Maggie
wpatrywała się w twarz przyjaciela, starając się nie zapomnieć,
jak należy oddychać. Wyznanie Louisa przeszło jej najśmielsze
oczekiwania i w momencie poczuła się tak krucha i słaba, jednak
nie była nawet w stanie ruszyć się z miejsca. Tomlinson również
nie zmienił pozycji, wciąż patrzył jej głęboko w oczy, co stało
się nieco uciążliwie w obecnej sytuacji, a jego dłonie dalej
spoczywały na twarzy dziewczyny, paląc ją niemiłosiernie w oba
policzki.
Musiała
przyznać, że nigdy nie przeszło jej przez myśl, że Louis mógł
traktować ją jako kogoś więcej niż przyjaciółkę. Nie
spodziewała się, że od tak dawna był w niej zakochany, a co
więcej – z tego powodu wyjechał dwa lata temu, powołując się
tak naprawdę na dobro zespołu. Dopiero teraz zrozumiała jego
postępowanie, a także słowa, kiedy obiecywał wyjaśnienie całej
sytuacji w odpowiednim momencie. Nigdy nie pomyślałaby, że to
właśnie ona była powodem, dla którego ich przyjaźń została
wystawiona na próbę czasu. Gorączkowo zastanawiała się, jak
mogła przeoczyć wszystkie gesty z jego strony, mówiące o tak
głębokim i potężnym uczuciu. Traktowała Louisa jako najlepszego
przyjaciela, niekiedy jak brata, którego nie miała. Mogła na niego
liczyć w każdej sytuacji, ale tak naprawdę nigdy nie wyobrażała
sobie między nimi czegoś więcej niż przyjaźń. Obawiała się,
że nie kochała go w ten sam sposób.
Po
długo trwającej niezręcznej ciszy, Louis westchnął ciężko, w
końcu spuszczając wzrok. Schował swoje dłonie w kieszenie
czarnych spodni, po czym delikatnie odwrócił się na pięcie, chcąc
ukryć wielkie rozczarowanie oraz cisnące się do oczu łzy. Nie
mógł pozwolić sobie na okazanie słabości przy Meg, nie chciał
wyjść na zdesperowanego do granic możliwości człowieka, którego
odrzuciła dziewczyna. Takie rzeczy zdarzały się przecież na
świecie niemal co kilka minut, więc dlaczego akurat on miał być
potraktowany ulgowo? Nikt nie powiedział, że przyznanie się do
prawdy od razu sprawi, iż brunetka rzuci mu się na szyję,
odwzajemniając uczucie. Wiedział, że będzie ciężko, miał tego
pełną świadomość, jednak nie przypuszczał, że aż tak bardzo
będzie bolało go to odrzucenie. Chociaż Maggie nie wyraziła
jeszcze swojego zdania, był pewien, że nie odwzajemniała jego
miłości. Ktoś zakochany zachowałby się zupełnie inaczej, a
Louis na tyle znał Rain, że niestety nie mógł pomylić się co do
swoich przypuszczeń. Musiał przyjąć ten ciężar na swoje barki,
bowiem nie miał innego wyjścia.
Tomlinson
wziął głęboki oddech, ponownie odwracając się w stronę
przyjaciółki. Nie mógł znieść tej przerażającej ciszy,
dlatego czym prędzej postanowił zakończyć katusze ich dwojga i
wziąć wszystko w swoje ręce. Jednocześnie bał się, że od tego
wydarzenia ich relacje ulegną dużej zmianie i nie będą mogli czuć
się w swoim towarzystwie tak swobodnie jak do tej pory. Wiedział,
że jeżeli tak się stanie, poczucie winy znów wkradnie się do
jego serca, nie dając o sobie zapomnieć.
-
Proszę cię, powiedz coś. Cokolwiek – wyszeptał w jej stronę,
podchodząc tak blisko, że dzieliły ich jedynie milimetry. Louis po
raz kolejny musiał powstrzymać ogromną chęć złożenia na ustach
dziewczyny pocałunku, do którego nie miał prawa. Nie chciał do
niczego jej zmuszać.
Maggie
spojrzała na niego smutnym wzrokiem, wciąż nie mogąc wydusić z
siebie żadnego słowa. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy,
choć tak naprawdę nie rozumiała, dlaczego się rozpłakała. Czuła
coraz bardziej ogarniające ją wzruszenie, jeszcze nikt tak szczerze
i w tak piękny sposób nie wyznał jej swoich uczuć. Była
wdzięczna Louisowi za ten gest, ale jednocześnie serce dziewczyny
łamało się na pół, gdyż wiedziała, że nie potrafiła
uszczęśliwić przyjaciela. Tomlinson po raz kolejny tego wieczoru
ujął twarz dziewczyny w swoje dłonie, opuszkami palców delikatnie
ocierając jej łzy, których nie chciał być powodem. Dziewczyna
cicho westchnęła, po czym zrobiła jeden krok do tyłu, spoglądając
na chłopaka.
-
Lou, przepraszam – powiedziała ledwo słyszalnie, zakrywając na
chwilę twarz dłońmi. - Po prostu mnie zaskoczyłeś. Nigdy nie
dawałeś mi powodów, bym myślała, że coś do mnie czujesz. Albo
po prostu to ja niczego nie zauważyłam. Nie wiem, jak to się mogło
stać.
