6 grudnia 2013

Rozdział pierwszy

Dwudziestoletnia dziewczyna kręciła się w swoim łóżku, przewracając się z boku na bok. Nie często miewała problemy ze spaniem, jednak dzisiejsza noc była zdecydowanie niespokojna. Maggie zasnęła kilka godzin temu, lecz dopiero teraz przed swoimi oczami zobaczyła tak dobrze znane jej męskie rysy twarzy. Nie zdarzało się, by śniła właśnie o nim, dlatego tym bardziej zaniepokoiła się, kiedy niespodziewanie zawładnął jej własnym snem. Nie miała w sobie na tyle odwagi, aby przyznać, że za nikim nigdy tak bardzo nie tęskniła. Duma nie pozwalała jej na zrobienie pierwszego kroku w kierunku zgody, chociaż niczego nie pragnęła bardziej. Być może sen pojawił się w celu ukazania jej, że nadszedł odpowiedni czas na powrót tego, co było. Zachowała wiele wspaniałych wspomnień z tamtego okresu, którymi dosyć często się zajmowała, analizując je dokładnie i sprawiając sobie jednocześnie ból. Mimo wszystko nie do niej należało zakończenie tych katuszy, to nie ona była za wszystko odpowiedzialna.
Maggie obudziła się w środku nocy, od razu zastanawiając się nad sensem pojawienia się właśnie takiego snu. Ta osoba nie dawała o sobie zapominać, dziewczyna codziennie musiała mierzyć się z mnóstwem wiadomości na jego temat, które na dobrą sprawę nie interesowały ją już tak bardzo jak kiedyś. Postanowiła podjąć decyzję, którą już dawno temu zrealizował Louis Tomlinson – odeszła, nie chcąc mieć z nim więcej nic wspólnego.
Wstała z łóżka, udając się do kuchni po szklankę zimnego mleka prosto z lodówki. Ten mały drobiazg zawsze pomagał w ponownym zaśnięciu. Nauczyła się tego właśnie od niego i chociaż bardzo chciała zaprzestać tej czynności, nie mogła – była to najlepsza metoda na bezsenność, jaką kiedykolwiek jej zaproponowano. Za jednym zamachem wypiła całą zawartość naczynia, wracając z powrotem do swojej sypialni. Cierpliwie czekała na sen, który powinien niebawem otoczyć ją swoją aurą. Kiedyś czekali razem.
Nie mogła w żaden sposób wyrazić tego, jak bardzo za nim tęskniła. To uczucie żyło w niej przez blisko trzy lata, podczas których ani razu nie kontaktowali się ze sobą. Była skłonna darować mu złamanie danej obietnicy, gdyby tylko o niej nie zapomniał. Jednak w obecnej sytuacji nie chciała słyszeć żadnej wzmianki na temat przebaczenia, na które nie było miejsca, szczególnie dla kogoś takiego jak Louis Tomlinson. Jedynym celem, do którego dążyła, stało się zapomnienie o wszystkim, co łączyło ich jakiś czas temu. Ich wieloletnia przyjaźń w jednym momencie przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Poniosła straty, za które winę ponosili oboje. Żadnego z nich nie można było usprawiedliwić w jednoznaczny sposób.
O poranku obudziło ją głośne stukanie deszczu o szyby. Wstała niechętnie, spoglądając na ulice Londynu, gdzie nie widziała zbyt wielu ludzi. Pogoda nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz, jednak ona musiała udać się w końcu do pracy. Sama była sobie szefem, jednak nie zamierzała spędzać kolejnego dnia w domu, szczególnie po tak koszmarnej nocy. Chcąc nie chcąc, w dalszym ciągu myślała o dawnym przyjacielu. Do złych wydarzeń miała zwykle idealną pamięć.
