16 lutego 2014

Rozdział siódmy

Kolejne dni minęły w zaskakująco szybkim tempie. Zanim mieszkańcy raczej deszczowego Londynu zdążyli się zorientować, ulice i chodniki pokryte zostały grubą warstwą puszystego śniegu, co idealnie komponowało się z tak długo wyczekiwanym dniem – Wigilią Bożego Narodzenia. We wszystkich domach trwały intensywne przygotowania do wieczoru, niektórzy robili jeszcze ostatnie zakupy potrzebnych produktów, jednak zdecydowana większość z nich zajmowała się gotowaniem wigilijnych potraw oraz przystrajaniem swoich domów i ogrodów. Zwykle zatłoczone ulice Londynu powoli pustoszały, przez co jeszcze bardziej uwydatniała się świąteczna atmosfera.
Maggie na parę godzin musiała pojechać do pracy, by dokończyć to, czego nie udało jej się zrobić tuż przed świętami. Goniły ją terminy, czego w żadnym razie nie mogła zignorować, żeby nie mieć przez to nieprzyjemnych konsekwencji. Z Louisem umówiła się dopiero na popołudniowe godziny, dlatego była pewna, że do tego czasu będzie w stanie zrealizować to, co sobie zaplanowała. Poprosiła o pomoc kolegę z pracy Dylana Fraya, który tak naprawdę trwał u jej boku od samego początku. Można powiedzieć, że wspólnie zakładali redakcję, która odnosiła trochę sukcesów. Dwudziestopięcioletni mężczyzna spędzał święta jedynie ze swoją siostrą, która miała przylecieć z Nowego Jorku dopiero późnym wieczorem, dlatego w pełni mógł oddać się pracy, jaką zleciła mu Maggie.
Ostatnie kilka dni były dla brunetki bardzo męczące i stresujące. Niespodziewanie dowiedziała się o przyjeździe niejakiej Emmy Mayers, która w pewien sposób miała wiele wspólnego z Louisem. Cieszyła się jednak, że sam Tomlinson zdecydował się powiedzieć jej o ich przeszłości podczas trasy koncertowej One Direction. Rain nie potrafiła do końca zdefiniować odczuć, jakie wzbudzała w niej osoba Emmy, bowiem nie miała okazji poznać poznać dziewczyny osobiście. Z opowiadań przyjaciela wynikało jednak, że była bardzo sympatyczna i w żadnym razie nie przyjechała, by odzyskać chłopaka. Nigdy nie czuła do niego czegoś więcej, na co Maggie odetchnęła z wielką ulgą. Związała się z Louisem na tyle mocno, że nie była w stanie jeszcze zaakceptować jakiejkolwiek innej dziewczyny, która kręciła się koło niego. Wiedziała, że zachowywała się jak naburmuszona nastolatka, jednak nie mogła temu zaradzić. Tomlinson stał się dla niej kimś naprawdę bardzo ważnym, spędzili razem dzieciństwo, a takie więzi ciężko czymś przerwać. Mimo wszystko, Maggie poczuła kiełkującą w niej zazdrość oraz zagrożenie ze strony Mayers, z którą przecież nie zamieniła ani słowa. Musiała zatem zaufać w słowa Louisa, iż Emma była jedynie jego dobrą przyjaciółką.
Kiedy dotarła na miejsce, Dylan siedział już w jej gabinecie, przeglądając przeróżne papiery. Przywitała się z nim pogodnie, po czym podeszła do ekspresu, przygotowując sobie porządnie zaparzoną kawę. Usiadła obok kolegi, zabierając się do pracy, choć tak naprawdę nie potrafiła skupić się na czymkolwiek. Ciągle rozmyślała o dzisiejszym wieczorze, który miała spędzić w towarzystwie Louisa Tomlinsona. Czuła, że będzie to wyjątkowy czas, dlatego nie mogła się doczekać momentu, w którym brunet po nią przyjedzie i zabierze do swojego mieszkania. Wielokrotnie przebywali sam na sam, jednak ta okazja wydawała jej się jeszcze bardziej specjalna. Na samą myśl o tym serce Maggie zaczynało bić szybciej, a na bladych policzkach pojawiały się lekko czerwone rumieńce. Nie rozumiała sposobu, w jaki działał na nią Louis.

Meg, mogłabyś założyć niebieską sukienkę? Właśnie kupiłem krawat tego koloru i naprawdę bardzo bym chciał, żebyś pasowała do mnie dzisiejszego wieczoru. Będzie wyjątkowo.

Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, ponownie czytając wiadomość od przyjaciela. Cieszyła się, że Louis zwracał uwagę na tak drobne szczegóły jak dopasowanie ubioru. Teraz zdobyła pewność, że chłopak szykował dla niej coś specjalnego. Przez to niewinne zagranie Tomlinsona ciekawość Maggie sięgnęła szczytów i obecnie tym bardziej nie mogła skupić się na poprawianiu tekstów, które miały pojawić się w poświątecznym wydaniu gazetki. Rain wykonała telefon do Ashley z prośbą o przyniesienie niebieskiej sukienki, która idealnie nadawałaby się na wigilijną kolację. Nie chciała zawieść przyjaciela, dlatego postanowiła sprostać jego wymaganiom, które prawdę mówiąc nie były specjalnie wygórowane. Nic nie kosztował ją ten wysiłek, a wiedząc, że tym gestem sprawi przyjemność Louisowi, jej serce radowało się jeszcze bardziej.
Po niespełna kilku godzinach blondynka dostarczyła przesyłkę, jednak nie została na dłuższe pogawędki, gdyż spieszyła się na kolację u rodziny Liama, na którą niespodziewanie została zaproszona. Wyglądała na bardzo zestresowaną, ale podekscytowaną jednocześnie. Maggie zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że Payne znaczył dla przyjaciółki naprawdę bardzo wiele i wiedziała, że ten wieczór był spełnieniem jej marzeń. Cieszyła się ze szczęścia Ashley, zostawiając swoje sprawy na inny dzień, kiedy będą mogły spokojnie podzielić się wrażeniami ze spędzania w wyjątkowy sposób świątecznego czasu. Rain skończyła poprawiać ostatni tekst, po czym zerwała się szybko z miejsca, spoglądając na zegarek. Dokładnie za pół godziny mogła spodziewać się Tomlinsona, a w ogóle nie była przygotowana na jego przyjazd. Czym prędzej zabrała sukienkę i pognała do łazienki na korytarzu. Z racji tego, że budynek redakcji w całości należał do niej, mogła pozwolić sobie na wymarzone wyposażenie i różnego typu zmiany, do którym z pewnością zaliczała się łazienka. Tak naprawdę stworzyła w miejscu pracy dokładnie takie samo pomieszczenie, jakie znajdowało się w jej własnym mieszkaniu. Wychodziła bowiem z założenia, że kobiecie często zdarzają się nieprzewidziane spotkania, na których musi robić dobre wrażenie. Nikt się nie sprzeciwiał, dlatego Maggie uznała to za zgodę na działanie, z którego najbardziej cieszyła się żeńska płeć pracowników. Co prawda, pomieszczenie przystosowane było głównie dla pań, jednak brunetka nie śmiała zapomnieć również o mężczyznach, którzy potrzebowali pielęgnacji, znienacka umawiając się na randki.
Dziewczyna ściągnęła ubrania, nakładając na całe swoje ciało ulubiony balsam. W trakcie oczekiwania na przeschnięcie skóry, nałożyła na twarz bardzo delikatny makijaż, skupiając swoją uwagę głównie na dobrym podkreśleniu i wydłużeniu rzęs, które zdecydowanie stanowiły atut w jej urodzie. Następnie ostrożnie wsunęła błękitną sukienkę, a swoje usta lekko musnęła blado czerwoną szminką. Rozczesała nieco skołtunione włosy, upinając z tyłu wzięte z każdej strony cienkie kosmyki. Ponownie założyła czarne buty na dość dużym obcasie, w których przyszła do pracy. Patrząc po raz ostatni w lustro, mogła stwierdzić, że wyglądała całkiem przyzwoicie. Wyszła z pomieszczenia, kierując się z powrotem do swojego gabinetu, gdzie Dylan wciąż pogrążony był w jak widać ciekawej lekturze. Kiedy Maggie przekroczyła próg, przeniósł na nią swój wzrok, a jego usta szeroko otworzyły się ze zdziwienia. Brunetka cicho zaśmiała się pod nosem, żartobliwie grożąc mu palcem. Fray podniósł się z miejsca, podchodząc bliżej koleżanki. Chwycił delikatnie jej dłoń, pokazując tym, by obróciła się wokół własnej osi. Zagwizdał z zachwytu, promiennie się do niej uśmiechając.
- Pięknie wyglądasz, szefie – powiedział rozbawiony, ponownie lustrując dziewczynę wzrokiem od stóp do głów. Maggie trochę się speszyła, dziękując za komplement. Gwałtownie odwróciła się za siebie, spostrzegając stojącego w drzwiach Louisa w czarnym płaszczu z bukietem czerwonych róż.
- Nie przeszkadzam? - zapytał nieco zdziwiony, przekraczając próg gabinetu przyjaciółki. Z grzeczności przedstawił się Dylanowi, choć tak naprawdę nie podobało mu się, że inny mężczyzna znajdował się tak blisko kogoś, kogo on darzył głębokim uczuciem.
Maggie założyła na siebie zimowy płaszcz, po czym wzięła bukiet kwiatów od bruneta, całując go w policzek w ramach podziękowania. Louis poczuł mocniej bijące serce, które niemal chciało wydostać się z jego piersi. Nie potrafił wyjaśnić tego, w jaki sposób obecność Rain na niego działała i dlaczego robiła to właśnie z taką intensywnością. Nie podejrzewał, że miłość mogła być tak bardzo zakorzeniona i powodować u niego utratę zmysłów na myśl o ukochanej. Ponadto, zazdrość cały czas dawała się we znaki, choć tak naprawdę ani Maggie, ani Dylan nie robili nic złego. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś po prostu zabierało mu najważniejszą osobę w życiu.

