3 września 2014

Rozdział piętnasty

Minęło parę ładnych godzin, odkąd Maggie pojawiła się na środku ulicy z komunikatem, że Ashley ucierpiała w wypadku samochodowym. Dla Liama był to lodowaty prysznic, po którym nie potrafił dojść do siebie. Obwiniał się o to i wiedział, że słusznie. Dopiero teraz, gdy stało się coś tak strasznego, zrozumiał swoje złe postępowanie. Zdał sobie sprawę, że zachował się jak skończony palant, który obsesyjnie myślał tylko o tym, jak pomóc komuś bliskiemu w potrzebie. Nic więcej go nie obchodziło, na nikogo nie zwracał uwagi, a powinien – szczególnie na osobę, którą kochał przecież całym sercem. Westchnął ciężko, wstając z miejsca. Co jakiś czas nerwowo przechadzał się po szpitalnym korytarzu, nie mogąc znieść tej dokuczliwej bezsilności. Ashley cały czas była na obserwacji, chociaż podobno nic poważnego się jej nie stało. Nie mógł jej na razie zobaczyć, a to doprowadzało go do szaleństwa. Przez jego wybitną głupotę, Weber mogła stracić życie. Gdyby tylko powiedział jej o wszystkim w odpowiednim czasie. Gdyby tylko wyjaśnił całą sytuację. Gdyby...
W żaden sposób nie mógł cofnąć tak cennego czasu i właśnie teraz odczuwał tego skutki. Po tym wszystkim miał nadzieję, że dziewczyna będzie w stanie mu wybaczyć i zrozumie to, przez co przechodził, odkąd Emma znów pojawiła się w jego życiu. Przywiozła ze sobą wszelkie wspomnienia, wspólne chwile, które spędzili na długich godzinach w szpitalu. Całkiem niedawno zdołał sobie wszystko przypomnieć i poczuł, że było to dla niego naprawdę ważne. Żałował, że nie mógł pomóc Mayers osobiście, ale z drugiej strony nie przeszło mu nawet przez myśl, by w takiej sytuacji zostawić Ashley. Potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek, martwiła się, a on był jej to po prostu winien. Na szczęście, nie zawiódł do końca zaufania Emmy i na jego prośbę to Harry i Niall polecieli z dziewczyną, by uporać się z tym ciężkim problemem.
Liam odwrócił się szybko na pięcie, postanawiając zawrócić. Dostrzegł wychodzącą z sąsiedniego korytarza Maggie, która lekko uśmiechała się w stronę Louisa. Odkąd dotarli do szpitala, żadne z nich nie odezwało się do siebie słowem. Rain była na niego wściekła za to, w jaki sposób potraktował jej najlepszą przyjaciółkę, a Tomlinson wciąż pamiętał o ich kłótni w kawiarni. Payne doskonale zdawał sobie sprawę, że Lou miał wtedy rację i należały mu się porządne przeprosiny, jednak nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Najpierw musiał wszystko wytłumaczyć Ashley, by móc spokojnie zadośćuczynić pozostałym. Narobił wielki bałagan – Emma wyjechała z jego dwójką najlepszych przyjaciół, Maggie i Louis prawdopodobnie nie mogli na niego patrzeć, Ashley miała wypadek, a w dodatku prace nad teledyskiem zostały całkowicie przerwane, przez co producent również nie ukrywał swojego wielkiego oburzenia. Nie można było się mu dziwić, wszystko poszło na marne, a wystarczyła odrobina szczerości, by chociaż jedna sprawa zakończyła się pomyślnie.
- Możesz już do niej wejść – brunetka powiedziała w stronę Liama, nie patrząc mu w oczy. Ogromny kamień spadł mu z serca, brakowało mu tej ulgi. - Ma tylko lekkie obrażenia i ogólnie jest poobijana, ale za kilka dni zostanie wypisana. Pytała o ciebie.
Payne kiwnął jedynie głową na znak zrozumienia i od razu skierował się tam, skąd przyszła właśnie Maggie. Nie mógł doczekać się, kiedy wreszcie zobaczy Ashley, ale z drugiej strony bał się, że blondynka mogła mieć mu do przekazania bardzo złe wieści i nie chodziło tutaj o jej stan zdrowia. Starał się o tym nie myśleć i odważnie wszedł do szpitalnej sali, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Weber siedziała na łóżku, przyglądając się dokładnie Liamowi. Miała na twarzy kilka niegroźnych zadrapań oraz parę plastrów, które najwyraźniej przykrywały te poważniejsze draśnięcia. Payne zauważył, że na lewą rękę założono jej gips i była to chyba najgorsza rana ze wszystkich możliwych. Nie wiedzieć czemu, brunet odetchnął ciężko, podniósł wzrok i spojrzał blondynce prosto w oczy.