Maggie siedziała skulona w ganku przed domem Louisa. Wszystkie światła paliły się w środku, dlatego miała pewność, że zastanie swojego przyjaciela. Musiała się jednak najpierw uspokoić, by brunet nie przestraszył się na jej widok. Zdawała sobie sprawę, że nie wyglądała zachęcająco, ale nic nie mogła na to poradzić. Dopiero co uciekła ze swojego domu, do którego nigdy więcej nie zamierzała wracać. Nie miała pojęcia, co stanie się z nią dalej, lecz teraz najważniejsze było to, że nie musiała przebywać wśród rodziców, którzy tak naprawdę ją wyrzucili. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od płaczu, wciąż czując na sobie siarczyście wymierzony policzek ojca, na który w żadnym razie sobie nie zasłużyła. Rodzice mieli ogromny problem z alkoholem, po którego spożyciu nie panowali nad swoimi emocjami, dlatego często dochodziło do kłótni a nawet bójek tego typu. Maggie dzielnie znosiła to przez wiele lat, jednak tym razem nie mogła dłużej zostać w tamtym domu, nie chciała ryzykować własnym życiem.
Louis był pierwszą osobą, o której pomyślała. Jako jedyny znał doskonale jej rodzinną sytuacją i zawsze starał się pomóc. Jego rodzice bardzo przywiązali się do siedemnastoletniej Meg, która była częstym gościem w ich domu. Brunetka miała więc pewność, że Tomlinson nie wyrzuci jej tak, jak zrobiła to rodzina. Wytarła rękawem spływające po policzkach łzy, jednocześnie głęboko oddychała, by chociaż trochę uspokoić emocje. Podniosła się z miejsca, delikatnie wciskając dzwonek do drzwi. Po kilku minutach w progu pojawił się roześmiany przyjaciel, trzymając w ręku kubek z gorącą herbatą. Jej zapach od razu dotarł do nozdrzy dziewczyny, która w tym momencie pragnęła ogrzać w jakiś sposób swoje ciało. Była zmarznięta, bowiem w Londynie przez cały dzień utrzymywała się niska temperatura, do tego co jakiś czas siąpił deszcz. Maggie spojrzała w zmartwioną twarz Louisa, po czym od razu rzuciła mu się na szyję, mocno go ściskając. Chłopak odwzajemnił uścisk, słysząc jak przyjaciółka ponownie zanosi się szlochem. Ostrożnie wprowadził ją do środka, zaprowadzając od razu do swojego pokoju. Delikatnie narzucił na jej drobne ciało gruby koc, wręczając swój kubek z herbatą. Brunetka od razu wypiła kilka łyków, a chwilę później jej twarz przybrała w końcu naturalne rumieńce. Mimowolnie po policzkach wciąż spływały łzy, które Louis starał się powstrzymywać.
- Meg, powiedz mi proszę, co się stało? - zapytał nagle, przytulając dziewczynę do siebie. W odpowiedzi dostał jedynie ciszę, którą niedługo potem przerwał ponowny płacz. - Spójrz na mnie – poprosił, unosząc lekko jej podbródek. - Kto ci to zrobił?
Dotknął opuszkami palców okolic oczu, gdzie Maggie miała ślady pobicia. Brunet delikatnie gładził obolałe miejsce, a dziewczyna z ulgą przytuliła policzek do jego dłoni. Właśnie tego potrzebowała, obecności swojego najlepszego i jedynego przyjaciela. Tylko w tych silnych ramionach mogła czuć się bezpiecznie.
- Wyrzucili mnie z domu – wydusiła w końcu, prostując się. - Znów się upili, robiąc potworną awanturę. Obrzucili mnie przekleństwami, zaczęli obrażać, a kiedy się stawiałam, ojciec mnie uderzył – wyjaśniła przestraszona, a w jej oczach znów pojawiły się łzy. - Nie proś, bym po raz kolejny im wybaczyła. Już nigdy więcej tam nie wrócę.
