Minęło
kilka tygodni, odkąd One Direction wróciło do Londynu, gdzie
zamierzali odpocząć od obowiązków i spędzić trochę czasu z
rodziną i przyjaciółmi. Przez ten czas Maggie i Louis starali się
utrzymywać dobre stosunki, powoli wracając do sytuacji sprzed
trzech lat, kiedy byli dla siebie najważniejsi i niczego nie musieli
przed sobą ukrywać. Tomlinson wiedział jednak, że coraz trudniej
będzie mu utrzymywać w tajemnicy swoje uczucia, jednak nie chciał
postępować inaczej. Nie zamierzał niszczyć przyjaźni, którą
właśnie starali się odbudować. Musiało wystarczyć mu to, co
brunetka miała mu do zaoferowania, a było to naprawdę dużo.
Śnieg
na dobre pojawił się już w Londynie, z czego cieszyło się
większość mieszkańców. Zbliżały się w końcu święta Bożego
Narodzenia i wyglądało na to, że tego roku będą śnieżne.
Zrobiło się znacznie zimniej, ludzie powyciągali z szaf grube
swetry, kurtki, płaszcze i ciepłe zimowe buty. Wszędzie czuć było
już świąteczną atmosferę.
Tego
okresu najbardziej nie lubiła Maggie Rain. Święta powinno spędzać
się w rodzinnym gronie, wśród najbliższych, okazywać sobie
wzajemnie wdzięczność oraz miłość. Choć brunetka co roku
przychodziła do swojej zastępczej matki, nie czuła się tak jak
kilkanaście lat temu. Właśnie w takich momentach najbardziej
brakowało jej biologicznych rodziców, za którymi bardzo tęskniła.
Mimo tego, że nie utrzymywali ze sobą praktycznie żadnych
kontaktów, Maggie nie potrafiła czuć do nich urazy, chociaż
swojego czasu ją skrzywdzili. Wyjechali, zostawiając ją samą bez
jakiejkolwiek opieki. Do dzisiejszego dnia nie mogła tego zrozumieć,
tak naprawdę nie chciała bardziej się w to zagłębiać. Była
bowiem pewna, że to przyniosłoby kolejną falę bólu oraz
rozczarowania. Nie powinna rozdrapywać starych ran i doskonale
zdawała sobie z tego sprawę, jednak co roku popełniała ten sam
błąd. Długimi wieczorami rozmyślała o rodzicach, siedząc przy
słuchawce telefonu i czekając na jakiś znak. Wielokrotnie sama
chciała do nich zatelefonować, ale brakowało jej odwagi lub po
prostu duma brała górę. Maggie nie miała za co przepraszać i to
nie do niej należało wykonanie pierwszego kroku.
Ze
świętami wiązało się również zakończenie roku, który prawdę
mówiąc dla Rain okazał się niezbyt udany. Z jednej strony
odnosiła sukcesy w pracy, która do tej pory przynosiła jej ogromną
satysfakcję, ale również przyjemność. Natomiast z drugiej
strony, przez kolejny rok tęskniła z Louisem i przeżywała
rozstanie z nim. Czuła się samotna, ponieważ to zawsze Tomlinson
rozumiał ją najbardziej. Jej serce przez całe trzy lata nie
przyzwyczaiło się do jego nieobecności, choć chłopak przed samym
wyjazdem właśnie o to prosił. Nie wiedział czy kiedykolwiek
jeszcze się zobaczą, dlatego wolał pożegnać się na zawsze.
Maggie
siedziała skulona w pokoju swojego najlepszego przyjaciela,
wyczekując jego przyjścia. Parę godzin temu umówił się z
Zaynem, Harrym, Liamem i Niallem i do tej pory jeszcze nie wrócił.