Louis zapalił na stole świece, kładąc pośrodku malutki talerzyk z dwoma opłatkami. W międzyczasie Meg kończyła przygotowywanie ostatnich potraw na wigilijny stół. Nie była mistrzynią gotowania, jednak wolała spożywać coś przyrządzonego osobiście niż kupionego w sklepie. Chciała, by te święta były wyjątkowe również pod tym względem. Starała się jak najlepiej potrafiła, jednak wciąż obawiała się, że coś może pójść nie po jej myśli. Każdą potrawę kosztowała wielokrotnie i choć zdawało jej się, że była dobrze przyprawiona, stresowała się reakcją Louisa. Kiedy zobaczyła go w kuchni, opierającego się o framugę drzwi, zaparło jej dech w piersiach. Włożył na siebie czarny garnitur, z białą koszulą i niebieskim krawatem, o którym wspominał. Wyglądał bardzo elegancko i Maggie musiała przyznać, że taki styl zdecydowanie do niego pasował. Wymijając go zgrabnie, zaniosła ostatnią rzecz na stół, po czym wesoło oznajmiła, że już wcześniej widziała pierwszą gwiazdkę na niebie, zatem mogli rozpocząć kolację.
Tomlinson podał dziewczynie jeden z opłatków, przybliżając się do niej na tyle blisko, na ile było to możliwe. Zastanowił się przez chwilę, po czym wziął głęboki oddech, spoglądając prosto w oczy brunetki.
- Maggie, życzę ci przede wszystkim spełnienia wszystkich marzeń, a w szczególności tych najskrytszych. Jeszcze więcej sukcesów w życiu zawodowym. Dużo uśmiechu na każdy dzień. Siły na pierwszą rozmowę z rodzicami po tak długim czasie, mam nadzieję, że uda wam się pogodzić, bo właśnie na to zasługujecie. I życzę ci znalezienia kogoś, kto zaakceptuje wszystkie twoje zalety i wady i będzie kochał cię każdego dnia bardziej.
- A ja chciałabym, żebyś dalej był tak kochany i doceniany na całym świecie, jak jesteś teraz. Czego mogę ci życzyć, skoro wszystko już masz? Może to, by twoi przyjaciele nigdy cię nie opuścili i nie próbowali cię zmieniać. Mam też nadzieję, że wkrótce odnajdziesz swoje szczęście, które będziesz mógł dzielić z drugą osobą. Tylko pamiętaj, że najpierw muszę ją polubić. Wesołych świąt, wariacie.
Rain bez zastanowienia rzuciła się w ramiona Louisa, a później złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Brunet posłał jej promienny uśmiech, zapraszając do stołu. Przy włączonej muzyce czas mijał naprawdę w bardzo przyjemnej atmosferze, a Tomlinson tylko zachwalał jedzenie przygotowane przez przyjaciółkę. Maggie nawet przez moment nie żałowała swojej decyzji o spędzeniu Wigilii w towarzystwie Louisa, który okazał się świetnym kompanem i wielbicielem czerwonego, półsłodkiego wina. Po skończonym posiłku brunet podszedł do dziewczyny, prosząc ją do tańca. W swoim salonie miał wystarczająco dużo miejsca, by móc wykonywać swobodne ruchy. Dziewczyna mocno ścisnęła dłoń przyjaciela, a po chwili wtuliła się w jego ramiona, opierając swój podbródek na ramieniu Louisa. Kołysali się lekko w rytm spokojnej muzyki, zachwycając się tą wyjątkową atmosferą.
- Lubisz tego Dylana? - Tomlinson przerwał panującą wokół nich ciszę, zadając pytanie, które korciło go od samego wyjścia z redakcji brunetki. Był gotowy przyznać się do zazdrości tak samo, jak był gotowy na wyznanie Maggie prawdy o swoich uczuciach.
- Tak, ale to jest tylko kolega z pracy – odpowiedziała, wciąż na niego nie patrząc. Louis miał wrażenie, jakby przytuliła się do niego jeszcze bardziej, na co tylko uśmiechnął się pod nosem. - Nie masz powodu, by być zazdrosnym, naprawdę. Zresztą, ja nie jestem zazdrosna o Emmę, więc umówmy się, że ty nie będziesz o Dylana.
Kiwnął jedynie głową na znak potwierdzenia, gorączkowo zastanawiając się nad sposobem wyjawienia uczuć. Miał wielką ochotę po prostu ją pocałować, jednak zdawał sobie sprawę, że dziewczyna mogłaby się przestraszyć i mieć mu za złe ten gest. Znał ją lepiej niż ktokolwiek inny i wiedział o jej niezwykłej kruchości i bojaźni, które ją cechowały. Nie chciał wystawiać tego na próbę, dlatego musiał wymyślić inny sposób.
- Kocham cię – wyszeptał prosto do jej ucha, czując jak przyspieszone serce stara się zwrócić na siebie uwagę. Zauważył, że Maggie dosłownie na moment zamarła, ale już po chwili wszystkie jej mięśnie nieco zdołały się rozluźnić.
- Ja ciebie też kocham – powiedziała radośnie, a Louis był pewien, że na jej twarzy pojawił się jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widział. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Nie, Maggie. Nie rozumiesz – podniósł nieco głos i westchnął ze zrezygnowaniem. Nie sądził, że z pozoru tak łatwa sprawa może przysporzyć mu tylu trudności.
Chociaż Tomlinson miał nadzieję na to, że dziewczyna nie odniesie się do ich obecnych relacji, jak najbardziej właśnie tego się spodziewał. Bał się, że brunetka nigdy nie widziała w nim nikogo więcej oprócz przyjaciela, brata czy najlepszego opiekuna, jakim dla niej był. Strach paraliżował całe jego ciało, jednak tym razem nie pozwolił, by wygrał. Postanowił podczas dzisiejszej kolacji wyjawić dziewczynie swoje prawdziwe uczucia i zamierzał dotrzymać słowa. Wyprostował się, oddalając nieco od siebie Rain. Patrzyła na niego zaskoczona, jednak nie odezwała się ani słowem. Louis ujął jej twarz w swoje dłonie, dokładnie obserwując każdy ruch.
- Wiesz, dlaczego wyjechałem wtedy z Londynu? - zapytał cicho, na co Maggie zaprzeczyła tylko skinieniem głowy. - Zakochałem się w tobie i próbowałem uciec od tego uczucia. Nie udało się. Wróciłem tutaj, bo wciąż cię kocham. Kocham niezmiennie od ponad dwóch lat.  