- Zostaniesz tutaj, później zastanowimy się co dalej – Maggie wtuliła się w poduszkę, przymykając swoje powieki. - Wszystko załatwię, niczym się nie przejmuj. Odpoczywaj.
Louis przykrył dodatkowo dziewczynę kołdrą, cały czas trzymając ją za rękę. Zdawał sobie sprawę z trudnej sytuacji rodzinnej przyjaciółki, jednak nigdy nie przypuszczał, że sprawy miały się aż tak źle. Nie wiedział, że rodzice byli zdolni do przemocy wobec tej drobnej istoty, która tak bardzo się dla niego liczyła. Brunet wiedział jedynie o częstych kłótniach i dużo gorszych awanturach, jednak zawsze starał się namówić Rain do powrotu, a potem wszystko jakoś się układało i uciszało na kilka dni. Tym razem musiał przyznać jej całkowitą rację i nie zamierzał pozwalać, by ktoś siłą zabrał ją z powrotem do tamtych ludzi, dla których najwyraźniej najważniejszy był alkohol.
- Lou? - wyszeptała po chwili Maggie, spoglądając nieśmiało w stronę przyjaciela. Kiedy on również przeniósł na nią wzrok, zastanawiała się jak dobrać odpowiednie słowa. - Ty nigdy mnie nie zostawisz, prawda?
- Obiecuję – odpowiedział bez namysłu, uśmiechając się promiennie, co znacznie uspokoiło siedemnastolatkę. - Obiecuję, że bez względu na wszystko zawsze przy tobie będę.
Maggie uśmiechnęła się do siebie na jedno z najlepszych wspomnień, jakie zachowała z tamtego pięknego okresu. Obecnie po rodzicach nie było ani śladu, wyjechali, całkowicie skazując ją na samotność. Tak samo zniknęła obietnica Louisa, której brunetka tak kurczowo się trzymała. Na jego drodze stanęło coś, co nie mogło czekać, coś dużo ważniejszego od niej.
Dwudziestolatka wsiadła do swojego samochodu, włączając silnik. Automatycznie w głośnikach rozbrzmiała jedna z londyńskich stacji radiowych, w której właśnie zaczynała się piosenka One Direction – Story of my life. Dziewczyna drgnęła jak oparzona, maksymalnie ściszając głos. Słyszała ten utwór tylko jeden raz, o ten raz za dużo. Była dumna z Louisa i pozostałych chłopaków za nadanie temu kawałkowi wyjątkowości, jednak wciąż nie mogła pogodzić się z faktem, że w teledysku nie pokazano ich wspólnej historii. To jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że nigdy nie była ważna dla Tomlinsona tak bardzo, jak on był dla niej. Z tamtą chwilą jej smutek i niechęć wobec chłopaka pogłębiły się jeszcze bardziej.
Dziewczyna w ciszy dotarła do miejsca, swojej pracy. Wysiadła z pojazdu, rozkładając od razu parasol. Po drodze postanowiła wstąpić do pobliskiej kawiarenki, by spożyć śniadanie, którego nie miała ochoty konsumować w domu. Wśród obcych ludzi nie czuła się tak bardzo samotna, na chwilę zapominała o wszystkich troskach, skupiając się na innych. Nagle poczuła w kieszeni swojej kurtki wibracje telefonu. Pospiesznie go wyciągnęła, zauważając na wyświetlaczu imię przyjaciółki. Z uśmiechem na twarzy wcisnęła zieloną słuchawkę, przykładając aparat do ucha.
- Meg? - zawołała szybko Ashley, a brunetka odniosła wrażenie, jakby była czymś lekko zdenerwowana. - Oglądasz telewizję? Przełącz na chwilę na wiadomości.
- Jestem prawie w pracy, gdzie jak mniemam ty również powinnaś już być – uznała, cicho śmiejąc się pod nosem. - Co się znowu stało? Ktoś miał wypadek? Kogoś zamordowano? Ktoś wygrał na loterii? Ktoś wyjeżdża? Ktoś przyjeżdża?
