6 marca 2014

Rozdział ósmy

Maggie wpatrywała się w twarz przyjaciela, starając się nie zapomnieć, jak należy oddychać. Wyznanie Louisa przeszło jej najśmielsze oczekiwania i w momencie poczuła się tak krucha i słaba, jednak nie była nawet w stanie ruszyć się z miejsca. Tomlinson również nie zmienił pozycji, wciąż patrzył jej głęboko w oczy, co stało się nieco uciążliwie w obecnej sytuacji, a jego dłonie dalej spoczywały na twarzy dziewczyny, paląc ją niemiłosiernie w oba policzki.
Musiała przyznać, że nigdy nie przeszło jej przez myśl, że Louis mógł traktować ją jako kogoś więcej niż przyjaciółkę. Nie spodziewała się, że od tak dawna był w niej zakochany, a co więcej – z tego powodu wyjechał dwa lata temu, powołując się tak naprawdę na dobro zespołu. Dopiero teraz zrozumiała jego postępowanie, a także słowa, kiedy obiecywał wyjaśnienie całej sytuacji w odpowiednim momencie. Nigdy nie pomyślałaby, że to właśnie ona była powodem, dla którego ich przyjaźń została wystawiona na próbę czasu. Gorączkowo zastanawiała się, jak mogła przeoczyć wszystkie gesty z jego strony, mówiące o tak głębokim i potężnym uczuciu. Traktowała Louisa jako najlepszego przyjaciela, niekiedy jak brata, którego nie miała. Mogła na niego liczyć w każdej sytuacji, ale tak naprawdę nigdy nie wyobrażała sobie między nimi czegoś więcej niż przyjaźń. Obawiała się, że nie kochała go w ten sam sposób.
Po długo trwającej niezręcznej ciszy, Louis westchnął ciężko, w końcu spuszczając wzrok. Schował swoje dłonie w kieszenie czarnych spodni, po czym delikatnie odwrócił się na pięcie, chcąc ukryć wielkie rozczarowanie oraz cisnące się do oczu łzy. Nie mógł pozwolić sobie na okazanie słabości przy Meg, nie chciał wyjść na zdesperowanego do granic możliwości człowieka, którego odrzuciła dziewczyna. Takie rzeczy zdarzały się przecież na świecie niemal co kilka minut, więc dlaczego akurat on miał być potraktowany ulgowo? Nikt nie powiedział, że przyznanie się do prawdy od razu sprawi, iż brunetka rzuci mu się na szyję, odwzajemniając uczucie. Wiedział, że będzie ciężko, miał tego pełną świadomość, jednak nie przypuszczał, że aż tak bardzo będzie bolało go to odrzucenie. Chociaż Maggie nie wyraziła jeszcze swojego zdania, był pewien, że nie odwzajemniała jego miłości. Ktoś zakochany zachowałby się zupełnie inaczej, a Louis na tyle znał Rain, że niestety nie mógł pomylić się co do swoich przypuszczeń. Musiał przyjąć ten ciężar na swoje barki, bowiem nie miał innego wyjścia.
Tomlinson wziął głęboki oddech, ponownie odwracając się w stronę przyjaciółki. Nie mógł znieść tej przerażającej ciszy, dlatego czym prędzej postanowił zakończyć katusze ich dwojga i wziąć wszystko w swoje ręce. Jednocześnie bał się, że od tego wydarzenia ich relacje ulegną dużej zmianie i nie będą mogli czuć się w swoim towarzystwie tak swobodnie jak do tej pory. Wiedział, że jeżeli tak się stanie, poczucie winy znów wkradnie się do jego serca, nie dając o sobie zapomnieć.
- Proszę cię, powiedz coś. Cokolwiek – wyszeptał w jej stronę, podchodząc tak blisko, że dzieliły ich jedynie milimetry. Louis po raz kolejny musiał powstrzymać ogromną chęć złożenia na ustach dziewczyny pocałunku, do którego nie miał prawa. Nie chciał do niczego jej zmuszać.
Maggie spojrzała na niego smutnym wzrokiem, wciąż nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, choć tak naprawdę nie rozumiała, dlaczego się rozpłakała. Czuła coraz bardziej ogarniające ją wzruszenie, jeszcze nikt tak szczerze i w tak piękny sposób nie wyznał jej swoich uczuć. Była wdzięczna Louisowi za ten gest, ale jednocześnie serce dziewczyny łamało się na pół, gdyż wiedziała, że nie potrafiła uszczęśliwić przyjaciela. Tomlinson po raz kolejny tego wieczoru ujął twarz dziewczyny w swoje dłonie, opuszkami palców delikatnie ocierając jej łzy, których nie chciał być powodem. Dziewczyna cicho westchnęła, po czym zrobiła jeden krok do tyłu, spoglądając na chłopaka.
- Lou, przepraszam – powiedziała ledwo słyszalnie, zakrywając na chwilę twarz dłońmi. - Po prostu mnie zaskoczyłeś. Nigdy nie dawałeś mi powodów, bym myślała, że coś do mnie czujesz. Albo po prostu to ja niczego nie zauważyłam. Nie wiem, jak to się mogło stać.
Dziewczyna zaczęła szlochać, co jeszcze bardziej przeraziło Louisa. Zrozumiał, że Maggie nie mogła przeboleć nieodwzajemnionych uczuć i tego, że chłopak będzie cierpiał za każdym razem, gdy będą spędzali ze sobą czas. Poza tym, brunetka zdała sobie sprawę, że już nigdy nic nie będzie wyglądało tak jak wcześniej. Najprostsze gesty, których nie wahali się okazywać, teraz musiały zejść na dalszy plan, bowiem wszystko to mogło zranić Louisa. Maggie zrozumiała, że ich przyjaźń znalazła się nad przepaścią bez dna.
- Cii, spokojnie – Tomlinson wziął dziewczynę w swoje ramiona, przytulając ją mocno do siebie. - Nic się nie stało, naprawdę. Mogłem niczego ci nie mówić, ale to uczucie zżerało mnie od środka już tak długi czas, że musiałem to zrobić. Lepiej się czuję z tym, że wiesz. Obiecuję, że to niczego między nami nie zmieni. Wciąż możesz na mnie liczyć.