Dziewczyna
zaczęła szlochać, co jeszcze bardziej przeraziło Louisa.
Zrozumiał, że Maggie nie mogła przeboleć nieodwzajemnionych uczuć
i tego, że chłopak będzie cierpiał za każdym razem, gdy będą
spędzali ze sobą czas. Poza tym, brunetka zdała sobie sprawę, że
już nigdy nic nie będzie wyglądało tak jak wcześniej.
Najprostsze gesty, których nie wahali się okazywać, teraz musiały
zejść na dalszy plan, bowiem wszystko to mogło zranić Louisa.
Maggie zrozumiała, że ich przyjaźń znalazła się nad przepaścią
bez dna.
-
Cii, spokojnie – Tomlinson wziął dziewczynę w swoje ramiona,
przytulając ją mocno do siebie. - Nic się nie stało, naprawdę.
Mogłem niczego ci nie mówić, ale to uczucie zżerało mnie od
środka już tak długi czas, że musiałem to zrobić. Lepiej się
czuję z tym, że wiesz. Obiecuję, że to niczego między nami nie
zmieni. Wciąż możesz na mnie liczyć.
Maggie
przytaknęła jedynie głową, wtulając się w rozgrzane ciało
Louisa. Chociaż chciała wierzyć w jego słowa, była pewna, że od
tej pory zmieniło się między nimi prawie wszystko. Bała się, że
Tomlinson nie będzie przychodził do niej tak często, aż w końcu
ich kontakt urwie się tak samo, jak miało to miejsce dwa lata temu.
Poczuła mocne ukłucie w sercu, kiedy tylko ten obraz przeszedł jej
przez myśl, zacisnęła mocno powieki, starając złagodzić nieco
swój wielki wybuch płaczu. Louis natomiast kołysał się w rytm
wciąż rozbrzmiewającej muzyki, trzymając drobną sylwetkę Rain w
swoich ramionach. Najważniejsze było to, żeby Maggie się
uspokoiła i być może nawet zapomniała o ich dzisiejszej rozmowie.
Przecież nic nie musiało się zmieniać. Skoro Louis potrafił
przez tak długi okres czasu ukrywać swoje uczucia, mógł wrócić
do tej metody.
Przez
resztę wieczoru starali się skracać wytworzony niewidzialny
dystans między nimi, dokończyli kolację, razem posprzątali, mając
przy tym mnóstwo zabawy. Wszystko wyglądało tak, jakby zupełnie
zapomnieli o tym, co zdarzyło się kilka godzin wcześniej, a tak
naprawdę każde z nich przeżywało ten sam moment w ciszy, w duchu,
nie chcąc okazać przykrości temu drugiemu.
Po
wybiciu północy Maggie zaczęła powoli zbierać swoje rzeczy,
chcąc jak najszybciej dostać się do mieszkania. Tylko tam mogła
dać upust swoim emocjom, czego teraz bardzo potrzebowała. Ubrała
na nogi szpilki, po czym założyła płaszcz, czekając na
pojawienie się Louisa. W międzyczasie zastanawiała się, kiedy
zobaczą się następnym razem po tym smutnym pożegnaniu. Nie
potrafiła zaakceptować faktu, że ich przyjaźń mogła niedługo
rozsypać się na milion drobnych kawałków i żadne z nich nie
byłoby w stanie poskładać jej ponownie w całość.
- Co
robisz? - zapytał Tomlinson, który chwilę później pojawił się
w holu. Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami, nie wiedząc, co tak
naprawdę mogłaby powiedzieć. - Daj spokój, mam wolny pokój,
możesz tam przenocować. Jest już późno, oboje nie możemy
prowadzić, a samej na pewno nie puszczę cię na nocny spacer, nie
ma mowy.
Dziewczyna
z powrotem zdjęła płaszcz, po czym wzięła od Louisa jego
koszulkę i stare szorty, udając się do łazienki. Marzyła o
gorącym prysznicu, który zmyłby z niej cały stres minionego
wieczoru, jednak wiedziała, że było to niemożliwe. Zostawała na
noc u kogoś, kto darzył ją prawdziwą miłością, dlatego nie
mogła uspokoić się nawet na chwilę. Tomlinson wzbudzał w niej
bardzo silne uczucia, których nie potrafiła wytłumaczyć. Po jego
wyznaniu wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane, ale
niestety nikt nie miał na to wpływu. Cieszyła się, że przyjaciel
był z nią szczery i odważył się wyznać jej prawdę. Doceniała
ten gest, ale jednocześnie żałowała, że nie mogła zrobić z tym
nic, co by go zadowoliło.
Założyła
na siebie ubrania Louisa, przeglądając się w lustrze. Uśmiechnęła
się do siebie, bowiem jego koszulka była na nią o wiele za duża.
Zamieniła jednak niewygodne szorty na swoją bieliznę, wychodząc z
łazienki. Chłopak oglądał telewizję w dużym pokoju wyraźnie
zainteresowany puszczonym w niej programem. Zauważył dziewczynę
dopiero wtedy, kiedy stanęła przed nim, oddając mu spodenki.
Tomlinson posłał jej lekki uśmiech, starając się nie zwracać
szczególnej uwagi na jej kuszący wygląd, co okazało się naprawdę
ciężkim zadaniem. Musiał przyznać, że jego ubranie dodawało jej
więcej uroku, przez co stała się jeszcze bardziej bezbronna i
niewinna niż na co dzień.
