że zasłużyli na szczęście, a razem naprawdę mogą stworzyć piękne, prawdziwe uczucie. Doskonale się rozumieją. Są przyjaciółmi i kochankami w jednym. Idealny związek można by powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że tak już zostanie i Maggie już zawsze będzie krzyczeć do słuchawki, że przespała się z Tomlinsonem haha xD. Szkoda tylko, że Ashley nie powiedziała Maggie o tym, iż Emma zjawiła się u Liama. Może ona by zdołała otworzyć mu oczy...
Czekam na nowość i życzę weny, kochana <3.
Po pierwsze muszę powiedzieć, że jestem wściekła! Komentarz napisałam kilka dni temu, był całkiem długi, można powiedzieć, że przemyślany, a przede wszystkim męczyłam się nad nim naprawdę długo, bo pisałam go na telefonie.. W PRACY! Ale oczywiście przy dodawaniu musiał wyskoczyć błąd i podnieść mi ciśnienie do granic wytrzymałości. Jak Boga kocham, to jakiś cud, że nie rozwaliłam wtedy swojej głowy o ścianę, bo wierz mi, że naprawdę miałam ochotę. No ale mało ważne.. Dawno mnie tu nie było, ale prawdę mówiąc myślałam, że będę miała nieco więcej do nadrobienia, a tu bodajże tylko dwa rozdziały. Bywało gorzej. :D Jako że komentarz już raz tutaj pisałam, ten pewnie będzie max słaby i krótki, wolę Cię na to przygotować, ale postaram się bardziej na TS!
OdpowiedzUsuńNa samym początku muszę wspomnieć o poprzednim rozdziale.. Jest kilka kwestii, które warto poruszyć, a przede wszystkim moment kiedy Meg przyjeżdża do LA i pojawia się w drzwiach Lou. Awwww,to było takie kochane! Idealnie romantyczna scena, niczym z filmu, przewspaniale! Cieszę się, że dziewczyna sobie wszystko przemyślała i ostatecznie doszła do takich, a nie innych wniosków. Od samego początku kibicowałam tej dwójce, dlatego naprawdę jestem zadowolona z takiego obrotu spraw. Oczywiście ten magiczny poranek również jak najbardziej przypadł mi do gustu, ale nie będę się nad nim rozwodzić, napiszę tylko, że był po prostu cud, miód, malina. :)
Teraz trochę bardziej na czoło akcji wysunęła się Emma. Szczerze mówiąc wciąż nie wiem co myśleć o tej dziewczynie. Ufać jej, czy jej nie ufać. To naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Nie podobało mi się to, jak perfidnie zakręciła się wokół gostka z wydawnictwa tylko po to, aby w razie czego ją krył. Takie zachowanie jest podejrzane i często świadczy o wielkim wyrachowaniu. Natomiast cały czas myślę o tym, że Liam jednak zgodził się na wyjazd do Brazylii, a gdyby Em nie miała dobrych argumentów i czystych intencji, z pewnością by jej odmówił. Payne jest po prostu zbyt dobrym człowiekiem, żeby wkręcać się w jakieś szemrane akcje. Wydaje mi się, że Emma rzeczywiście nie ma złych zamiarów, tylko po prostu cholernie potrzebuje czyjejś pomocy, a że najwyraźniej nie ma się do kogo zwrócić, padło na Li. Miejmy nadzieję, że nie wyniknie z tego nic złego.
Bardzo lubię postać Ashley. Jest bardzo naturalna i prawdziwa w swoich reakcjach i zachowaniach, ale zrobiłam się na nią nieco zła, kiedy przez telefon tak bardzo naskoczyła na Liama. Rozumiem, że nie do końca ufa Emmie, ale nie powinna od razu na prawo i lewo rzucać takimi mocnymi słowami. Jej chłopak ma rozum i nie wpakowałby się w nic złego, tak sądzę.
Martwi mnie jeszcze jedna sprawa, a mianowicie to, że Maggie zauważyła Liama i Emmę, kiedy się przytulali. To niby nic takiego, ale zważywszy na fakt, że Meg nie miała pojęcia, że Emma jest w LA, to mogło to wyglądać dość podejrzanie. Cóż.. Mam nadzieję, że jednak nie zrozumie tego opacznie i da wytłumaczyć się Li, zanim o wszystkim powie Ashley. W przeciwnym razie obawiam się, że mogą powstać jakieś dziwne, niepotrzebne nieporozumienia, ale umówmy się, że w życiu nic nie idzie zbyt gładko i takie rzeczy zdarzają się bardzo często. Niestety.
Cóż.. To tyle ode mnie na dzień dzisiejszy. Bardzo Cię przepraszam, że tak krótko, naprawdę. :( Spodziewaj się mnie wnet na drugim blogu! Pozdrawiam i całuję! <3