- Trafiłaś - powiedziała blondynka, zastanawiając się jak przekazać przyjaciółce trudną dla niej wiadomość. - Skoro sama nie możesz tego zobaczyć, muszę ci powiedzieć, że chłopcy wracają do Londynu, One Direction robi sobie roczną przerwę od tras koncertowych.
- Ashley, na miłość boską, mów głośniej – warknęła zdenerwowana Maggie, poprawiając telefon. - Deszcz zacina, a w dodatku wieje ten przeklęty wiatr i nic nie słyszę.
- Louis wraca! - krzyknęła dziewczyna, wyobrażając sobie reakcję brunetki.
Przyjaciółka cały czas ją nawoływała, jednak Maggie nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa. Ta potworna wiadomość spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewała się, że będzie miała jeszcze okazję, by ponownie spotkać się z Tomlinsonem i być może spróbować sobie wszystko wyjaśnić i nadrobić stracone lata. Przez cały ten czas marzyła tylko o tym, by go zobaczyć i otrzymać jakiekolwiek wieści od niego, jednak teraz ogarnął ją nieprzyjemny niepokój. Nie chciała, żeby wracał. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
Brunetka natychmiast zawróciła, wsiadając ponownie do samochodu. Nie była w stanie wykonywać swoich obowiązków, dlatego zmusiła się do ponownego wolnego dnia. Za cel obrała sobie mieszkanie Ashley Webber, która jako jedyna znała sytuację z Louisem. Potrzebowała z kimś porozmawiać, podzielić się jednocześnie obawą jak i radością. Jednak to właśnie nutka drobnej nienawiści tym razem zwyciężyła. Maggie nie chciała więcej Louisa Tomlinsona w swoim życiu.


OD AUTORKI: Z okazji mikołajek, dodaję ten rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobało. Kolejny pewnie w okolicach świąt. Wszystkiego dobrego, do napisania!   

8 komentarzy:

  1. Obietnice takie, jak ta, którą złożył Louis nie powinna być zapomniana. Rozumiem dlaczego Maggie tak cierpi. Miał przy niej być i ją wspierać, a zniknął. Została sama i musiała nauczyć się z tym żyć. Teraz, gdy dowiedziała się o jego powrocie, trudno będzie go unikać. Chciałabym żeby Lou ją przeprosił i postarał się od nowa zdobyć jej zaufanie. Domyślam się, że szykujesz dla nich sporo zawirowań i pragnę już o nich czytać.
    Świetny odcinek, oby tak dalej.
    Całuję i pozdrawiam :*
    [spojrz-w-moje-oczy.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się dlaczego Maggie cierpi. Louis złamał obietnicę, którą złożył w trudnym okresie dla dziewczyny. Rodzice stawiali alkohol ponad własną córką a przyjaciel niegdyś nie do zastąpienia zostawił ją. Przykre, ale w realnym świecie coraz bardziej prawdziwe.
    No, ale jedynie pociesza mnie fakt, e za niedługo Mag spotka Tomlinsona, prawda? Gdybym była nią spoliczkowałabym go! Obiecał, że jej nie zostawi!
    Rozdział pierwszy zakończony sukcesem - zwłaszcza retrospekcja!
    Pozdrawiam kochana,
    Heyley xxx
    P.S
    U mnie na blogu w przeciągu godziny pojawi się rozdział pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że Maggie tak bardzo cierpi po stracie najbliższego przyjaciela. W końcu to była jedyna osoba, na której mogła naprawdę polegać, czuła się przy niej bezpieczna i potrzebna. Gdy rodzice, którzy mieli problem z alkoholem znęcali się nad nią tylko do Lou mogła pobiec, by się wyżalić i poszukać odrobiny wsparcia. To przykre, gdy słowa "Na zawsze razem, obiecuję. Nigdy cię nie zostawię" wcale nie trwają do końca życia, a po jakimś okresie po prostu się o nich nie pamięta. Jedna strona nie zwraca na to szczególnej uwagi i życie dalej (tak, jak Louis), a druga wręcz odwrotnie. Nie potrafi zapomnieć o tym, co było kiedyś. O tym, jak bardzo zależało jej na przyjacielu, jak wiele wspólnie przeszli i jak bardzo za nim tęskni...