Dziewczyna nie dzwoniła do niego, bowiem chciała zrobić mu
niespodziankę. Spotkanie jednak bardzo się dłużyło, a Rain
najzwyczajniej w świecie była znudzona. Podnosząc się z wygodnego
łóżka Louisa, podeszła do odtwarzacza, włączając jedną z płyt
leżących obok. Nie odpowiadała jej taka muzyka, w tym momencie
wolała raczej coś spokojniejszego. W końcu zdecydowała się na
klasykę, dziwiąc się, że Tomlinson miał takie płyty w swojej
kolekcji. Z powrotem wróciła na miejsce, kładąc się na łóżku
i lekko przymknęła powieki. Uwielbiała, gdy muzyka potrafiła ją
uspokoić i wprowadzić w stan błogiej przyjemności. Nie zwróciła
nawet uwagi, kiedy odpłynęła w krainę Morfeusza.
Kilka
godzin później Louis uśmiechnięty od ucha do ucha, wrócił do
swojego mieszkania, ciesząc się z udanego spotkania z przyjaciółmi.
Tak naprawdę potrzebował rozrywki i zapomnienia od problemów,
które co chwilę spadały na Maggie. Czasami wydawało mu się, że
przeżywał te wszystkie rzeczy w większym stopniu niż ona, ale
taki był jego charakter. Tym razem martwił się o nią jeszcze
bardziej, bowiem czym prędzej musiał zakomunikować jej podjętą
niedawno decyzję. Wiedział, że złamie jej kruche serce i przez to
czuł względem siebie odrazę, jednak nie mógł postąpić inaczej.
Była to wielka szansa dla niego samego jak i chłopaków, ale przede
wszystkim Tomlinson chciał uwolnić się od uczucia, które
kiełkowało w jego sercu za każdym razem, gdy tylko spoglądał na
Maggie. Bał się, że któregoś dnia przestanie traktować ją już
tylko jako przyjaciółkę i niechcący uczucia wyjdą na jaw. Nie
zamierzał niszczyć ich wielkiej, wieloletniej przyjaźni. Doskonale
zdawał sobie sprawę, że tej decyzji Rain nie będzie w stanie mu
wybaczyć, ale poniekąd o to właśnie mu chodziło. Wierzył, że
jeżeli dogłębnie ją skrzywdzi, szybciej zdoła o nim zapomnieć.
Myślał tak, ponieważ nie wiedział o niej wszystkiego. Nie znał
ogromnej wytrzymałości i determinacji, którą w sobie nosiła.
Dotarł
do swojego pokoju, słysząc ciche brzmienie dochodzące z
pomieszczenia. Wszedł do środka, zapalając światło. Na swojej
kanapie zauważył Maggie, która najprawdopodobniej zapadła w
głęboki sen. Louis nie miał serca jej budzić, dlatego czym
prędzej chwycił za ciepły koc i okrył nim dziewczynę. Sam usiadł
na podłodze naprzeciwko niej, wpatrując się w jej zmęczoną
twarz. Przechodziła teraz przez trudne dni, bowiem niedawno rodzice
wyrzucili ją z domu i tak naprawdę nie miała się gdzie podziać.
Pomieszkiwała trochę u niego, a trochę u Sophie, kobiety, która
przygarnęła ją do siebie i pokochała jak własną córkę.
Tomlinson wiedział, że nie czuła się z tym komfortowo, ale na
razie tylko w taki sposób mógł jej pomóc.
Opuszkami
palców gładził delikatnie jej policzek, zastanawiając się nad
tym, w jaki sposób przekazać jej swoją decyzję o jutrzejszym już
wyjeździe. Z przemyśleń wyrwał go nagle dźwięk telefonu, który
niestety obudził Maggie. Brunetka przetarła zaspane oczy,
przyjmując pozycję siedzącą. Uśmiechnęła się do Tomlinsona,
który patrzył na nią smutnym wzrokiem. Po chwili usiadł obok,
biorąc jej dłonie w swoje. Nie potrafił owijać w bawełnę i
chciał mieć już to wszystko za sobą. Była to najtrudniejsza i
najboleśniejsza decyzja, jaką musiał kiedykolwiek podjąć, jednak
tylko w niej widział sens.