Maggie przytaknęła jedynie głową, wtulając się w rozgrzane ciało Louisa. Chociaż chciała wierzyć w jego słowa, była pewna, że od tej pory zmieniło się między nimi prawie wszystko. Bała się, że Tomlinson nie będzie przychodził do niej tak często, aż w końcu ich kontakt urwie się tak samo, jak miało to miejsce dwa lata temu. Poczuła mocne ukłucie w sercu, kiedy tylko ten obraz przeszedł jej przez myśl, zacisnęła mocno powieki, starając złagodzić nieco swój wielki wybuch płaczu. Louis natomiast kołysał się w rytm wciąż rozbrzmiewającej muzyki, trzymając drobną sylwetkę Rain w swoich ramionach. Najważniejsze było to, żeby Maggie się uspokoiła i być może nawet zapomniała o ich dzisiejszej rozmowie. Przecież nic nie musiało się zmieniać. Skoro Louis potrafił przez tak długi okres czasu ukrywać swoje uczucia, mógł wrócić do tej metody.
Przez resztę wieczoru starali się skracać wytworzony niewidzialny dystans między nimi, dokończyli kolację, razem posprzątali, mając przy tym mnóstwo zabawy. Wszystko wyglądało tak, jakby zupełnie zapomnieli o tym, co zdarzyło się kilka godzin wcześniej, a tak naprawdę każde z nich przeżywało ten sam moment w ciszy, w duchu, nie chcąc okazać przykrości temu drugiemu.
Po wybiciu północy Maggie zaczęła powoli zbierać swoje rzeczy, chcąc jak najszybciej dostać się do mieszkania. Tylko tam mogła dać upust swoim emocjom, czego teraz bardzo potrzebowała. Ubrała na nogi szpilki, po czym założyła płaszcz, czekając na pojawienie się Louisa. W międzyczasie zastanawiała się, kiedy zobaczą się następnym razem po tym smutnym pożegnaniu. Nie potrafiła zaakceptować faktu, że ich przyjaźń mogła niedługo rozsypać się na milion drobnych kawałków i żadne z nich nie byłoby w stanie poskładać jej ponownie w całość.
- Co robisz? - zapytał Tomlinson, który chwilę później pojawił się w holu. Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami, nie wiedząc, co tak naprawdę mogłaby powiedzieć. - Daj spokój, mam wolny pokój, możesz tam przenocować. Jest już późno, oboje nie możemy prowadzić, a samej na pewno nie puszczę cię na nocny spacer, nie ma mowy.
Dziewczyna z powrotem zdjęła płaszcz, po czym wzięła od Louisa jego koszulkę i stare szorty, udając się do łazienki. Marzyła o gorącym prysznicu, który zmyłby z niej cały stres minionego wieczoru, jednak wiedziała, że było to niemożliwe. Zostawała na noc u kogoś, kto darzył ją prawdziwą miłością, dlatego nie mogła uspokoić się nawet na chwilę. Tomlinson wzbudzał w niej bardzo silne uczucia, których nie potrafiła wytłumaczyć. Po jego wyznaniu wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane, ale niestety nikt nie miał na to wpływu. Cieszyła się, że przyjaciel był z nią szczery i odważył się wyznać jej prawdę. Doceniała ten gest, ale jednocześnie żałowała, że nie mogła zrobić z tym nic, co by go zadowoliło.
Założyła na siebie ubrania Louisa, przeglądając się w lustrze. Uśmiechnęła się do siebie, bowiem jego koszulka była na nią o wiele za duża. Zamieniła jednak niewygodne szorty na swoją bieliznę, wychodząc z łazienki. Chłopak oglądał telewizję w dużym pokoju wyraźnie zainteresowany puszczonym w niej programem. Zauważył dziewczynę dopiero wtedy, kiedy stanęła przed nim, oddając mu spodenki. Tomlinson posłał jej lekki uśmiech, starając się nie zwracać szczególnej uwagi na jej kuszący wygląd, co okazało się naprawdę ciężkim zadaniem. Musiał przyznać, że jego ubranie dodawało jej więcej uroku, przez co stała się jeszcze bardziej bezbronna i niewinna niż na co dzień.
- Pójdę się już położyć, to był długi dzień – powiedziała, głośno wzdychając i przeczesując palcami delikatnie swoje mokre włosy. Louis mógłby przysiąc, że właśnie w tym momencie prowokowała go do wiadomego gestu. - Dobranoc, Lou – uśmiechnęła się na moment, po czym odwróciła się, podążając w kierunku schodów, jednak kilka sekund później poczuła na swoim nadgarstku mocny uścisk.
Tomlinson gwałtownie odwrócił ją w swoją stronę, a ciało dziewczyny mocno przyległo do jego. Brunet położył dłonie na talii Maggie, przez co na policzkach dziewczyny pojawiły się lekkie rumieńce. Poczuła uderzającą w nią falę gorąca, która zdawała się w ogromnie szybkim tempie rozprzestrzeniać po całym jej organizmie. Miała ochotę owinąć ręce wokół szyi Louisa i złożyć na jego ustach pocałunek, byleby tylko jak najszybciej zgasić ogień, który wytworzył się pod wpływem tej sytuacji. Była bliska wpicia się w jego delikatnie wyglądające wargi, jednak w odpowiednim czasie brunet odsunął się od dziewczyny, chwytając ją za ramiona.
- Dobranoc, Meg – wyszeptał melodyjnie, po czym pocałował Rain w czoło. Przyjaciółka spojrzała na niego zdziwiona, po czym pobiegła szybko do pokoju, w którym Louis pozwolił jej nocować. Tak naprawdę była wdzięczna Tomlinsonowi za to, że zareagował na czas. Nie chciała bowiem myśleć, do czego mogłoby dość, gdyby ich usta wtedy się złączyły.