    Myślę, że Maggie będzie pamiętała Lou do końca życia. Przeszła naprawdę bardzo wiele przez swoich rodziców, a ostatecznie i tak została z wszystkimi problemami sama. Niby ma teraz jakąś przyjaciółkę, ale jestem pewna, że to nie to samo, co było z Louisem. Niestety. A czasu cofnąć nie można...
    Louis wraca do Londynu? One Direction robi sobie roczną przerwę? Ciekawa jestem, czy Tomlinson w ogóle będzie chciał zobaczyć się z Maggie. Pewnie nie, bo po co? Pewnie przysporzy jeszcze więcej cierpienia naszej bohaterce, a to naprawdę bardzo uczuciowa dziewczyna...
    Czekam na nowość. Mam nadzieję, że tym razem doprowadzisz to opowiadanie do końca :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie nie dziwię się, że Maggie czuje tak wielką niechęć do Louisa. Chociaż kiedyś ten chłopak był dla niej opoką, przyjacielem, na którego mogła liczyć w każdej sytuacji, złamał tak ważną obietnicę, która poniekąd złamała jej serce. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak strasznie się czuła przez te całe trzy lata, wszędzie słysząc o sukcesach swojego przyjaciela, podczas gdy próbowała jakoś wymazać go z życia. Trzeba przyznać, że Maggie nie miała łatwego życia. Jej rodzice muszą być okropnymi ludźmi, skoro nawet po tym wszystkim - mam na myśli wyrzucenie jedynej córki z domu - tak po prostu wyjechali, zostawiając ją zupełnie samą. Chociaż może to i lepiej? I tak nie potrafiła się z nimi w żaden sposób dogadać. Tylko na nią krzyczeli, bili... Smutne, że akurat w tak trudnym okresie straciła również Louisa. Nie pierwszy raz słowa "nigdy cię nie zostawię" okazały się tylko pustą obietnicą. Co prawda widzę, że Mag bardzo polega teraz na Ashley, ale nie sądzę, by były ze sobą tak blisko, jak niegdyś z Tomlinsonem.
    One Direction robi roczną przerwę, co siłą rzeczy wiąże się z tym, że Maggie prędzej czy później wpadnie na Lou. Tak swoją drogą zastanawiam się, czy on również o niej myślał przez te wszystkie lata. Wiem, że robił karierę, jednak od czego są telefony i internet? Mogliby się jakoś kontaktować, chociaż też nie wiadomo, w jakich okolicznościach się rozstali. Może Louis też tęsknił, ale bał się odezwać...