-
Pójdę się już położyć, to był długi dzień – powiedziała,
głośno wzdychając i przeczesując palcami delikatnie swoje mokre
włosy. Louis mógłby przysiąc, że właśnie w tym momencie
prowokowała go do wiadomego gestu. - Dobranoc, Lou – uśmiechnęła
się na moment, po czym odwróciła się, podążając w kierunku
schodów, jednak kilka sekund później poczuła na swoim nadgarstku
mocny uścisk.
Tomlinson
gwałtownie odwrócił ją w swoją stronę, a ciało dziewczyny
mocno przyległo do jego. Brunet położył dłonie na talii Maggie,
przez co na policzkach dziewczyny pojawiły się lekkie rumieńce.
Poczuła uderzającą w nią falę gorąca, która zdawała się w
ogromnie szybkim tempie rozprzestrzeniać po całym jej organizmie.
Miała ochotę owinąć ręce wokół szyi Louisa i złożyć na jego
ustach pocałunek, byleby tylko jak najszybciej zgasić ogień, który
wytworzył się pod wpływem tej sytuacji. Była bliska wpicia się w
jego delikatnie wyglądające wargi, jednak w odpowiednim czasie
brunet odsunął się od dziewczyny, chwytając ją za ramiona.
-
Dobranoc, Meg – wyszeptał melodyjnie, po czym pocałował Rain w
czoło. Przyjaciółka spojrzała na niego zdziwiona, po czym
pobiegła szybko do pokoju, w którym Louis pozwolił jej nocować.
Tak naprawdę była wdzięczna Tomlinsonowi za to, że zareagował na
czas. Nie chciała bowiem myśleć, do czego mogłoby dość, gdyby
ich usta wtedy się złączyły.
Louis
wciąż leżał w swoim łóżku po nieprzespanej nocy. Nie potrafił
choć na chwilę zmrużyć oka, analizując to, co stało się
minionego dnia. Obecność Maggie w pewnym sensie sprawiała mu
ogromny ból, ale nie mógł skazywać się na to, by jej nie
widywać. Kochał ją całym sobą, a odrzucenie nie było w stanie
zmienić jego uczuć. Dalej przyjaźnił się z dziewczyną, ale to
nie przeszkadzało w tym, by walczyć o jej względy i w końcu o jej
uczucie. Wierzył, że z biegiem czasu Rain pokocha go równie mocno.
Dwudzistodwulatek
podniósł się z miejsca, zakładając na swoją klatkę piersiową
czystą, białą koszulkę oraz stare, dziurawe jeansy, które nosił
zawsze, będąc w mieszkaniu. Spojrzał na telefon, zauważając
jedną nieprzeczytaną wiadomość od Malika, której wyświetlenie
sprawiło mu wielką radość. Później wolnym krokiem udał się w
stronę pokoju Maggie, chcąc sprawdzić czy dziewczyna już się
obudziła. Otworzył ostrożnie drzwi, wchodząc do środka. Louis
podszedł bliżej, siadając obok niej na łóżku. Odgarnął
niesforny kosmyk, który zasłaniał twarz brunetki, po czym
pogładził ją delikatnie po policzku. Meg gwałtownie się
zbudziła, jednak ujrzawszy przed sobą przyjaciela, od razu się
uspokoiła. Uśmiechnęła się do niego promiennie, a Tomlinson
odwzajemnił gest, podnosząc się z miejsca, by zrobić obydwojgu
śniadanie.
-
Louis? - brunetka chwyciła go za rękę, a chłopak spojrzał na nią
pytająco. Biła się z własnymi myślami, zastanawiając się, czy
wypowiedzieć na głos to, co właśnie przyszło jej do głowy. Była
zdezorientowana i tak naprawdę chyba potrzebowała więcej czasu. -
Nie, nic. Nie ważne.
Tomlinson
wzruszył jedynie ramionami, wychodząc z pokoju. Po niespełna
kilkunastu minutach Maggie siedziała z nim przy stole, konsumując
przygotowane przez niego kanapki, wyciśnięty sok ze świeżych
pomarańczy oraz mocno zaparzoną kawę. Podczas posiłku tak
naprawdę nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, jednak
otaczająca ich cisza w ogóle im nie przeszkadzała - nie była ani
niezręczna, ani uciążliwa. Mimo wszystko Louis musiał ją
przerwać, by poinformować przyjaciółkę o swoich planach na
najbliższe dwa tygodnie lub trochę dłużej. Nie zamierzał drugi
raz popełniać tego samego błędu, niczego jej nie tłumacząc,
dlatego tym razem chciał, by wszystko między nimi było jasne.
Wiedział, że z trudnością przychodziły mu jakiekolwiek
pożegnania z Maggie, jednak nie miał innego wyboru. W jego życiu
musiało znaleźć się miejsce zarówno dla miłości względem
dziewczyny jak i tej do muzyki, która była największą pasją
Tomlinsona.
-
Maggie, chciałbym ci o czymś powiedzieć, skoro obiecaliśmy sobie
szczerość – zaczął pewnie, odkładając kubek z gorącą kawę
na stół. - Dostałem dzisiaj nad ranem wiadomość od Zayna. Od
nowego roku możemy rozpoczynać zdjęcia do naszego nowego
teledysku, dlatego wspólnie ustaliliśmy, że najlepiej będzie,
jeżeli wyjedziemy do Los Angeles zaraz w pierwszym tygodniu
stycznia. Im szybciej, tym prędzej wrócimy do Londynu.