Louis wciąż leżał w swoim łóżku po nieprzespanej nocy. Nie potrafił choć na chwilę zmrużyć oka, analizując to, co stało się minionego dnia. Obecność Maggie w pewnym sensie sprawiała mu ogromny ból, ale nie mógł skazywać się na to, by jej nie widywać. Kochał ją całym sobą, a odrzucenie nie było w stanie zmienić jego uczuć. Dalej przyjaźnił się z dziewczyną, ale to nie przeszkadzało w tym, by walczyć o jej względy i w końcu o jej uczucie. Wierzył, że z biegiem czasu Rain pokocha go równie mocno.
Dwudzistodwulatek podniósł się z miejsca, zakładając na swoją klatkę piersiową czystą, białą koszulkę oraz stare, dziurawe jeansy, które nosił zawsze, będąc w mieszkaniu. Spojrzał na telefon, zauważając jedną nieprzeczytaną wiadomość od Malika, której wyświetlenie sprawiło mu wielką radość. Później wolnym krokiem udał się w stronę pokoju Maggie, chcąc sprawdzić czy dziewczyna już się obudziła. Otworzył ostrożnie drzwi, wchodząc do środka. Louis podszedł bliżej, siadając obok niej na łóżku. Odgarnął niesforny kosmyk, który zasłaniał twarz brunetki, po czym pogładził ją delikatnie po policzku. Meg gwałtownie się zbudziła, jednak ujrzawszy przed sobą przyjaciela, od razu się uspokoiła. Uśmiechnęła się do niego promiennie, a Tomlinson odwzajemnił gest, podnosząc się z miejsca, by zrobić obydwojgu śniadanie.
- Louis? - brunetka chwyciła go za rękę, a chłopak spojrzał na nią pytająco. Biła się z własnymi myślami, zastanawiając się, czy wypowiedzieć na głos to, co właśnie przyszło jej do głowy. Była zdezorientowana i tak naprawdę chyba potrzebowała więcej czasu. - Nie, nic. Nie ważne.
Tomlinson wzruszył jedynie ramionami, wychodząc z pokoju. Po niespełna kilkunastu minutach Maggie siedziała z nim przy stole, konsumując przygotowane przez niego kanapki, wyciśnięty sok ze świeżych pomarańczy oraz mocno zaparzoną kawę. Podczas posiłku tak naprawdę nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, jednak otaczająca ich cisza w ogóle im nie przeszkadzała - nie była ani niezręczna, ani uciążliwa. Mimo wszystko Louis musiał ją przerwać, by poinformować przyjaciółkę o swoich planach na najbliższe dwa tygodnie lub trochę dłużej. Nie zamierzał drugi raz popełniać tego samego błędu, niczego jej nie tłumacząc, dlatego tym razem chciał, by wszystko między nimi było jasne. Wiedział, że z trudnością przychodziły mu jakiekolwiek pożegnania z Maggie, jednak nie miał innego wyboru. W jego życiu musiało znaleźć się miejsce zarówno dla miłości względem dziewczyny jak i tej do muzyki, która była największą pasją Tomlinsona.
- Maggie, chciałbym ci o czymś powiedzieć, skoro obiecaliśmy sobie szczerość – zaczął pewnie, odkładając kubek z gorącą kawę na stół. - Dostałem dzisiaj nad ranem wiadomość od Zayna. Od nowego roku możemy rozpoczynać zdjęcia do naszego nowego teledysku, dlatego wspólnie ustaliliśmy, że najlepiej będzie, jeżeli wyjedziemy do Los Angeles zaraz w pierwszym tygodniu stycznia. Im szybciej, tym prędzej wrócimy do Londynu.
Brunetka słuchała Louisa z ogromnym zaciekawieniem, wciąż nie mogąc nadziwić się brzmienia jego głosu. Kiedy śpiewał przybierał jeszcze lepszą barwę, w której Maggie zakochała się od pierwszego usłyszenia. Dokładnie analizowała zdania, które przed chwilą wymówił przyjaciel, choć tak naprawdę znała już swoją decyzję.
- W takim razie pojadę z wami – powiedziała zadowolona, nalewając sobie do wysokiej szklanki pomarańczowego soku. Upiła kilka łyków, po czym spojrzała ponownie na bruneta. - Na ile jedziecie?