-
Meg, muszę ci o czymś powiedzieć – zaczął niepewnie, a
dziewczyna spojrzała na niego zaciekawiona. - Pojawiła się szansa
dla mnie i chłopaków. Odnieśliśmy sukces po wypuszczeniu
pierwszego singla.
-
Louis, to świetna wiadomość! - zawołała nagle brunetka,
przytulając do siebie przyjaciela. - Zawsze wierzyłam, że wam się
uda. Jesteście przecież wspaniałymi artystami.
-
Zaczekaj, to jeszcze nie wszystko – przerwał jej chłopak,
spuszczając od razu wzrok. Nie zdawał sobie sprawy, że ta rozmowa
będzie tak bardzo ciężka. Czuł jak Maggie chwilami ściskała go
coraz bardziej, była zdenerwowana, przeczuwając coś złego. -
Wyjeżdżamy z Londynu, ale nie wiem na jak długo. Na pewno na cały
rok. Coś w rodzaju trasy koncertowej, po prostu chcemy spróbować.
-
Rozumiem. Rozumiem – powtórzyła dziewczyna, czując jak do oczu
napływają jej łzy, które z trudnością powstrzymywała. - Cieszę
się, naprawdę. Zawsze marzyłeś o sławie, fanach i tych
wszystkich wyjazdach. Nie mogę odbierać ci marzeń, prosząc byś
ze mną został.
-
Posłuchaj – podniósł ją do góry, usadawiając na swoich
kolanach. - Nic ci nie będzie. Sophie to wspaniała kobieta, która
dobrze się tobą zaopiekuje, więc niczym nie musisz się martwić.
Dasz sobie radę, jestem tego pewien.
-
Nie będzie cię przy mnie – zarzuciła Maggie, spoglądając
smutno w jego przepiękne tęczówki. Dopiero teraz Louis poczuł jak
to jego serce złamało się na pół. - A przecież obiecałeś,
pamiętasz? Nie możecie koncertować po Wielkiej Brytanii? Proszę,
zostań ze mną.
-
Nie mogę, Meg – Tomlinson przytulił ją do siebie, a brunetka
natychmiast się rozpłakała. Przekonała się, że to właśnie
kariera była dla niego ważniejsza. Nie winiła go za to, zawsze
opowiadał jej o tym, jak któregoś dnia będzie rozpoznawalny na
całym świecie. Nie mylił się, a dziewczyna naprawdę cieszyła
się z jego sukcesów. Nie mogła jednak pogodzić się z faktem, że
tak z dnia na dzień ją zostawiał.
Zmęczona
i wyczerpana płaczem wkrótce zasnęła. W środku nocy, kiedy miała
pewność, że Tomlinson twardo zasnął, wymknęła się cichutko z
jego mieszkania, spacerując ulicami Londynu. Nie chciała, by Louis
następnego dnia się z nią żegnał, ponieważ mogłaby tego nie
wytrzymać. Zostawiła mu jedynie liścik, w którym prostymi słowami
zaznaczyła, ile dla niej znaczył i życzyła szczęśliwej podróży
i jeszcze większych sukcesów. Tamtego wieczoru po raz ostatni
widziała swojego najlepszego i jedynego przyjaciela.
Maggie
szybko odrzuciła od siebie
jedno z najsmutniejszych tegorocznych wspomnień. Dobrze
wiedziała, że ten rok zakończy się jednak szczęśliwie, ponieważ
w końcu będzie miała obok siebie Louisa. Lepszego początku nie
mogła sobie wymarzyć.