Brunetka
słuchała Louisa z ogromnym zaciekawieniem, wciąż nie mogąc
nadziwić się brzmienia jego głosu. Kiedy śpiewał przybierał
jeszcze lepszą barwę, w której Maggie zakochała się od
pierwszego usłyszenia. Dokładnie analizowała zdania, które przed
chwilą wymówił przyjaciel, choć tak naprawdę znała już swoją
decyzję.
- W
takim razie pojadę z wami – powiedziała zadowolona, nalewając
sobie do wysokiej szklanki pomarańczowego soku. Upiła kilka łyków,
po czym spojrzała ponownie na bruneta. - Na ile jedziecie?
- Nie
bądź niemądra, Meg – odparł rozbawiony chłopak, uśmiechając
się do niej wesoło. - Masz przecież na głowie redakcję, nie możesz ot tak jej zamknąć i wyjechać sobie na wakacje. Dokładnie nie
wiem, dwa tygodnie, góra miesiąc – powiedział trochę ciszej, na
co Maggie od razu spochmurniała. - Hej, nie martw się. W każdy
weekend wsiadam w samolot i jestem z powrotem. Gdybyś mnie
potrzebowała zrobię to samo, nie ma żadnego problemu.
Dziewczyna
przytaknęła, tym samym wyrażając zgodę na taki układ, chociaż
nie była z niego zadowolona. Nie wyobrażała sobie nie widywać
przyjaciela przez tyle dni, jednak z drugiej strony zdawała sobie
sprawę z tego, że w L.A. znalazłaby się w takiej samej sytuacji.
Nagrywanie teledysków zajmowało naprawdę sporo czasu, więc Louis
całymi dniami byłby poza mieszkaniem, a ona najzwyczajniej w
świecie zostałaby skazana na bezczynne siedzenie w nim lub
zwiedzanie miasta, co niekoniecznie ją uszczęśliwiało. Tutaj w
Londynie mogła przynajmniej zająć się pracą, jaka czekała na
nią w redakcji.
-
Dokąd się wybierasz? - zapytał Louis, kiedy dziewczyna gwałtownie
podniosła się z krzesła, rozglądając się za swoimi rzeczami. W
odpowiedzi usłyszał jedynie krótkie „do biura”, na co zaśmiał
się radośnie, bacznie obserwując jej poczynania. - Po pierwsze, są
święta i naprawdę do pojutrza nie masz tam co robić. A po drugie,
zapomniałaś, że masz na sobie jedynie moją koszulkę i
ewentualnie jakąś swoją bieliznę?
- To
nie jest śmieszne, to twoja wina – powiedziała z wyrzutem,
podchodząc bliżej do bruneta, po czym uderzyła go w klatkę
piersiową, jednak Tomlinson niczego nie odczuł. - Idę ubrać
sukienkę, a potem odwieziesz mnie do domu. Nie przyjmuję odmowy.
Żartobliwie
zagroziła palcem, nie mogąc pohamować śmiechu. Odwróciła się
na pięcie, chcąc szybko załatwić tę sprawę, jednak mocno
zaciśnięte ręce Louisa wokół jej bioder uniemożliwiały jakikolwiek ruch. Ostrożnie i bardzo powoli przesuwał swoje dłonie
w górę, podwinął nieco podkoszulkę, a chwilę później gładził
delikatnie ciało dziewczyny, powodując tym samym przeszywające ją
ciarki. Maggie mimowolnie przymknęła powieki, całkowicie oddając
się tym niewinnym pieszczotom, jakie oferował jej Tomlinson. Nie
mogąc wytrzymać wciąż narastającej ekscytacji, Rain odwróciła
się w stronę bruneta, zarzucając na jego szyję swoje ręce. Louis
błądził swoimi dłońmi po nagich plecach dziewczyny, jeszcze
bardziej przyciągając ją do siebie. Maggie przygryzła wargę, nie
przestając wpatrywać się w oczy chłopaka. Ochota na długi,
gorący i namiętny pocałunek stała się uciążliwa, dlatego
dziewczyna nie zamierzała czekać na gest Louisa, który z pewnością
nie chciał doprowadzić do właśnie takiej sytuacji.
Brunetka
stanęła na palcach, biorąc w swoje dłonie jego twarz, po czym po
chwili ich usta w końcu się złączyły. Pod wpływem delikatnych
dotyków Tomlinsona, Maggie westchnęła rozkosznie, zdając sobie
sprawę, że właśnie czegoś takiego potrzebowała. Po
kilkudziesięciu sekundach uniesień, Louis ostrożnie odsunął się
od dziewczyny, posyłając w jej stronę jeden ze swoich
najpiękniejszych uśmiechów.
-
Dobrze, odwiozę cię, ale koniecznie musisz się przebrać –
szepnął do ucha brunetki i zgrabnie ją wyminął, biorąc do ręki
szklankę z sokiem pomarańczowym.