- Nie bądź niemądra, Meg – odparł rozbawiony chłopak, uśmiechając się do niej wesoło. - Masz przecież na głowie redakcję, nie możesz ot tak jej zamknąć i wyjechać sobie na wakacje. Dokładnie nie wiem, dwa tygodnie, góra miesiąc – powiedział trochę ciszej, na co Maggie od razu spochmurniała. - Hej, nie martw się. W każdy weekend wsiadam w samolot i jestem z powrotem. Gdybyś mnie potrzebowała zrobię to samo, nie ma żadnego problemu.
Dziewczyna przytaknęła, tym samym wyrażając zgodę na taki układ, chociaż nie była z niego zadowolona. Nie wyobrażała sobie nie widywać przyjaciela przez tyle dni, jednak z drugiej strony zdawała sobie sprawę z tego, że w L.A. znalazłaby się w takiej samej sytuacji. Nagrywanie teledysków zajmowało naprawdę sporo czasu, więc Louis całymi dniami byłby poza mieszkaniem, a ona najzwyczajniej w świecie zostałaby skazana na bezczynne siedzenie w nim lub zwiedzanie miasta, co niekoniecznie ją uszczęśliwiało. Tutaj w Londynie mogła przynajmniej zająć się pracą, jaka czekała na nią w redakcji.
- Dokąd się wybierasz? - zapytał Louis, kiedy dziewczyna gwałtownie podniosła się z krzesła, rozglądając się za swoimi rzeczami. W odpowiedzi usłyszał jedynie krótkie „do biura”, na co zaśmiał się radośnie, bacznie obserwując jej poczynania. - Po pierwsze, są święta i naprawdę do pojutrza nie masz tam co robić. A po drugie, zapomniałaś, że masz na sobie jedynie moją koszulkę i ewentualnie jakąś swoją bieliznę?
- To nie jest śmieszne, to twoja wina – powiedziała z wyrzutem, podchodząc bliżej do bruneta, po czym uderzyła go w klatkę piersiową, jednak Tomlinson niczego nie odczuł. - Idę ubrać sukienkę, a potem odwieziesz mnie do domu. Nie przyjmuję odmowy.
Żartobliwie zagroziła palcem, nie mogąc pohamować śmiechu. Odwróciła się na pięcie, chcąc szybko załatwić tę sprawę, jednak mocno zaciśnięte ręce Louisa wokół jej bioder uniemożliwiały jakikolwiek ruch. Ostrożnie i bardzo powoli przesuwał swoje dłonie w górę, podwinął nieco podkoszulkę, a chwilę później gładził delikatnie ciało dziewczyny, powodując tym samym przeszywające ją ciarki. Maggie mimowolnie przymknęła powieki, całkowicie oddając się tym niewinnym pieszczotom, jakie oferował jej Tomlinson. Nie mogąc wytrzymać wciąż narastającej ekscytacji, Rain odwróciła się w stronę bruneta, zarzucając na jego szyję swoje ręce. Louis błądził swoimi dłońmi po nagich plecach dziewczyny, jeszcze bardziej przyciągając ją do siebie. Maggie przygryzła wargę, nie przestając wpatrywać się w oczy chłopaka. Ochota na długi, gorący i namiętny pocałunek stała się uciążliwa, dlatego dziewczyna nie zamierzała czekać na gest Louisa, który z pewnością nie chciał doprowadzić do właśnie takiej sytuacji.
Brunetka stanęła na palcach, biorąc w swoje dłonie jego twarz, po czym po chwili ich usta w końcu się złączyły. Pod wpływem delikatnych dotyków Tomlinsona, Maggie westchnęła rozkosznie, zdając sobie sprawę, że właśnie czegoś takiego potrzebowała. Po kilkudziesięciu sekundach uniesień, Louis ostrożnie odsunął się od dziewczyny, posyłając w jej stronę jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Dobrze, odwiozę cię, ale koniecznie musisz się przebrać – szepnął do ucha brunetki i zgrabnie ją wyminął, biorąc do ręki szklankę z sokiem pomarańczowym.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała nieruchomo zaskoczona, a jednocześnie zadowolona, po czym zwinnym krokiem udała się na pierwsze piętro, by założyć na siebie wczorajszą sukienkę. Tomlinson zaśmiał się cicho pod nosem, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu kluczyków do swojego samochodu.