Głównie
z tego powodu podjęła decyzję, która w pewnym sensie bardzo na
niej ciążyła. Miała jednak nadzieję, że obecność Tomlinsona w
tej chwili zdecydowanie jej pomoże i wszystko zakończy się
sukcesem. Chciała bowiem odwiedzić swoich biologicznych rodziców w
czasie świąt, czego nie robiła od wielu lat. Dalej uważała, że
to właśnie oni powinni zrobić pierwszy krok, jednak mogła się
tego nigdy nie doczekać, dlatego musiała wziąć sprawy w swoje
ręce. Wiedziała, że Louisa z pewnością ucieszy ten pomysł i
wcale się nie pomyliła. Zadzwoniła do niego, a przyjaciel od razu
się zgodził, nieco zaskoczony spontanicznym pomysłem Maggie.
Dwudziestolatka
dość szybko tego wieczoru ubrała się w pidżamę, zrobiła sobie
gorącą czekoladę z bitą śmietaną i położyła się do ciepłego
łóżka, szukając dobrej komedii. Cieszyła się, że mogła
spokojnie spędzić czas na rozrywce i żadna sprawa nie zakrzątała
niepotrzebnie jej myśli. Chwilę po rozpoczęciu filmu Rain
usłyszała ciche pukanie do drzwi. Podniosła się niechętnie z
miejsca, zarzucając na siebie ciepły szlafrok. Otworzyła drzwi,
odsuwając się nieco od progu, jednak nie spojrzała na gościa.
Ciągle męczyła się z supłem, który jakimś cudem powstał na
sznurku od ubrania. Po kilkunastu sekundach udało się go rozplątać,
Maggie szybko zawiązała szlafrok i podniosła wzrok. Jej oczom
ukazał się roześmiany Louis Tomlinson, który oparty jedną ręką
o framugę wyglądał naprawdę bardzo przekonująco. Brunetka
zaśmiała się tylko, wpuszczając przyjaciela do środka. Usiadł
na jej łóżku, a Meg położyła się obok, kładąc głowę na
jego kolanach. Nie było w tym nic dziwnego, często tak spędzali
wspólnie czas, jednak teraz Tomlinson czuł się dość niezręcznie.
Ciepło ogarnęło całe jego ciało, a emocje szalały, nie mogąc
się opanować. Louis chwycił dłonie dziewczyny, bawiąc się jej
palcami. Drugą ręką delikatnie gładził długie włosy, w
międzyczasie zastanawiając się czy dobrze zrobił, przychodząc
tutaj. Nie chciał niszczyć ich przyjaźni, jednak był też pewien,
że przez cały czas nie zdoła utrzymać swoich uczuć w tajemnicy.
Zamierzał wyjawić wszystko przyjaciółce, potrzebował jedynie
odpowiedniej okazji. Właśnie taką chciał stworzyć, składając
dziewczynie wyjątkowe zaproszenie.
-
Maggie, co byś powiedziała na wigilijną kolację we dwójkę? U
mnie? - zapytał bardzo pewny siebie, z czego był zadowolony.
Dodatkowo uśmiechnął się do niej zachęcająco, mając nadzieję,
że nie odrzuci jego propozycji.
- W
zasadzie nie miałam żadnych planów – powiedziała od razu,
spoglądając w jego oczy. Dzisiejszego dnia wydawał się tak
radosny, aż miło się na niego patrzyło. - Jesteśmy więc
umówieni.
-
Dziękuję – Tomlinson wstał, podchodząc jeszcze raz do
dziewczyny. Wziął ją na ręce, okręcił parę razy, po czym
usadowił na swoich kolanach. Od razu obojgu przypomniał się dzień,
w którym trzy lata temu się żegnali. - Cieszę się, że jestem
tutaj z tobą.
Brunet
delikatnie pogładził Maggie po policzku, a ta przytuliła się
mocno do jego dłoni, nie przestając wpatrywać się w radosne
tęczówki przyjaciela. Ona również cieszyła się, że mogli
spędzić ten wieczór razem, w miłej atmosferze. Louis ucałował
dziewczynę w czoło, co zdecydowanie lubiła najbardziej. Czuła się
wtedy bezpieczna i bezbronna. Następnie Tomlinson musnął ostrożnie
swoimi wargami jeden z kącików ust brunetki, jednak dość szybko
oderwał się od dziewczyny, nie chcąc niczego zepsuć. Maggie
uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym z powrotem ułożyła
się na jego kolanach, skupiając swoją uwagę na załączonym
filmie. Louis objął jej talię jedną ręką, starając się nie
poznać po sobie zdenerwowania i zbyt dużego zadowolenia. Na
szczęście już po chwili oboje serdecznie śmiali się ze scen
przedstawionych w komedii, a dwudziestodwulatek całkowicie zapomniał
o stresie, po którym obecnie nie było ani śladu.