*~*
OD AUTORKI: W sumie to zamierzałam dodać ten rozdział dopiero w przyszłym tygodniu, ale trzeba było wykorzystać dobrze sprawującą się dzisiaj wenę, więc pojawia się trochę wcześniej. A więc mamy ten długo wyczekiwany moment prawdy, chociaż do końca nie jest tak kolorowo. I nie będzie. Kolejny rozdział? Nie wiem, ciężko stwierdzić. Przybliżony termin niedługo pojawi się w aktualnościach. Pozdrawiam! 

16 komentarzy:

  1. Jak mogłaś zakończyć w ten sposób?!
    Oczywiście ona ma nie uciec mu!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany. O rany. O rany.
    No weź, ja nie byłam na to gotowa! To znaczy... już od dawna chciałam, żeby on jej to powiedział, bo przecież widać, że Maggie też czuje do niego coś więcej niż tę przyjaźń, a to niesamowite. Oboje boją się tego, co pomyśli drugie, bo wiadomo, że takie coś często psuje przyjaźń. Końcówka tego rozdziału była idealna i cieszę się, że Louis przezwyciężył swój strach i w końcu jej o tym powiedział. Mam tylko nadzieję, że Maggie zareaguje w podobny sposób i również się przyzna, bo sama nie wiem czego można się po niej spodziewać. Niby to powinno być oczywiste - oboje są o siebie nawzajem zazdrośni i nie lubią widzieć drugiego z kimś innym, ale jednak boję się, że coś może nie wypalić. Że Maggie się przestraszy, albo coś w tym stylu. Ale raczej nie, bo przecież Louis jest dla niej najważniejszy, więc myślę, że wszystko będzie w porządku. Chociaż ta Emma mi się nie podoba, jeśli mam być szczera. Czuję, że ona namiesza.
    Nie kraczę, żeby nie było. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo nie wiem jak mogłaś skończyć w takim momencie! Pisz szybko. <3
    @snogstyles_

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Zabrakło mi słów po przeczytaniu rozdziału. Louis wyznał jej miłość w sposób naprawdę niesamowity, bo prosty. Cholera, chciałabym, żeby dla mnie ktoś wybrał taki moment. Nie potrzeba fajerwerków, czy Bóg wie czego. Wystarczą słowa.
    Oczywiście, nie jestem zadowolona z momentu jaki wybrałaś na zakończenie rozdziału. Kiedy teraz się dowiem jak zareagowała Maggie? No kiedy? :<