*~* 
OD AUTORKI: Wykorzystałam chorobę i udało mi się w końcu napisać tutaj jakiś rozdział. Poszedł nieco w inną stronę niż na początku zakładałam i wyszedł trochę dłuższy niż zazwyczaj, ale tak też jest dobrze. Jak podoba Wam się nowy wygląd bloga? Pochwalę się i powiem, że zrobiłam go sama i jestem w miarę zadowolona, więc pewnie zostanie przez jakiś czas. Kolejny rozdział powinien się pojawić za około 3 tygodnie - więcej informacji niedługo w aktualnościach. Pozdrawiam! 

17 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, ze na początku byłam trochę rozczarowana zachowaniem Maggie .. No bo jak ? Louis wyznaje jej swoje uczucia, a ona milczy ? Nie podobało mi się to .. Za to końcówką nadrobiłaś wszystko ! ;)
    I jeszcze jedno: Wątpię, aby Meg znów puściła Louisa samego ;D . Jeszcze pojadą razem, wierzę w to ;))

    Nowy wygląd bardzo mi się podoba ! *,*

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka przyprawiła mnie o tą samą reakcję, którą zaprezentował nam Louis po pocałunku z Maggie.
    Jego wyznanie było niesamowicie romantyczne. Najpierw oszołomiło Meg, ale teraz widzę, że jednak miałam rację i też coś do niego czuje. Ten pocałunek był przeze mnie długo wyczekiwany. I zdarzył się w idealnym momencie.
    Jestem z Ciebie dumna, kotku ! <3
    Zdrowiej ! :-*
    Dużo weny.
    Całuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i dopiero teraz mogłam ujrzeć całość szablonu, bo wcześniej byłam na komórce. I muszę to powiedzieć! Jesteś utalentowana nie tylko w dziedzinie pisania, ale i grafice :)
      Uwielbiam Cię i podziwiam skarbie <3

      Usuń
  3. Wygląd BOSKI!
    Początków nie byłam zadowolona z zachowania Meg ale końcówka mnie usatysfakcjonowała. Myślę że ona poleci do LA, czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy3/07/2014