*~*
OD AUTORKI: Witam Was w Sylwestra! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, jego długość także, coś się rozpisałam. Teraz życzę Wam udanej, szalonej zabawy i Szczęśliwego Nowego Roku! Wszystkiego dobrego, kochane.
Jestem zachwycona :-) Ile tu pięknych opisów. Szkoda, że tak mało dialogów, ale i tak jest pięknie. Komentuje będąc jeszcze lekko niedobudzoną, ale nie mogłam się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńTo super, że Lou zaprosił Maggie do siebie. To z pewnością wiele dla niej znaczy. Jej wspomnienie było niezwykle smutne i przejmujące.
Rozumiem rozterki Louisa, ale mam nadzieję, że znajdzie w sobie odwagę do wyznania jej uczuć.
Spisałaś się na medal, jak na Nowy Rok przystało.
Wszystkiego dobrego :-*
Huh, przyznam szczerze, że musiałam czytać ten rozdział TRZY RAZY, żeby w końcu ogarnąć, o co chodzi xD Dopiero za trzecim razem zorientowałam się, że fragment, w którym Lou informuje Maggie o wyjeździe, jest tylko retrospekcją xD hahaha, brawa dla mnie ; D
OdpowiedzUsuńAle kiedy już 'uderzyła mnie rzeczywistość' (hahaha, cały czas mnie to bawi xD), to przeczytałam wszystko dokładnie od początku do końca i muszę powiedzieć: WOW!
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak dobre opowiadanie zaczęłaś tworzyć, prawda? Dziewczyno, to jest niesamowite ! *,*
Dosłownie, nie mogę doczekać się kolejnej części ! Ciekawe, w jaki sposób Lou wyzna jej miłość ! ^_^
♥♥♥
Cały czas zastanawiam się co powinnam napisać i nadal mimo iż właśnie teraz staram się coś sklecić jest mi trudno. Bardzo podoba mi się pomysł na opowiadanie, chociaż tak na prawdę nie mam pojęcia czego powinnam się spodziewać. Tutaj akcja tak jakby dzieje się już od środka, ale bardzo mi się to podoba i jestem ciekawa jak wszystko się rozwinie. Z każdą linijką zaskakuję się coraz bardziej i tylko czekam na kulminacyjny moment lub może na jakiś zwrot akcji. :)
OdpowiedzUsuńSama osobiście nie cierpię świąt. Głównie dlatego, że siedzę w tym dniu przy stole i nudzę się przez kilka godzin, słuchając, jak moja rodzina rozmawia. Nie widzę nic przyjemnego w świętach, prócz... prezentów ;). Ale osobiście mogłabym przespać te trzy dni i dopiero po wszystkim się obudzić. Z kolei Maggie przeżywa tęsknotę za rodziną podczas świąt... Nie dziwię się jej. Rodzice ją zostawili. Chociaż bardzo ją skrzywdzili wciąż ich kochała i to się nigdy nie zmieni. Szkoda tylko, że oni o niej zapomnieli, choć ona wciąż pamięta...