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejną część,
    G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój Boże, kochanie. Wiele razy mówiłam Ci o tym jaki masz talent i jak bardzo kocham czytać to, co piszesz. Pomimo, że wciąż się powtarzam nadal twierdzę tak samo. Wprowadzasz mnie w stan tak magiczny, że czuję się jak główna bohaterka, wiesz? Wyjątkowa i kochana przez Louisa. Wiele bym dała za takiego faceta.
    Tommo w Twoim wydaniu jest taki czuły, romantyczny i kochany. :) Fajnie, że Maggie postarała się żeby kolacja wigilijna wyszła idealnie. Ich wieczór był niesamowity. No i ta końcówka, gdy wyznał jej swoje uczucia... Och.. Myślałam, że się rozpłynę. Głęboko wierzę w to, że ona też kocha go czystą i prawdziwą miłością, ale boi się do tego przyznać.
    Z pewnością przygotowałaś im wiele trudnych sytuacji do przejścia zanim będą mogli być szczęśliwi, ale oby w końcu się to stało.
    Kocham Cię <3
    Całuję :*
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co co co co co CO. Jeju, ja nie mogę czytać takich rozdziałów, bo potem kompletnie nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Nawet nie wiem od czego mam zacząć mój komentarz, bo najlepiej powiedziałabym wszystko naraz, a tak nie mogę!
    Może zacznę od tego, że sama perpektywa spędzenia tak wyjątkowego wieczoru w towarzystwie Louisa Tomlinsona doprowadza moje serce do palpitacji, naprawdę. Ile ja bym dała, żeby zamienić się z Maggie, o boże. I to wszystko było tak super przygotowane, nawet kolorystycznie się ubrali. Największy zgon zaliczyłam, kiedy czytałam o moencie, w którym Louis stał w progu kuchni i tak bosko wyglądał... Jezusiu, aż mnie ciarki przeszły, po prostu nie wytrzymam. Dlaczego on musi być taki seksowny, co?
    Mi się osobiście wydaje, że Maggie także czuje coś do Louisa, coś więcej, niż tylko przyjaźń, tyle że po prostu jeszcze tego nie wie, nie dopuszcza do siebie takiej ewentualności. Ale kurczę, ja po prostu czuję, że tak jest. No bo z drugiej strony, jak nie zakochać się w takim człowieku?
    Loueh był naprawdę uroczy i aż mi się go żal zrobiło, kiedy tak zaczął denerwować się wyzwaniem swoich uczuć. Na szczęście udało mu się to zrobić i... CHOLERA JASNA, nie kończy się w takich momentach, wiesz?
    Najgorsze jest to, że ja tak bardzo bym chciała, żeby teraz wszystko poszło gładko, żeby Maggie dała mu szansę i żeby rozpoczęła się bajka, ale... wiem, że tak nie będzie i to mnie przeraża, aż mój żołądek ściska się z żalu...
    No nic, okropnie czekam na nowy rozdział, bo nie mogę doczekać się reakcji dziewczyny na wyzwanie chłopaka.
    I boże, przepraszam, ale muszę to powiedzieć...
    LOUIS KURWA, KOCHAM CIĘ.
    Dziękuję za uwagę, całuję i życzę dużo weny x

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż się rozmarzyłam podczas czytania o świętach w Londynie. Chociaż od lat nie czuję klimatu Bożego Narodzenia, zupełnie jakbym z niego wyrosła, to i tak bardzo lubię ten czas i aż się przykro robi, że niedługo będą dwa miesiące, odkąd minął. Na szczęście zanim się obejrzymy, a po raz kolejny siądziemy do wigilijnego stołu :D
    Cieszę się, że Louis postanowił powiedzieć Maggie o swojej... byłej dziewczynie? Muszę użyć tego sformułowania z braku lepszego. Chociaż Emma wydała się całkiem sympatyczna, nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłości, poza tym Rain stanowczo zasługuje na prawdę. Zalążek zazdrości, który się w niej zrodził, sprawił, że odżyła we mnie nadzieja. I jeszcze to, z jakim podekscytowaniem szykowała się na ich wspólny wieczór... Może ona jednak coś czuje do Lou, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy? W końcu bardzo ją zranił, wyjeżdżając i zrywając kontakt na tak długi czas, poza tym często nie dostrzegamy kogoś, kto jest tuż pod naszym nosem. Bardzo bym chciała, żeby Louis i Meg byli razem, strasznie im kibicuję, chociaż wiadomo, że nikogo do miłości zmusić nie można.
    Hm, chociaż Maggie traktuje Dylana tylko jako kolegę z pracy, wydaje mi się, że on postrzega ją nieco inaczej. Może to moje naiwne przypuszczenia, bo ja zawsze staram się dostrzec coś więcej, w każdym razie odniosłam wrażenie, że szefowa wyraźnie mu się podoba. Na szczęście bez wzajemności, bo chociaż nic do niego nie mam, to jednak Lou jest na pierwszym miejscu, sorry not sorry XD
    Maggie faktycznie się starała, żeby Wigilia była udana w stu procentach. Może i mistrzynią kuchni nie jest, ale co z tego? Starała się, włożyła w przygotowania całe serce, a to liczy się najbardziej :) Jak widać Louis to docenił. Stresowałam się razem z nim, kiedy tak rozmyślał nad wyznaniem swoich uczuć, a gdy wreszcie to zrobił, aż zaczerpnęłam głęboko powietrza. Czekałam na reakcję Meg, właściwie trzymałam za nią kciuki i niestety okazała się taka, jak przewidywałam. Dla niej Lou to tylko przyjaciel, nic więcej... W takim razie jak zareaguje na jego wyznanie? W końcu jest w niej zakochany od dawna, aż dziwne, że tego nie zauważyła. Każdy na jej miejscu poczułby się nieco spłoszony, więc nie zdziwiłabym się, gdyby z nią tak właśnie było. Oby tylko zupełnie nie odtrąciła Tomlinsona.
    Urwałaś w takim momencie, że przez parę minut po prostu siedziałam, gapiłam się na ostatnie zdanie i nie wiedziałam co robić XD Dlatego teraz czekam na ciąg dalszy jeszcze bardziej niecierpliwie niż zwykle, zwłaszcza, że ten rozdział udał Ci się w każdym calu <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zanim wezmę się za komentowanie rozdziału, tak porządnie. Tak jak przystało na normalnie myślącą i postępującą osobę, to muszę powiedzieć, że zakończenie jest geniaaaalne! Odpowiednie słowa w odpowiednim miejscu i oczywiście, że znalazły się na końcu, bo w każdym innym fragmencie rozdziału byłyby po prostu NIE NA MIEJSCU!