Dziewczyna
jeszcze przez chwilę stała nieruchomo zaskoczona, a jednocześnie
zadowolona, po czym zwinnym krokiem udała się na pierwsze piętro,
by założyć na siebie wczorajszą sukienkę. Tomlinson zaśmiał
się cicho pod nosem, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu
kluczyków do swojego samochodu.
*~*
OD AUTORKI: Wykorzystałam chorobę i udało mi się w końcu napisać tutaj jakiś rozdział. Poszedł nieco w inną stronę niż na początku zakładałam i wyszedł trochę dłuższy niż zazwyczaj, ale tak też jest dobrze. Jak podoba Wam się nowy wygląd bloga? Pochwalę się i powiem, że zrobiłam go sama i jestem w miarę zadowolona, więc pewnie zostanie przez jakiś czas. Kolejny rozdział powinien się pojawić za około 3 tygodnie - więcej informacji niedługo w aktualnościach. Pozdrawiam!
Przyznam szczerze, ze na początku byłam trochę rozczarowana zachowaniem Maggie .. No bo jak ? Louis wyznaje jej swoje uczucia, a ona milczy ? Nie podobało mi się to .. Za to końcówką nadrobiłaś wszystko ! ;)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno: Wątpię, aby Meg znów puściła Louisa samego ;D . Jeszcze pojadą razem, wierzę w to ;))
Nowy wygląd bardzo mi się podoba ! *,*
Końcówka przyprawiła mnie o tą samą reakcję, którą zaprezentował nam Louis po pocałunku z Maggie.
OdpowiedzUsuńJego wyznanie było niesamowicie romantyczne. Najpierw oszołomiło Meg, ale teraz widzę, że jednak miałam rację i też coś do niego czuje. Ten pocałunek był przeze mnie długo wyczekiwany. I zdarzył się w idealnym momencie.
Jestem z Ciebie dumna, kotku ! <3
Zdrowiej ! :-*
Dużo weny.
Całuję <3
A no i dopiero teraz mogłam ujrzeć całość szablonu, bo wcześniej byłam na komórce. I muszę to powiedzieć! Jesteś utalentowana nie tylko w dziedzinie pisania, ale i grafice :)
UsuńUwielbiam Cię i podziwiam skarbie <3
Wygląd BOSKI!
OdpowiedzUsuńPoczątków nie byłam zadowolona z zachowania Meg ale końcówka mnie usatysfakcjonowała. Myślę że ona poleci do LA, czekam na next!
Końcówka wręcz urocz, az szczerzyłam (i nadal się szczerzę) do monitora xD Więcej takich scen!
OdpowiedzUsuńJak ona wytrzyma minimum dwa tygodnie bez niego?! (łączę się z toba w bólu Meg! xD)
A może by tak.. mała niespodzianka z jej strony (po jakims czasie nieobecnosci chłopaka) i wyprawda do LA? :D
Czekam z niecierpliwością na next♥
Pozdrawiam i życzę weny♥
Biedny Louis. Czułam, że dla Maggie dowiedzenie się prawdy nie będzie dobre, ale Louis przynajmniej wyzbył się uczuć i poczucia, że ukrywa coś przed swoją przyjaciółką. Odtrącenie miłości jest czymś niesamowicie bolesnym, a, gdy w grę wchodzi tutaj jeszcze przyjaźń damsko-męska to już dopiero klapa, gdy jedna osoba nie odwzajemnia uczuć drugiej. Niestety jest to główny powód, dla którego ludzie nie wierzą w taką przyjaźń. Osobiście sama zaczęłam w nią powątpiewać, bo też byłam w podobnych sytuacjach, jak Meg. No ale nieważne.
OdpowiedzUsuńCzuję, że teraz między tą dwójką nic nie będzie takie samo. Próbowali czuć się przy sobie swobodnie, sprzątali razem, ale... no właśnie "ALE"! Tutaj pojawia się czerwona lampka! Odnoszę wrażenie, że po wyznaniu Lou i dłuższym przebywaniu w jego towarzystwie zaczynają rodzić się jakieś większe uczucia niż tylko przyjaźń (w sumie szkoda, bo liczyłam na więcej dramatyzmu, jakiś romans między Meg, a którymś z członków 1D... No ale nic xD. Ja po prostu lubię problemy hihi ^^). Meg chciała pocałować Tomlinsona! I jestem pewna, że gdyby się wtedy pocałowali doszłoby między nimi do zbliżenia INTYMNEGO (jakkolwiek to brzmi haha xD). No, ale nic takiego się nie stało. Dobrze, przynajmniej dzieci nie będzie xD.
No i masz babo placek! Meg i Louis się pocałowali... Przysięgam, że jeśli ta dziewczyna bawi się uczuciami Louisa, wykorzysta go, a potem rzuci to potraktuje ją potężnym młotem Thora! Przecież tak nie można! Tu mówi, że nic nie czuje do Lou, a tu go całuje i daje mu nadzieję. Kobieta zmienną jest. I bardzo, bardzo niezdecydowaną. W sumie... taka nasza natura xD.
Czekam na nowość, kochana. Weny życzę <3.