OdpowiedzUsuńWspomnienie pożegnania Lou i Maggie sprawiło, że zrobiło mi się niesamowicie przykro z powodu dziewczyny. Chłopak był jej jedynym przyjacielem. Jedyną bliską osobą, dzięki której nie czuła się tak do końca samotna, a i on ją opuścił. Miałam ochotę przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale to jest takie niemożliwe... Potrafię sobie wyobrazić, co czuła dziewczyna przez te trzy lata. Cieszę się, że jednak teraz Louis jest z nią i mam ogromną nadzieję, że tym razem nie porzuci jej i znów przestanie się odzywać. Rozumiem, że nie chce wyjawiać Maggie swych uczuć, ale, do cholery! przecież on stracił jej przyjaźń nie przez swoje uczucia, a przez to, że ją porzucił! Nigdy nie zrozumiem jego motywu. Koniec, kropka.
Maggie chce odwiedzić swych biologicznych rodziców? Obawiam się, że to nie jest dobry pomysł i nasza bohaterka spotka się z jakąś przykrością z ich strony...
Czekam na nowość. Życzę weny w 2014 roku <3.
Biedna, najpierw zostawili ją rodzice, potem Lou... To musiało być straszne. No, ale chociaż on wrócił. Jestem ciekawa, kiedy powie jej o swoich uczuciach i jak będzie reakcja Maggie. Mam nadzieję, że go nie odrzuci. Może próba skontaktowania się z rodzicami to dobry pomysł. Tylko czy oni tego chcą? Skoro sami przez tak długi czas się nie odzywają.. Nie rozumiem, jak mogli się wobec niej tak zachować. Tak, jakby nigdy jej nie kochali.
OdpowiedzUsuńUwielbiam w jaki sposób wykreowałaś tutaj Louisa. Nieskromnie powiem, że nic nie przebije mojego z Stabi, bo tam wykreowałam go sobie dokładnie tak, jak go sobie wyobrażam, ale śmiało mogę powiedzieć, że Twój podoba mi się niemal tak samo bardzo. XD Uczuciowy, bardzo emocjonalny no i po prostu przeuroczy- cały on. <3
OdpowiedzUsuńKiedy pisałaś o tym śniegu i świętach, to się rozmarzyłam. Niby święta dopiero co były, ale ja osobiście jakoś ich nie odczuwam. Z pewnością to za sprawą tego, że niemal całe przesiedziałam w cinema city, ale też za sprawą śniegu, który nie raczył się pojawić. Ale wracając do wydarzeń w rozdziale.. Nie dziwię się, Ze Maggie nie przepada za świętami, gdybym była w takiej sytuacji jak ona z pewnością również nie pałałabym do nich wielką sympatią.
Nie wiem do końca co myśleć na temat tego, że Meg postanowiła odwiedzić swoich biologicznych rodziców. Z jednej strony jak najbardziej to popieram, nikt przecież nie powinien tak bardzo nienawidzić się ze swoją rodziną, ale z drugiej strony martwię się o naszą główną bohaterkę. Sporo już przeżyła, jest bardzo silna, ale ta wizyta na pewno przysporzy jej kolejną falę bólu, czego nie popieram. No ale.. Zobaczymy jak to będzie. Kto wie, może nawet się pogodzą i wszystko będzie w porządku?
Szczerze mówiąc nie zaskoczył mnie fakt, że Louis czuje coś więcej do swojej przyjaciółki, ale jego prawdę mówiąc również nie rozumiem. Myślę, że byłoby przede wszystkim mu zdecydowanie łatwiej, gdyby się do tego przed nią przyznał od razu. Jestem pewna, że nie odrzuciłaby go, a nawet gdyby nie czuła tego samego, to nie chciałaby tracić przyjaciela, więc napewno wspólnie doszliby do jakiegoś porozumienia. Dlatego właśnie cieszę się, że Lou planuje "ujawnienie się". Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś dobrego. :)
Relacja między tą dwójką jest bardzo specyficzna. Z jednej strony jestem wściekła na Lou, że zostawił ją samą, z drugiej zaś doskonale go rozumiem. To była dla niego ogromna szansa, głupotą byłoby jej nie przyjęcie. Myślę, że mimo wszystko dobrze się stało..