    No, to teraz, skoro już wyraziłam co wyrazić miałam możemy lecieć chronologicznie. A przynajmniej spróbować.

    Siedzę na swoim cudownym wykuszowym oknie, zapaliłam swoje granatowe lampki i piję zimną kawę, więc raczej nie jest to zbyt świąteczny nastrój, ale kiedy spojrzałam na okno, na zmarznięte, puste ulice Krakowa, to z łatwością mogłam znowu poczuć magię świąt, która nam namalowałaś w pierwszych akapitach rozdziału.

    Podoba mi się to, że Maggie jest osobą pracującą. Przez to łatwiej jest mi się wczuć w bohaterkę, bo niestety daleko mi już do nastolatki. Chociaż nie wiem czy nadanie bohaterce takich dojrzałych cech przysporzy Ci nowych czytelników, ale moje serce i oddanie już masz. Zwłaszcza, że Rain wykonuje prace biurową, czyli coś na czym się znam. A jeszcze więcej! Ona prowadzi wydawnictwo! To już w ogóle znajome, bo doch miałam w jednym pracować. ;ppp

    Zazdrosny Louis brzmi dobrze. I nawet nie było mi sobie tego tak trudno wyobrazić jak się obawiałam. Jest coś w tym człowieku, że na początku mami Cię maską żartownisia, ale potem uświadamiasz sobie, że w sumie możesz się po nim spodziewać wszystkiego. Więc tak... Zazdrość w jego oczach, pomieszana ze strachem, to coś co jestem w stanie sobie unaocznić.

    Niebieski krawat? Ale niebieski czy kobaltowy? Bo ja ich oboje widzę kobalcie. Takim szlachetnym, pełnym kobalcie. xD

    Ej, btw. Jak Rain mogła gotować w sukience? Jak bym się cała ubrudziła. Od brody, przez łokcie na butach skończywszy. Serio. Próbowałam kilka razy gotować raka wystrojona, ale zawsze się kończyło tym, że miałam gdzieś jakąś plamkę z sosu, czy plasterek marchewki w bucie...
    ://
    JAK ONA TO ZROBIŁA, ŻE SIĘ NIE UFAFLUNIŁA? NO JAAAAK?

    Nie wiem czy to z powodu tego, że się w końcu wyspałam, czy może tego, że ostatnio były walentynki, ale strasznie mnie rozczuliło, to jak Louis poprosił ją do tańca i następne wydarzenia. To musi być takie przyjemne - znaleźć się w ramionach najważniejszej osoby na świecie. Wiedzieć, że akceptuje nas w pełni tym kim jesteśmy. Móc zatopić się cieple tej drugiej osoby o czerpać z niego bez wyrzutów sumienia.
    Aww...

    Ale wracamy do rzeczywistości.
    Lulusiu... Trzeba ją było pocałować. Teraz musisz się gęsto tłumaczyć.

    Ciekawe czy Rain kocha go na tyle by zwalczyć swój strach przed ponownym porzuceniem.

    Wiesz doskonale, że masz dobry styl więc się nie mam do czego za bardzo przyczepić. Chyba nawet nic mi się w oczka nie rzuciło. Jedyne co mnie boli to to, że rozdział taki króciutki. Ale ja wiecznie na to narzekam. Nie przejmuj się nawet.