    Końcówka wręcz urocz, az szczerzyłam (i nadal się szczerzę) do monitora xD Więcej takich scen!
    Jak ona wytrzyma minimum dwa tygodnie bez niego?! (łączę się z toba w bólu Meg! xD)
    A może by tak.. mała niespodzianka z jej strony (po jakims czasie nieobecnosci chłopaka) i wyprawda do LA? :D
    Czekam z niecierpliwością na next♥
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Louis. Czułam, że dla Maggie dowiedzenie się prawdy nie będzie dobre, ale Louis przynajmniej wyzbył się uczuć i poczucia, że ukrywa coś przed swoją przyjaciółką. Odtrącenie miłości jest czymś niesamowicie bolesnym, a, gdy w grę wchodzi tutaj jeszcze przyjaźń damsko-męska to już dopiero klapa, gdy jedna osoba nie odwzajemnia uczuć drugiej. Niestety jest to główny powód, dla którego ludzie nie wierzą w taką przyjaźń. Osobiście sama zaczęłam w nią powątpiewać, bo też byłam w podobnych sytuacjach, jak Meg. No ale nieważne.
    Czuję, że teraz między tą dwójką nic nie będzie takie samo. Próbowali czuć się przy sobie swobodnie, sprzątali razem, ale... no właśnie "ALE"! Tutaj pojawia się czerwona lampka! Odnoszę wrażenie, że po wyznaniu Lou i dłuższym przebywaniu w jego towarzystwie zaczynają rodzić się jakieś większe uczucia niż tylko przyjaźń (w sumie szkoda, bo liczyłam na więcej dramatyzmu, jakiś romans między Meg, a którymś z członków 1D... No ale nic xD. Ja po prostu lubię problemy hihi ^^). Meg chciała pocałować Tomlinsona! I jestem pewna, że gdyby się wtedy pocałowali doszłoby między nimi do zbliżenia INTYMNEGO (jakkolwiek to brzmi haha xD). No, ale nic takiego się nie stało. Dobrze, przynajmniej dzieci nie będzie xD.
    No i masz babo placek! Meg i Louis się pocałowali... Przysięgam, że jeśli ta dziewczyna bawi się uczuciami Louisa, wykorzysta go, a potem rzuci to potraktuje ją potężnym młotem Thora! Przecież tak nie można! Tu mówi, że nic nie czuje do Lou, a tu go całuje i daje mu nadzieję. Kobieta zmienną jest. I bardzo, bardzo niezdecydowaną. W sumie... taka nasza natura xD.
    Czekam na nowość, kochana. Weny życzę <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgodnie z moimi przewidywaniami Maggie wcześniej nawet nie przyszło do głowy, że jej przyjaciel może być w niej zakochany. W sumie często tak właśnie bywa; dziewczyna i chłopak są w pozornie czystej, przyjacielskiej relacji, a potem jedno z nich robi to, co kompletnie zaskakuje tę drugą. Chyba, że oboje w podobnym czasie zaczynają czuć do siebie coś więcej. Chociaż bardzo chciałam, żeby Meg jakimś cudem odnalazła w siebie choćby zalążek odwzajemnionej miłości, którą mogłaby dać Louisowi, to niestety tak się nie stało, za co oczywiście jej nie obwiniam. Szkoda mi tylko ich obojga. Lou przecież od dawna kocha Maggie, musiało mu być bardzo ciężko przez ten cały czas, a kiedy wreszcie zdobył się na odwagę i wyznał swoje uczucia, spotkał się z odrzuceniem (chociaż nie do końca tak bym to nazwała, w końcu nie potraktowała go jakoś brutalnie). Z kolei Meg spędzała Wigilię z jedną z najważniejszych dla siebie osób, która niespodziewanie wyskoczyła z taką deklaracją. Sama do tego stopnia czuła się podle w związku z tym, że nie może odpowiedzieć Lou tym samym, że aż zaczęła płakać. Oboje znaleźli się w ciężkiej sytuacji, bo nieważne jak by się starali, to faktycznie ich relacja już nigdy nie będzie taka jak przedtem. Takie wyznania zmieniają dosłownie wszystko i nie da się tego odkręcić.
    Chociaż Maggie dość jasno dała do zrozumienia, że jej uczucia względem Louisa nie wykraczają poza granicę przyjaźni, zaskoczyło mnie to, co działo się potem. Najpierw to dziwne napięcie, które wytworzyło się między nimi, gdy Lou chciał życzyć dziewczynie spać. Byłam już prawie pewna, że Meg go pocałuje i cholernie mnie dziwiło, że to właśnie w niej obudziła się taka ochota. Może ona jednak żywi do niego jakieś głębsze uczucie, tylko sama nie zdawała sobie z tego sprawy? Może dopiero to, co wydarzyło się w wigilijny wieczór zaczęło budzić tę myśl do życia? Gorzej, jeśli Maggie po prostu ulega atmosferze, która narodziła się między nimi i próbuje tak jakby... dopasować się do oczekiwań Tomlinsona względem niej. Oczywiście on na nią nie naciska w żadnej sytuacji, ale ona sama za bardzo pragnie jego szczęścia, żeby pozwolić mu cierpieć. Cholera, Meg, mam nadzieję, że się mylę, bo jeśli tylko kreujesz to wszystko, co zaczyna się między wami dziać, to zranisz go jeszcze bardziej, niż gdybyś wprost powiedziała "nigdy nie będziemy razem".
    Ten pocałunek... Zdecydowanie największy szok jak dotąd. I po raz kolejny zadaję sobie pytanie: o co chodzi Maggie? Czy ona jednak traktuje Louisa jako więcej niż przyjaciela? Czy tylko robi to, żeby go nie skrzywdzić? Bo jego pobudki są totalnie zrozumiałe, w końcu starał się powstrzymać od tego typu gestów już bardzo długi czas, nic więc dziwnego, że nie wytrzymał. Co teraz? Naprawdę nie przestaję się nad tym zastanawiać. W sumie skoro One Direction zamierza polecieć do Los Angeles na parę tygodni, to może podczas tej rozłąki nasi bohaterowie wszystko sobie poukładają i jakoś rozwiążą ten "problem", z braku lepszego słowa. Ja im szczerze bardzo kibicuję. Właśnie chciałabym, żeby Meg rzuciła się na Lou i powiedziała, że też go kocha, o tak, to by mi się podobało XD Ale podejrzewam, że tak łatwo nie będzie.
    Rozdział świetny, coraz bardziej wciągam się w to opowiadanie, co oczywiście zwiększa moją sympatię. No i jeszcze raz muszę pochwalić szablon, jest śliczny!
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nienawidzę cię. Nienawidzę cię za to co zrobiłaś naszemu biednemu Tomlinsonowi. Jak mogłaś? Zachowanie Maggie strasznie mnie rozczarowało. Wcześniej wydawało mi się, że ona jednak też coś czuje do Lou, bo... no bo była zazdrosna o niego i w ogóle, a teraz nagle się okazuje, że niczego mu nie powiedziała. Zaskoczyło mnie to, bo Louis zachował się cudownie i wszystko sobie zaplanował. Aż widać jak bardzo go to boli, mimo iż wciąż jest tak, jakby nic się nie wydarzyło. Wciąż mówi Maggie, że może na niego liczyć, że nic się nie stało. Właśnie, że się stało. I może to dobrze, że teraz chłopaki na jakiś czas wyjadą, żeby Louis mógł sobie odpocząć od Rain i przez to przejść. Mimo wszystko wciąż mam nadzieję, że dziewczyna zmądrzeje, albo uświadomi sobie co czuje, bo przecież widać, że Lou jest dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem, przynajmniej w moim odczuciu.
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba, bo kocham twoje opisy, są świetne. Co do szablonu - genialny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
    @heronstiles

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,

    Najpierw, jak to u mnie ostatnio w zwyczaju, przepraszam za tak długą nie obecność.:)
    Jestem zszokowana... trochę nie jasne jest dla mnie zachowanie bohaterów, ale.. Pewnie przeoczyłam coś ważnego.;/
    Uwielbiam Twoje opisy... Wszystko można sobie łatwiej wyobrazić... Coś cudownego. ;))
    Szkoda mi Louisa... Musi być mu cholernie ciężko...
    Widzę, że komentarz taki z dupy wzięty, ale pisany w przewie w nauce, do tego na telefonie, a nienawidzę na nim pisać.;/
    W wolnej chwili zapraszam na 15 rozdział na afraidoffallinginlove.blogspot.com ;)