No nic, kończę, bo mam jeszcze milion blogów do nadrobienia. XD
Kocham i całuję <3
Na samym wstępie chciałam przeprosić Cię za zwłokę. Kompletnie zapomniałam, że nie skomentowałam rozdziału, ale już jestem i nadrabiam zaległości. Z góry przepraszam za chaotyczny komentarz.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy już Ci mówiłam, aczkolwiek bardzo lubię sposób, w jaki kreujesz głównych bohaterów. Są zupełnie naturalni i nie ma w nich sztuczności, co sobie cenię. Najbardziej - jak można się tego domyślić - lubię Louisa. Tomlinson jest podobny do tego, którego ja wykreowałam sobie w głowie, przez co spodobał mi się od samego początku. Bardzo podobają mi się jego relację z Maggie i nie zdziwiło mnie, że Lou czuje do niej coś więcej. Uważam, że przyjaźń damsko-męską dość trudno osiągnąć bez jakiegokolwiek zauroczenia, czy zakochania, bo jedna strona zazwyczaj 'wpada', lecz cóż. Wracając - podziwiam Maggie za to, że jest bardzo silna. Cieszę się, że pomimo całego ciężaru, który na nią spadł, nie poddała się, bo wiele osób na jej miejscu zrobiłoby to już dawno.
Intryguje mnie to, czy Louis naprawdę odważy powiedzieć się prawdę o swoich uczuciach. A jeśli tak - czy zrobi to w sposób prosty, czy może postanowi przygotować coś dla niej niezwykłego? Może wykorzysta tą wigilię? Tyle pytań! Cudownie, iż wigilię spędzają razem. Podoba mi się ten pomysł.
Uwielbiam sposób, w jaki opisujesz uczucia. Nie przepadałam nigdy za narracją trzecioosobową, ale Ty to zmieniłaś, naprawdę. Wszystko czyta się przyjemnie i lekko, przez co już dawno wyzbyłam się tej dziwnej niechęci.
Pozdrawiam serdecznie!
@_luvmyboobear
No w końcu się melduję na pokładzie! Wydawało mi się, że rozdziały są dłuższe, a to tak szybciutko minęło, i rzecz jasna przyjemnie. Faktycznie ostatnio coś bardziej stawiasz na opisówki niż dialogi (widziałam jak się żaliłaś na tt :D). Zacznijmy może od poprzedniego rozdziału, gdzie mamy wątek o tej tajemnicy, która Lou nie podzielił się jeszcze z Mags. Nie mam zielonego pojęcia co to mogło być. To coś poważnego, czy jakaś błahostka? Tak diametralnie zdecydował się wyjechać, ponieważ bał się, że jego uczucia się zmienią i będzie u źle? A może stało za tym coś poważniejszego niż same jego uczucia? Niech jej już lepiej powie, bo umieram z ciekawości XD Tak w ogóle to jestem równie ciekawa jaka będzie reakcja dziewczyny. Czy się obrazi i nie będą się do siebie odzywać przez jakiś czas, pokłócą się na poważnie, czy też może wykaże się niezwykłą wyrozumiałością i na wstępie mu wybaczy? To wszystko chyba raczej zależy od powodu, jaki Louis jej poda. Teraz jeszcze ciężko mi określić jak Mags się zachowa, bo sama nie wiem o co chodzi, ale wydaje mi się, że jakoś przyjmie to ona do wiadomości, jakkolwiek ciężka ta informacja będzie i jakoś się między nimi ułoży. Tak poza tym to bardzo, ale to bardzo podoba mi się imię Maggie i przez to moja sympatia do bohaterki urosła. Widać, że i ona czuje coś do Louisa, inaczej nie przeżywałaby tak silnie jego wyjazdu, a zarazem ponownego pojawienia się w mieście. Nawet po trzech latach odczuwała jakieś mocniejsze emocje wobec niego, a to coś znaczy! Odnośnie wspomnienia, które mamy okazję przeczytać w tym rozdziale mam