    Pozdrawiam, ściskam i tak dalej,

    M.K

    ( http://last-direction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  8. powiedział ..
    Powiedział To ..
    POWIEDZIAŁ JEJ TO !!
    MATKO BOSKA !! ON TO POWIEDZIAŁ *O* NO W KOŃCU !!!
    Jezu, już myślałam, że w ostatniej chwili się przestraszy, spanikuje i jednak nic nie powie, a ja nie dożyję tego dnia, a tu POPATRZ !! ♥
    Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na następny ! Koniecznie mnie poinformuj !! x

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam sporo do nadrobienia, więc biorę się za siebie i oto jestem. Na początek napiszę, że przeżyłam nie mały szok. Korzystam teraz z telefonu, weszłam na twojego boga i jak zawsze wyświetliała mi się wersja dla komórek, a tam na naglowku Bella Swan. Myślę sobie 'w.t.f.. Coś źle kliknelam?' na szczęście nie wszystko gra i jest tak jak być powinn.
    Skoro już napisałam swoje żale przejdę do sedna sprawy. Łał jednak długi czas mnie tu nie było, tyle się prosiło. Nowe szczegóły no i rozwinięty wątek Louisa i Maggie. Nie spodziewałam się że Tomlinson odważy się na taki krok! No i że ty jako autorka zostawiasz mnie czytelnika z takim niespokojnym głodem wiedzy.. Jest tylko informacji na które odpowiedz Maggie byłaby odpowiedzią, ale niestety muszę czekać do następnego rozdziału. ;)
    Pozdrawiam Morgan Jade :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy2/17/2014

    Nie no.. w takiem momencie!!!!!!!!! Jak mogłaś?! Ja się pytam jak?! Błagam Cię Maggie tylko nie ucieknij!!!!! Wysłuchaj go do końca! Tłumacz się teraz Tomlinson!
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że Tomlinson powiedział naszej bohaterce o Emmie. Kto wie co by się stało, gdyby ukrył ten fakt i pewnego dnia Emma pojawiłaby się w drzwiach Lou, mówiąc, że pragnie powspominać czasy, gdy byli ze sobą blisko. A wtedy Rain byłaby w jego mieszkaniu, wyciągnęła pochopne wnioski i kaput! Na szczęście ten strach mamy za sobą, a Maggie nawet poczuła się zazdrosna ^^. Sądzę, że ona darzy Lou czymś więcej niż tylko miłością. Jaka inna dziewczyna stroiłaby się tak dla swojego przyjaciela? Właśnie. Sądzę, że jeśli traktuje się chłopaka tylko jak przyjaciela to nawet w dresach można się z nim zobaczyć.
    Osobiście polubiłam Dylana i wydaje się być całkiem fajnym gostkiem, który najwyraźniej leci na swoją szefową xD. Bynajmniej tak mi się wydaje, a ja mam dobre oko do TYCH spraw :D. Jeśli Maggie rzeczywiście nie będzie darzyć Tomlinsona miłością to może weźmie się za Dylana? Hm... Pierwsza opcja i tak mnie jednak najbardziej przekonuje xD. Ponadto jestem pewna, że Lou i Maggie będą razem prędzej czy później. A ja im tam kibicuję :).
    No to nadszedł moment wyznania prawdy. W Wigilie. Jej, Lou. To naprawdę był dzień wyznań z twojej strony... Jedyne co mi się nie podoba to fakt, iż nie wiemy, jak Maggie zareagowała na słowa Tomlinsona i musimy czekać do nowego rozdziału. Wredna małpa z ciebie! >.<.
    Myślę, że tak łatwo nie pójdzie, a Lou będzie teraz cierpiał. Ponadto przyjaźń Maggie i Lou wisi teraz na włosku. Chyba że dziewczyna nagle zmieni zdanie, powie, że ona też go kocha i chce być z nim w co nie wierzę. Nie z Tobą te numery, to byłoby naciągane xD. A znając Ciebie pewnie wywiniesz nam teraz jakiś numer ;>.
    Czekam z niecierpliwością na nowość! Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś niestety nie będzie za długo, bo jestem u kresu choroby, chociaż mój mózg nadal nie bardzo chce ze mną współpracować. Ale wiadomo musiałam napisać komentarz, jakikolwiek by nie był :D No to lecimy.. Jak zwykle chronologicznie, więc zacznę od tego, jak Maggie postrzega Emmę. Dziewczyna podeszła do tego naprawdę bardzo dojrzale i wyrozumiale. Miło z jej strony, że doceniła fakt, że Louis zdobył się na odwagę i powiedział jej o tym osobiście - ja także to doceniam, ale mimo wszystko na jej miejscu nie porzuciłabym tak szybko myśli, że Ems to tylko przyjaciółka. Rzecz jasna Mags ufała i wierzyła Louisowi bezgranicznie, w końcu na tym między innymi polega przyjaźń, ale mimo to powinna być ostrożna co do tej laski. Zawsze gdzieś tam tli się mała nutka wątpliwości i obaw, i pewnie w Mags też gdzieś to czyha, ale jeszcze nie do końca się obudziło. Strasznie rozbawiła mnie ta prośba Tomlinsona o sukience, hahaha :D To takie mega, mega urocze i kochane z jego strony, że chciał, żeby mieli matching outfits<3 Lowuszki okrutnie ten szczegół :D Teraz przejdę do swojej malutkiej wątpliwości. Wcześniej może coś o tym pisałam, ale nie do końca pamiętam, więc napiszę ponownie. Mags i Lou niby się przyjaźnią, tj TEORETYCZNIE, ale ich zachowania i gesty, i ogólnie rzecz biorąc wszystko co robią wobec siebie wskazuje na coś zupełnie innego. Im wydaje się to normalne, a raczej Maggie takie zachowanie wydaje się normalne i sądzi ona, że jak na przyjaźń przystało to wszystko jest jak najbardziej w porządku, ale z perspektywy osób trzecich (tj, zarówno innych bohaterów, jak i mnie i reszty czytelników) gołym okiem widać, że ci dwoje lgną do siebie i tak na dobrą sprawę zachowują się jakby byli parą. To jest tak logiczne, jak to, że kury znoszą jajka, a wieża Eiffla jest wizytówką Francji :/ "Kiedy zobaczyła go w kuchni, opierającego się o framugę drzwi, zaparło jej dech w piersiach." Ja nie czuję niczego takiego, kiedy patrzę na tego prawdziwego Louisa, jakiego znamy jako Directioners, nie wydaje mi się on atrakcyjny czy coś w ten deseń. Często wygląda przystojnie i to muszę przyznać, ale mnie nie pociąga. A raczej powinnam to napisać w czasie przeszłym, bo odkąd czytam Twoje opowiadanie i jeszcze kilku innych osób z nim w roli głównej coraz bardziej udzielają mi się te opisy jego wyglądu, potem widzę jakieś fotki z prawdziwego życia i muszę przyznać, że niekiedy dostrzegam w Lou "to coś", dlatego też po przeczytaniu tego fragmenciku powiem szczerze, że i mnie zaparło dech w piersiach :DDD Wyobrażam sobie ten jego sassy uśmieszek i nonszalancką pozę, jaką przybrał opierając się o tę framugę i powiem, że no... BRAŁABYM XD Część druga mojej wątpliwości nadciąga, a mianowicie chodzi mi o to, jak podczas tego tańca Lou i Mags rozmawiali o zazdrości w taki sposób, jakby serio coś między nimi było i to tak JAWNIE, że wiesz.. Na głos powiedzieli, żę coś do siebie mają i wtedy takie mówienie o zazdrości byłoby ok, no ale przyjaciele nie powinni być o siebie zazdrośni tak, jak oni są. W ogóle Meg sprawia wrażenie takiej ślepej idiotki, skoro nie widzi, że Lou coś do niej ma, serio XD Tępa dzida. Ja od razu bym się zczaiła :/ Chociaż moja Nancy nie lepsza, więc już cicham... XD Scena wyznania Louisa jest epicko piękna, naprawdę. Szczególnie to jak mówi "Nie, Maggie, nie rozumiesz". Epic, gurl, just epic! Teraz czekać na jej reakcję :O Oczywiście uśmiechałam się do siebie jak mysz do sera po tym wyznaniu hhihihih kurwa :D:D:D:D:D Wydaje mi się, że Mags pomyśli, że to, co powiedział, wyznał jej Lou to nieprawda, że chłopak sam nie wie, co mówi, że mu się tylko zdaje, że ją kocha, a tak serio ma ją tylko za przyjaciółką i znajdzie na to jakieś wytłumaczenie i po prostu przez panikę to z siebie wyprze. Bo nie może być łatwo! Co to, to nie! Także weź tam tego, jebać maturę, nakurwiaj rozdziały XD Weny, zdrówka i powodzenia w skul życzę, a także ślę całuski z cieplutkiego łóżeczka. Paputki i do następnego razu<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy2/20/2014