    Pozdrawiam.;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam wolną chwilę, więc Cię odwiedziłam. ^^
    Nie wiem, czego spodziewałam się po tym rozdziale. Naprawdę nie mam pojęcia i z jednej strony jestem zadowolona z tego co się wydarzyło, a z drugiej na początku było mi tak cholernie szkoda Lou.
    Zachowanie Maggie jest dla mnie całkowicie zrozumiałe - traktujesz kogoś jak przyjaciela, a tu wyskakuje z takim wyznaniem. Chyba każdą by zatkało. Oprócz tego, przypominają się wszystkie gesty, uśmiechy, rozmowy, które miały drugie dno. Ciężko przejść do porządku dziennego z taką świadomością.
    Gratuluję Louisowi zachowania zimnej krwi, niejednemu puściłyby nerwy. A urażona męska duma? Ładnie nad tym zapanował.
    Końcówka przyprawiła mnie o palpitacje serca! Zaskoczenie totalnie. Myślałam, że nie mogę się spodziewać takich ekscesów, a jednak. Bardzo Ci za to dziękuję. :D

    Pozdrawiam,
    G. ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Och Boże, cudowne. Nie pamiętam w jaki sposób znalazłam Twojego bloga, ale wiem, że bardzo się ciesze z tego powodu. Cóż tu dużo mówić, masz po prostu wielki talent i nie zmuszasz się do posania, tyko spraeia Ci to przyjemność. To widać, przynajmniej ja to zauważam. Chyba nie mam się do czego przyczepić. Chociaż nie, jest jedna taka rzecz. Nie rozumiem dlaczego masz tak mało komentarzy pod rozdziałami, to jest dla mnie nie do pojęcia! Życzę weny. xx @madzik1211

    OdpowiedzUsuń
  11. Powoli wracam do komentowania. Bardzo przepraszam za takie zaległości, szkoła mnie pochłonęła i blogosfera zeszła na dalszy plan:(
    Ojejku, ile emocji! Bardzo się ciesze, że Louis zdobył się na wyznanie prawdy. Bardzo go podziwiam za odwagę. Już chciałam się denerwować na Maggie, że nie zareagowała w jakiś konkretny sposób, ale... O mój boże, tego się nie spodziewałam. Najpierw prawie wylądowaliby w łóżku (jestem pewna, że by to zrobili) a później ten pocałunek na koniec rozdziału. Jezu, jestem w niebie. Serio. Oni pasują do siebie idealnie. Coś czuję, że jednak Louis nie pojedzie sam do Stanów, tylko Maggie się uprze i pojedzie z nim. Oby, czekam na więcej momentów z tą dwójką! ♥
    Pozdrawiam i życzę masy weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy3/18/2014

    Nowy szablon jest śliczny. ; )) Gratuluję umiejętności. ;)) Myślałam, że Mag powie mu, jak to jest z jej strony. Czy coś czuje, czy nie. Ale w sumie sama nie jest tego chyba pewna, więc nic dziwnego, że nie udzieliła mu konkretnej odpowiedzi. Hm.. ten pocałunek. Nie boi się, że narobiła mu nadziei? Bo może teraz on pomyśli, że jednak Mag go kocha. A co jeśli z jej strony to nie było nic więcej poza pożądaniem? Nie no, mam nadzieję, że jednak ona czuje coś do niego i dlatego go pocałowała. W innym wypadku tylko jeszcze bardziej go zrani, ech. ;c Coś ciężko widzę to ich dalsze zachowywanie się jak zwykli przyjaciele, nie po wyznaniu Lou. Szkoda, że on musi wyjechać, ale w sumie to nie jest aż tak długo, więc Mag jakoś da bez niego radę. ; ) Będzie miała czas, by przemyśleć sobie, jak to jest, czy kocha go, czy nie. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. O MÓJ DROGI BOŻE!
    JAK ONA MOGŁA NIE RZUCIĆ MU SIĘ NA SZYJĘ I NIE ODEBRAĆ MU OSTATNIEGO ODDECHU POCAŁUNKIEM. NO JAK? PYTAM SIĘ, NO JAK? Ta dziewczyna nie ma musku. Albo szkodzi jej to, że jej imię jest podobne do mojej Meg, bo - do jasnej ciasnej - jak można odrzucić takie wyznanie miłości. Dobra, może nie jestem Louis Girl at all, ale no... Jest ładny, zabawny i czuły. Serio. Tacy faceci to tylko w książkach.

    No, ba że jej nie przyszło przez myśl, że może ją traktować jak więcej niż przyjaciółkę, bo prawie wieczność spędziła przekonana, że go nienawidzi. Albo że on ją. W każdym razie był kwas i trudno by mogła zakładać jakieś kizi mizi lov story.