jeden sprzeciw wobec dziewczyny, a raczej jej toku myślenia. Ja rozumiem, że było jej strasznie przykro, że jej przyjaciel wyjeżdża i ją zostawia, ale trzeba troszkę myśleć nie tylko o swoim dobrze i teraźniejszości, ale także o przyszłości i tym, co nas w niej czeka. Bohaterka stwierdziła "kariera była dla niego ważniejsza". Rozjaśnijmy to, Mags. Otóż nie sądzę, aby kariera była dla niego ważniejsza skoro ją tak mocno kochał, ale jakoś musiał się zatroszczyć o swoją przyszłość. Uczucia uczuciami, ale pieniądze na życie trzeba jakoś zarabiać. Nie lepiej najpierw troszkę odpuścić, aby potem cieszyć się swoim towarzystwem i nie martwić się o pracę, czy inne tego typu ważne rzeczy, o które Lou zapewne się zatroszczył. Ponad to, to były jego marzenia, które pragnął spełniać i Maggie jako jego przyjaciółka powinna go w tym wspierać i zrozumieć czym była dla niego taka szansa i nawet nie powinno przelecieć jej przez myśl, że jest mniej ważna, bo jakby nie patrzeć to Mags była poniekąd jednym z marzeń Louisa i zapewne tym, które znajdowało się na piedestale, ale powolutku. Krok po kroczku, zanim sięgnie się po to, co najważniejsze trzeba przebyć inna drogę. I Lou ją przebył, przetrwał i oto jest. Może jeszcze nie do końca gotów, aby wyznać swoje uczucia, ale z całą pewnością w końcu to zrobi, a wtedy będzie bajka albo dramat, właściwie wszystko zależy od Mags.
OdpowiedzUsuńWspólna wigilia? A co z Sophie? Pewnie będzie jej przykro, ale kobieta raczej zrozumie jak wiele ten gest znaczy dla Maggie. Widzę to iście romantycznie, może wtedy Lou postawi krok naprzód? Wydawałoby się, że Tomlinson stąpa po cienkim lodzie, ale tak jest chyba tylko w jego głowie. Nie ma się czego bać, niech pokaże, że ma jaja :D Jeszcze jedna ważna rzecz, którą napiszę odnośnie ostatniego akapitu. Jezusie... Jakie to musi być dla niego bolesne i trudne zachowywać tę powściągliwość i starać się ukryć własne (szalejące wewnątrz) uczucia. Wiadomo, że bardzo mocno pragnął pocałować Maggie i strasznie mu współczuję, że musi to wszystko w sobie dusić. To przykre. Jestem TEAM LOUIS jakakolwiek jest ta jego tajemnica. Nawet jak kogoś zabił to nadal jestem w jego teamie XD Lou, nie zdradzę Cię, don't worry. Tymczasem zmykam stąd i czekam na "okolice 7 stycznia" :D Pozdrawiam<3
Kurwa, zaś wiedziałam, że o czymś zapomniałam xD A jeszcze specjalnie do notatnika sobie skopiowałam fragment, do którego miałam się odnieść. A mianowicie ten, w którym Louis mówi, że Maggie nie będzie chciała z nim być ze względu na te wszystkie uroki sławnego życia. Otóż nie wydaje mi się, żeby to miało jej w czymkolwiek przeszkodzić! Jeśli kocha ona Lou tak bardzo, jak on ją i żywi jakieś nadzieje wobec ich wspólnej przyszłości to nic, absolutnie nic nie stanie im na drodze do szczęścia, a już na pewno nie paparazzi i ten cały zgiełk. Mags nie zważałaby na to, bo jedyne co by się dla niej liczyło to fakt, że Louis oddał jej swoje serce. Poza tym Liam świetnie powiedział! Nie dość, że to cząstka Louisa, którą Mags na pewno by zaakceptowała, to jeszcze rzekł stanowczo, ze Lou ma do zaoferowania wspaniały charakter i to się liczy! To co jest w środku, a nie to co mu towarzyszy! Ot co. Dobra, serio spadam już XD
Usuń