Zgodnie z moimi przewidywaniami Maggie wcześniej nawet nie przyszło do głowy, że jej przyjaciel może być w niej zakochany. W sumie często tak właśnie bywa; dziewczyna i chłopak są w pozornie czystej, przyjacielskiej relacji, a potem jedno z nich robi to, co kompletnie zaskakuje tę drugą. Chyba, że oboje w podobnym czasie zaczynają czuć do siebie coś więcej. Chociaż bardzo chciałam, żeby Meg jakimś cudem odnalazła w siebie choćby zalążek odwzajemnionej miłości, którą mogłaby dać Louisowi, to niestety tak się nie stało, za co oczywiście jej nie obwiniam. Szkoda mi tylko ich obojga. Lou przecież od dawna kocha Maggie, musiało mu być bardzo ciężko przez ten cały czas, a kiedy wreszcie zdobył się na odwagę i wyznał swoje uczucia, spotkał się z odrzuceniem (chociaż nie do końca tak bym to nazwała, w końcu nie potraktowała go jakoś brutalnie). Z kolei Meg spędzała Wigilię z jedną z najważniejszych dla siebie osób, która niespodziewanie wyskoczyła z taką deklaracją. Sama do tego stopnia czuła się podle w związku z tym, że nie może odpowiedzieć Lou tym samym, że aż zaczęła płakać. Oboje znaleźli się w ciężkiej sytuacji, bo nieważne jak by się starali, to faktycznie ich relacja już nigdy nie będzie taka jak przedtem. Takie wyznania zmieniają dosłownie wszystko i nie da się tego odkręcić.
OdpowiedzUsuńChociaż Maggie dość jasno dała do zrozumienia, że jej uczucia względem Louisa nie wykraczają poza granicę przyjaźni, zaskoczyło mnie to, co działo się potem. Najpierw to dziwne napięcie, które wytworzyło się między nimi, gdy Lou chciał życzyć dziewczynie spać. Byłam już prawie pewna, że Meg go pocałuje i cholernie mnie dziwiło, że to właśnie w niej obudziła się taka ochota. Może ona jednak żywi do niego jakieś głębsze uczucie, tylko sama nie zdawała sobie z tego sprawy? Może dopiero to, co wydarzyło się w wigilijny wieczór zaczęło budzić tę myśl do życia? Gorzej, jeśli Maggie po prostu ulega atmosferze, która narodziła się między nimi i próbuje tak jakby... dopasować się do oczekiwań Tomlinsona względem niej. Oczywiście on na nią nie naciska w żadnej sytuacji, ale ona sama za bardzo pragnie jego szczęścia, żeby pozwolić mu cierpieć. Cholera, Meg, mam nadzieję, że się mylę, bo jeśli tylko kreujesz to wszystko, co zaczyna się między wami dziać, to zranisz go jeszcze bardziej, niż gdybyś wprost powiedziała "nigdy nie będziemy razem".
Ten pocałunek... Zdecydowanie największy szok jak dotąd. I po raz kolejny zadaję sobie pytanie: o co chodzi Maggie? Czy ona jednak traktuje Louisa jako więcej niż przyjaciela? Czy tylko robi to, żeby go nie skrzywdzić? Bo jego pobudki są totalnie zrozumiałe, w końcu starał się powstrzymać od tego typu gestów już bardzo długi czas, nic więc dziwnego, że nie wytrzymał. Co teraz? Naprawdę nie przestaję się nad tym zastanawiać. W sumie skoro One Direction zamierza polecieć do Los Angeles na parę tygodni, to może podczas tej rozłąki nasi bohaterowie wszystko sobie poukładają i jakoś rozwiążą ten "problem", z braku lepszego słowa. Ja im szczerze bardzo kibicuję. Właśnie chciałabym, żeby Meg rzuciła się na Lou i powiedziała, że też go kocha, o tak, to by mi się podobało XD Ale podejrzewam, że tak łatwo nie będzie.
Rozdział świetny, coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie, co oczywiście zwiększa moją sympatię. No i jeszcze raz muszę pochwalić szablon, jest śliczny!
Czekam na ciąg dalszy <3
Nienawidzę cię. Nienawidzę cię za to co zrobiłaś naszemu biednemu Tomlinsonowi. Jak mogłaś? Zachowanie Maggie strasznie mnie rozczarowało. Wcześniej wydawało mi się, że ona jednak też coś czuje do Lou, bo... no bo była zazdrosna o niego i w ogóle, a teraz nagle się okazuje, że niczego mu nie powiedziała. Zaskoczyło mnie to, bo Louis zachował się cudownie i wszystko sobie zaplanował. Aż widać jak bardzo go to boli, mimo iż wciąż jest tak, jakby nic się nie wydarzyło. Wciąż mówi Maggie, że może na niego liczyć, że nic się nie stało. Właśnie, że się stało. I może to dobrze, że teraz chłopaki na jakiś czas wyjadą, żeby Louis mógł sobie odpocząć od Rain i przez to przejść. Mimo wszystko wciąż mam nadzieję, że dziewczyna zmądrzeje, albo uświadomi sobie co czuje, bo przecież widać, że Lou jest dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem, przynajmniej w moim odczuciu.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział bardzo mi się podoba, bo kocham twoje opisy, są świetne. Co do szablonu - genialny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
@heronstiles
Hej,
OdpowiedzUsuńNajpierw, jak to u mnie ostatnio w zwyczaju, przepraszam za tak długą nie obecność.:)
Jestem zszokowana... trochę nie jasne jest dla mnie zachowanie bohaterów, ale.. Pewnie przeoczyłam coś ważnego.;/
Uwielbiam Twoje opisy... Wszystko można sobie łatwiej wyobrazić... Coś cudownego. ;))
Szkoda mi Louisa... Musi być mu cholernie ciężko...