    Nie jest zazdrosna o Emmę? Jest! Haha, więc może ona też czuje coś do Lou. Niewykluczone, że to tylko strach przed ponowną utratą przyjaciela, bo mając dziewczynę, poświęcałby Magg mniej czasu. Jej, zakończyć w takim momencie? Okropna jesteś. :/ Cieszę się, że w końcu powiedział jej o swoich uczuciach. Boję się, że ona mimo wszystko go odtrąci. Ale oby nie… może da mu szansę. Nawet, jeśli nie ma być potem kolorowo, to liczę na to, że teraz go nie odepchnie. To byłby dla niego cios… Moment, gdy składali sobie życzenia był taki słodki. <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Jasne, jasne, na pewno jest trooooszeczkę zazdrosna o Emmę. Louis działa na nią w dziwny sposób. Może on też coś do niego czuje? Jejku, byłoby cudownie. Imię Dylan kojarzy mi się tylko z aktorem z Teen Wolfa, którego uwielbiam, więc od razu polubiłam tego Dylana haha. chociaż Louis najwyraźniej nie. Oh ten zazdrośnik, słodko. Miło, że Meg spędza wigilię z Louisem. O mój Boże, powiedział jej! Wow. Chociaż myślałam, że powie to przy dzieleniu się opłatkiem. Ale i tak jestem w szoku. Wow, Omg. Co teraz? Jezu nie moge się doczekać jej reakcji!
    Przepraszam za takie zaległości z komentowaniem, powoli nadrabiam zaległości. Niestety szkoła mocno ogranicza mój czas wolny...

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimo wszystko obawiam się jej odpowiedzi. Nie chcę, żeby skrzywdziła Louisa...

    OdpowiedzUsuń