    (btw, twój szablon robi mi problem, bo okno z edytorem teksu, gdzie pisze komentarz mam zazwyczaj po lewej stronie, ale u Ciebie nie mogę, bo tam jest pasek teksu, so not adjusted to that)

    Bardzo ładny opis tej niezręcznej ciszy po wyznaniu Tomlinson'a. Bardzo, bardzo ładnie. Musze się pochwalić, bo jest rzeczywisty, niewydumany i ele, ele, elegancko napisany. xD A Maggie to taka słodka duszyczka. Podoba mi się to, że w jej sercu Louis zajmuje tak wiele miejsca, że jest załamana tym iż nie może go uszczęśliwić. Pewnie o tego dochodzi przerażenie jak dalej mają wyglądać ich relacje, a pewni możemy być, że po takim wyznaniu nic nie będzie już jak dawniej. Sorry resory, ale jak słowo na M pada to nie ma bata. Coś musi zacząć sie chrzanić. I mówiąc słowo na M, wcale nie mam na myśli MANDARYNKI. W każdym razie Maggie słodka do bólu, ale jakoś nie wywołuje u mnie odruchu wymiotnego. Dziwne... Podejrzane... I dziwne.

    Uuu...Gorąco. Noc w mieszkaniu przystojniaka, który Cię kocha w dodatku w jego ubraniu. Mrrr... Kinky mode one. ;pp Nie, dobra, żartuje. Chyba. W każdym razie, Maggie jest taką idiotką, tak wielką, wielką idiotką, że aż jej współczuje. To znaczy nie wiem komu bardziej współczuje - jej, że jest głupia, czy Louisowi, że musiał patrzeć na te wszystkie smakowitości i ślinić sie jak pies, bo nie mógł tknąc. Towar nie na leżał do niego, co oznacza zero macanka. Poor boy.

    Upss...
    Chyba pośpieszyłam się z tym stwierdzeniem, że biedny Tomlinson, bo jak widać sam postanowił wziąć swoje ręce. I jak dla mnie Maggie jest już jego. Zawsze uznawałam, że towar macany nalezy do Macanta. Poza tym - powiedzmy sobie szczerze. Oni muszą być razem. Z TAKĄ HISTORIĄ? No, proszę Cię.

    Ale ta scena, gdy ja obejmuje była HOT, HOT, HOT. Mraaauuuu.

    Nooooo nie. Ona tu się bije z myślami, czy może jednak nie popełnia błędu kategorycznie odsuwając jego uczucia, a ten wyjeżdża. Brzmi prawie jak drama, prawda? No może trochę. Ale tylko trochę. Tęsknota to cholernie męczące uczucie, wypala Cię od środka i zabiera radość z codzienności. Myślisz, że Maggie będzie płakać? Pewnie tak. Zwłaszcza za wszystkimi niewykorzystanymi okazjami na HOT, HOT, HOT momenty między nią i jej drogim przyjacielem. Poza tym pewnie będzie go potrzebowała, bo cosik mi się wydaje, że panna Rain zamierza zmierzyć sie ze swoją przeszłością, czyż nie?

    Dobra, wyjaśnij mi jedno. Przyjaciele czy kochankowie? Bo do jasnej cholerki, tyle tu sprzecznych sygnałów, że niech mnie drzwi ścisną. Z jednej strony Maggie mówi, że przyjaciele i ple, ple, ple, a potem go całuje. Jak na moje wprawione oko cynikia i znakomitego obserwatora, to ona robi więcej zamieszania w tej relacji wodzą T.L na pokuszenie niż on swoim wyznaniem. Powiem Ci, że właśnie na koniec zirytowali mnie tak samo mocno jak Meg i Harry na LD. Moja twarz wygląda w tej chwili mniej więcej jak ta emotka :?
    A na wargi ciśnie mi sie WTF.

    Ale na to pytanie (WTF) pewnie odpowiesz mi w następnym rozdziale. I mam nadzieję, że przy okazji tegoż nie będę tak długo zwlekać z zostawieniem komentarza.

    Loooooooooooooooooooooooofki. <3

    M.K

    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie tego się obawiałam... Mam nadzieję, że Meggie jednak przemyśli wszystko i zdecyduje się dać Louisowi szansę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten szablon podoba mi się zdecydowanie bardziej! :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Chwila przerwy.. i niestety udało mi się nadrobić tylko jeden rozdział, ale to nic w końcu i tak mogę coś napisać.
    Zacznę może od tego, że nie takiego rozwoju zdarzeń się spodziewałam, więc po raz kolejny utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie ma do czynienia z błahym pisaniem jakiejś małolaty, tylko z przemyślaną historią osoby równej mi wiekiem. ;) (Jezu zabrzmiało jakby towarzyszyło temu wielkie doświadczenie, no ale to nic)

    Przejdę może do tego po co tu jestem. Więc.. Szczena mi opadła. Meg nie odwzajemniła uczucia Louisa? Może w tamtym momencie zabrakło jej tlenu i nie mogła trzeźwo myśleć? Albo przez zakłócenia jakichś fal między nimi przepływających. Przecież to Tomlinson! No helow! Przyjaciel, a między takim związkiem jest przecież mała granica do czegoś większego. Wróżę im jednak świetlaną przyszłość.

    Właśnie założyłam nowego/starego bloga na którego serdecznie zapraszam. pod--powierzchnia

    Morgan Jade. xo

    OdpowiedzUsuń