Widzę, że komentarz taki z dupy wzięty, ale pisany w przewie w nauce, do tego na telefonie, a nienawidzę na nim pisać.;/
W wolnej chwili zapraszam na 15 rozdział na afraidoffallinginlove.blogspot.com ;)
Pozdrawiam.;*
Znalazłam wolną chwilę, więc Cię odwiedziłam. ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, czego spodziewałam się po tym rozdziale. Naprawdę nie mam pojęcia i z jednej strony jestem zadowolona z tego co się wydarzyło, a z drugiej na początku było mi tak cholernie szkoda Lou.
Zachowanie Maggie jest dla mnie całkowicie zrozumiałe - traktujesz kogoś jak przyjaciela, a tu wyskakuje z takim wyznaniem. Chyba każdą by zatkało. Oprócz tego, przypominają się wszystkie gesty, uśmiechy, rozmowy, które miały drugie dno. Ciężko przejść do porządku dziennego z taką świadomością.
Gratuluję Louisowi zachowania zimnej krwi, niejednemu puściłyby nerwy. A urażona męska duma? Ładnie nad tym zapanował.
Końcówka przyprawiła mnie o palpitacje serca! Zaskoczenie totalnie. Myślałam, że nie mogę się spodziewać takich ekscesów, a jednak. Bardzo Ci za to dziękuję. :D
Pozdrawiam,
G. ♥
Och Boże, cudowne. Nie pamiętam w jaki sposób znalazłam Twojego bloga, ale wiem, że bardzo się ciesze z tego powodu. Cóż tu dużo mówić, masz po prostu wielki talent i nie zmuszasz się do posania, tyko spraeia Ci to przyjemność. To widać, przynajmniej ja to zauważam. Chyba nie mam się do czego przyczepić. Chociaż nie, jest jedna taka rzecz. Nie rozumiem dlaczego masz tak mało komentarzy pod rozdziałami, to jest dla mnie nie do pojęcia! Życzę weny. xx @madzik1211
OdpowiedzUsuńPowoli wracam do komentowania. Bardzo przepraszam za takie zaległości, szkoła mnie pochłonęła i blogosfera zeszła na dalszy plan:(
OdpowiedzUsuńOjejku, ile emocji! Bardzo się ciesze, że Louis zdobył się na wyznanie prawdy. Bardzo go podziwiam za odwagę. Już chciałam się denerwować na Maggie, że nie zareagowała w jakiś konkretny sposób, ale... O mój boże, tego się nie spodziewałam. Najpierw prawie wylądowaliby w łóżku (jestem pewna, że by to zrobili) a później ten pocałunek na koniec rozdziału. Jezu, jestem w niebie. Serio. Oni pasują do siebie idealnie. Coś czuję, że jednak Louis nie pojedzie sam do Stanów, tylko Maggie się uprze i pojedzie z nim. Oby, czekam na więcej momentów z tą dwójką! ♥
Pozdrawiam i życzę masy weny!
Nowy szablon jest śliczny. ; )) Gratuluję umiejętności. ;)) Myślałam, że Mag powie mu, jak to jest z jej strony. Czy coś czuje, czy nie. Ale w sumie sama nie jest tego chyba pewna, więc nic dziwnego, że nie udzieliła mu konkretnej odpowiedzi. Hm.. ten pocałunek. Nie boi się, że narobiła mu nadziei? Bo może teraz on pomyśli, że jednak Mag go kocha. A co jeśli z jej strony to nie było nic więcej poza pożądaniem? Nie no, mam nadzieję, że jednak ona czuje coś do niego i dlatego go pocałowała. W innym wypadku tylko jeszcze bardziej go zrani, ech. ;c Coś ciężko widzę to ich dalsze zachowywanie się jak zwykli przyjaciele, nie po wyznaniu Lou. Szkoda, że on musi wyjechać, ale w sumie to nie jest aż tak długo, więc Mag jakoś da bez niego radę. ; ) Będzie miała czas, by przemyśleć sobie, jak to jest, czy kocha go, czy nie. :D
OdpowiedzUsuńO MÓJ DROGI BOŻE!
OdpowiedzUsuńJAK ONA MOGŁA NIE RZUCIĆ MU SIĘ NA SZYJĘ I NIE ODEBRAĆ MU OSTATNIEGO ODDECHU POCAŁUNKIEM. NO JAK? PYTAM SIĘ, NO JAK? Ta dziewczyna nie ma musku. Albo szkodzi jej to, że jej imię jest podobne do mojej Meg, bo - do jasnej ciasnej - jak można odrzucić takie wyznanie miłości. Dobra, może nie jestem Louis Girl at all, ale no... Jest ładny, zabawny i czuły. Serio. Tacy faceci to tylko w książkach.
No, ba że jej nie przyszło przez myśl, że może ją traktować jak więcej niż przyjaciółkę, bo prawie wieczność spędziła przekonana, że go nienawidzi. Albo że on ją. W każdym razie był kwas i trudno by mogła zakładać jakieś kizi mizi lov story.