    Opowiadanie zapowiada się naprawdę ciekawie :) Mam słabość do Lou, więc tym bardziej wierzę, że kolejne rozdziały będą mi się podobały :D Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, po co składać obietnice, których nie jest się w stanie dotrzymać? Może i Meg potrzebowała wtedy usłyszeć tamte słowa, żeby nieco się uspokoić, ale chyba lepsza byłaby prawda. W sumie to nie wiem co takiego zrobił Louis albo w jakim momencie ją zostawił, ale mogę być pewna, że był to okropny cios dla niej, właśnie między innymi dlatego, że wcześniej chłopak dał jej pewne słowo. Jestem straszliwie ciekawa jak ta cała przyjaźń się potoczyła i co było tą bombą, która wszystko zniszczyła albo przyczyniła się do końca. Musiało to być coś doprawdy mocnego skoro Meggie nie chce mieć nic, a nic wspólnego z Tomlinsonem. Wydaje mi się, że ich spotkanie jest wręcz nieuniknione, ale najbardziej jestem ciekawa zachowania Louisa, bo jak będzie się zachowywać Meg możemy się domyślić, zaś Lou jest póki co wielką niewiadomą :D W ogóle uwielbiam wszystko, co Twoje, Tess, bo masz dobry styl i przyjemnie się czyta. Mam wrażenie jakbym sunęła leciutko po tym tekście :D Życzę weny i czekam na kolejny odcinek<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu no uwielbiam to naprawdę! To dopiero pierwszy rozdział, a ja już jestem niemal w stu procentach pewna, że pokocham to opowiadanie tak samo mocno, jak siec-czasu, a może i nawet bardziej ze zwgledu na Lou, którego jak łatwo zgadnąć kocham ponad życie. :D Teraz co do samego rozdziału.. Jest bardzo ładnie napisany, z resztą wyszedł spod Twoich palców, więc inaczej yć nie mogło. Prawdę mówiąc niemal od razu polubiłam główną bohaterkę. Niewiele mamy tu opisu jej charakteru, a mimo to jakoś tak zapałałam do niej sympatią, a to bardzo dobrze się składa, bo przyznam szczerze, że nieczęsto zdarza mi się lubić główne bohaterki, jakoś tak dla zasady. Tak czy inaczej historia zaczyna się w dość przykry sposób. ;c Po pierwsze rodzice Meggie, którzy wyrzucają ją z domu- no po prostu dramat, nie ma jak inaczej tego określić. A po drugie ta złamana obietnica Lou, przykre cholernie. ;c Jestem ciekawa jak rozwiniesz tą historię, co stanie się kiedy Tommo wróci, no i oczywiście jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie tej dwójki ;o + Chciałam jeszcze zaznaczyć, że w przepiękny sposób ukazałaś przyjaźń między nimi w tym krótkim fragmencie. Jestem pod wrażeniem. :) No nic, a teraz zostaje mi po prostu czekać na kolejny odcinek.. WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Postanowiłam zajrzeć do Ciebie po ostatnim komentarzu na moim blogu i muszę szczerze przyznać, iż absolutnie nie żałuję. :)
    Piszesz pięknie i wszystko czyta się wyjątkowo lekko, co zdecydowanie jeszcze bardziej zachęca do czytania. Poza tym, nie ma co ukrywać, mam ogromną słabość do Louisa.
    Zacznę może od początku. W sumie wyobrażam sobie, jak czuje się Maggie, gdyż sama również cierpię na bezsenność, a to często bywa bardzo upierdliwe; szczególnie wtedy, gdy jestem zmęczona całym dniem. Cieszy mnie, że wypicie szklanki zimnego mleka jakoś jej pomaga. Ale ja nie o tym...
    Ani odrobinkę nie dziwi mnie to, że po prostu za nim tęskni. Wypowiadając te słowa, Louis powinien być świadomy do czego zobowiązuje słowo "obietnica", ale nie mnie go oceniać, prawda? No i alkoholizm, przemoc. Spadło na nią naprawdę wiele.
    W każdym razie... zastanawia mnie ich spotkanie po tych trzech latach. Czy Lou będzie czuł się winny, a może kompletnie zbagatelizuje te sprawę i będzie zachowywał się, jak gdyby nigdy nic? Nie mam bladego pojęcia.
    Przepraszam za masło maślane.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha, i tutaj też jest Meg ? :D
    Czuję, że Barwy Miłości i Hiding będą miały o wiele więcej wspólnego, niż nam się wydaje xD
    Nie mogę doczekać się powrotu Louisa ! ;3 Jak zachowa się Maggie ? Jak zachowa się On ? Jak to się wszystko dalej potoczy ?? Boże, nie wiem ! A chcę wiedzieć ! : D
    Informuj mnie ! x
    @Gabryska__99

    OdpowiedzUsuń