(btw, twój szablon robi mi problem, bo okno z edytorem teksu, gdzie pisze komentarz mam zazwyczaj po lewej stronie, ale u Ciebie nie mogę, bo tam jest pasek teksu, so not adjusted to that)
Bardzo ładny opis tej niezręcznej ciszy po wyznaniu Tomlinson'a. Bardzo, bardzo ładnie. Musze się pochwalić, bo jest rzeczywisty, niewydumany i ele, ele, elegancko napisany. xD A Maggie to taka słodka duszyczka. Podoba mi się to, że w jej sercu Louis zajmuje tak wiele miejsca, że jest załamana tym iż nie może go uszczęśliwić. Pewnie o tego dochodzi przerażenie jak dalej mają wyglądać ich relacje, a pewni możemy być, że po takim wyznaniu nic nie będzie już jak dawniej. Sorry resory, ale jak słowo na M pada to nie ma bata. Coś musi zacząć sie chrzanić. I mówiąc słowo na M, wcale nie mam na myśli MANDARYNKI. W każdym razie Maggie słodka do bólu, ale jakoś nie wywołuje u mnie odruchu wymiotnego. Dziwne... Podejrzane... I dziwne.
Uuu...Gorąco. Noc w mieszkaniu przystojniaka, który Cię kocha w dodatku w jego ubraniu. Mrrr... Kinky mode one. ;pp Nie, dobra, żartuje. Chyba. W każdym razie, Maggie jest taką idiotką, tak wielką, wielką idiotką, że aż jej współczuje. To znaczy nie wiem komu bardziej współczuje - jej, że jest głupia, czy Louisowi, że musiał patrzeć na te wszystkie smakowitości i ślinić sie jak pies, bo nie mógł tknąc. Towar nie na leżał do niego, co oznacza zero macanka. Poor boy.
Upss...
Chyba pośpieszyłam się z tym stwierdzeniem, że biedny Tomlinson, bo jak widać sam postanowił wziąć swoje ręce. I jak dla mnie Maggie jest już jego. Zawsze uznawałam, że towar macany nalezy do Macanta. Poza tym - powiedzmy sobie szczerze. Oni muszą być razem. Z TAKĄ HISTORIĄ? No, proszę Cię.
Ale ta scena, gdy ja obejmuje była HOT, HOT, HOT. Mraaauuuu.
Nooooo nie. Ona tu się bije z myślami, czy może jednak nie popełnia błędu kategorycznie odsuwając jego uczucia, a ten wyjeżdża. Brzmi prawie jak drama, prawda? No może trochę. Ale tylko trochę. Tęsknota to cholernie męczące uczucie, wypala Cię od środka i zabiera radość z codzienności. Myślisz, że Maggie będzie płakać? Pewnie tak. Zwłaszcza za wszystkimi niewykorzystanymi okazjami na HOT, HOT, HOT momenty między nią i jej drogim przyjacielem. Poza tym pewnie będzie go potrzebowała, bo cosik mi się wydaje, że panna Rain zamierza zmierzyć sie ze swoją przeszłością, czyż nie?
Dobra, wyjaśnij mi jedno. Przyjaciele czy kochankowie? Bo do jasnej cholerki, tyle tu sprzecznych sygnałów, że niech mnie drzwi ścisną. Z jednej strony Maggie mówi, że przyjaciele i ple, ple, ple, a potem go całuje. Jak na moje wprawione oko cynikia i znakomitego obserwatora, to ona robi więcej zamieszania w tej relacji wodzą T.L na pokuszenie niż on swoim wyznaniem. Powiem Ci, że właśnie na koniec zirytowali mnie tak samo mocno jak Meg i Harry na LD. Moja twarz wygląda w tej chwili mniej więcej jak ta emotka :?
A na wargi ciśnie mi sie WTF.
Ale na to pytanie (WTF) pewnie odpowiesz mi w następnym rozdziale. I mam nadzieję, że przy okazji tegoż nie będę tak długo zwlekać z zostawieniem komentarza.
Loooooooooooooooooooooooofki. <3
M.K
last-direction.blogspot.com
feedback-ff.blogspot.com
Właśnie tego się obawiałam... Mam nadzieję, że Meggie jednak przemyśli wszystko i zdecyduje się dać Louisowi szansę.
OdpowiedzUsuńTen szablon podoba mi się zdecydowanie bardziej! :).
OdpowiedzUsuńChwila przerwy.. i niestety udało mi się nadrobić tylko jeden rozdział, ale to nic w końcu i tak mogę coś napisać.
OdpowiedzUsuńZacznę może od tego, że nie takiego rozwoju zdarzeń się spodziewałam, więc po raz kolejny utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie ma do czynienia z błahym pisaniem jakiejś małolaty, tylko z przemyślaną historią osoby równej mi wiekiem. ;) (Jezu zabrzmiało jakby towarzyszyło temu wielkie doświadczenie, no ale to nic)
Przejdę może do tego po co tu jestem. Więc.. Szczena mi opadła. Meg nie odwzajemniła uczucia Louisa? Może w tamtym momencie zabrakło jej tlenu i nie mogła trzeźwo myśleć? Albo przez zakłócenia jakichś fal między nimi przepływających. Przecież to Tomlinson! No helow! Przyjaciel, a między takim związkiem jest przecież mała granica do czegoś większego. Wróżę im jednak świetlaną przyszłość.
Właśnie założyłam nowego/starego bloga na którego serdecznie zapraszam. pod--powierzchnia
Morgan Jade. xo