- Zostałeś – wyszeptała Ashley, a w jej oczach natychmiast zebrały się łzy. - Liam, ty kretynie! Wiesz co sobie przez ciebie pomyślałam? Jesteś totalnie nieodpowiedzialnym dzieciakiem.
Payne stał zszokowany przed swoją dziewczyną i nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Nie spodziewał się innej reakcji, była zła i miała do tego prawo. Mimo wszystko potrafiła się uśmiechnąć, kiedy nazwała go „nieodpowiedzialnym dzieciakiem”. Ten zwrot idealnie opisywał jego szczeniackie zachowanie podczas ostatnich kilku dni pobytu w Los Angeles. Zastanawiał się nawet, w jaki sposób powinien jej to wszystko wynagrodzić, ale doszedł do wniosku, że nic nie będzie wystarczające. Zranił ją bardzo mocno i wiedział, że potrzebowała czasu, by na nowo w pełni mu zaufać.
- Nie chcę mówić przepraszam, bo to nieodpowiednie słowo – zaczął skruszony chłopak, siadając ostrożnie na skraju łóżka. - Tylko nic innego nie przychodzi mi do głowy. Masz rację, jestem totalnym kretynem, bo przeze mnie mogło ci się coś stać. Przepraszam, Ashley, przepraszam.
Ku jego wielkiemu zdziwieniu, blondynka położyła swoją dłoń na jego, czekając na reakcję. Liam podniósł wzrok, uśmiechając się do niej lekko. Dziewczyna usadowiła się na kolanach i nie tracąc ani minuty dłużej, wtuliła się w silne ramiona swojego chłopaka. Payne mocno ją objął, gładząc delikatnie jej plecy. Nie potrzebowali niczego więcej prócz obecności, za którą oboje tak bardzo tęsknili. Niestety, między nimi pojawiła się przestrzeń, którą należało natychmiast załatać. Nie mieli ochoty na rozmowę o Emmie, ale prędzej czy później musieli się z tym zmierzyć. Liam czuł się w obowiązku wytłumaczyć dokładnie Ashley wszystko, o co poprosiła go Mayers i dlaczego chciała zachować to w sekrecie.
- Jej brat Tom, wciąż cierpi na głęboką i ciężką depresję – wyjaśnił chłopak, starając się przypomnieć sobie wszystko, czego sam się dowiedział. - Poznałem go wtedy w szpitalu, kiedy zaczęła się moja znajomość z Emmą. Przyszedł ją odwiedzić i już wtedy wydawał się bardzo niespokojny, przygnębiony. Nie potrafię opisać tego słowami. Samobójstwo jego drugiej siostry całkowicie pogorszyło sprawę. Chłopak ma teraz piętnaście lat i próbował szantażować Emmę. Doskonale mnie zapamiętał, wiedział kim jestem i wykorzystał to. Na początku chodziło mu tylko o to, by wyciągnąć ode mnie pieniądze i wiesz, że byłbym skłonny dać mu na leczenie. Ale kiedy Emma wyjeżdżała, by mnie odszukać, powiedział, że chciałby ze mną po prostu porozmawiać. Chciał, bym wydostał go z depresji tak, jak zrobiłem to z jego siostrą.
Ashley zamarła na krótki moment. Spodziewała się zupełnie innej, bardziej energicznej historii niż ta, którą otrzymała. Wielokrotnie zastanawiała się nad tym, po co Emma wróciła do Londynu i co wspólnego miał z tym jej chłopak. Zaczęła snuć nawet teorie, że Mayers popełniła jakieś straszne przestępstwo, a Liam dzięki swojej pozycji, miał jej pomóc. Wiedziała, że był to głupi pomysł, ale nie miała nawet o co się zaczepić. Żyła w kompletnej niewiedzy aż do teraz. Szczerze współczuła Emmie, Thomasowi i prawdopodobnie większości ich rodziny, ale wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego ciemnowłosa tak bardzo nalegała, aby utrzymać tę wiadomość w tajemnicy.
- Dlaczego robiła z tego tak wielki sekret?
- Nie chciała, by ktokolwiek się o tym dowiedział – Ashley oparła głowę na jego ramieniu, a on ponownie splótł ich dłonie. - Wiesz, takie informacje bardzo szybko się rozchodzą. Poza tym, bała się odrzucenia, braku akceptacji, bo jakby na to nie patrzeć, sama dalej się leczy, a ludzie po prostu się od niej odwrócili. Nie mogłem być tym kolejnym, który to zrobi, rozumiesz mnie?
W odpowiedzi, dziewczyna uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i nic więcej nie powiedziała. To było wystarczające. Liam doskonale ją znał i wiedział, że potrafiła go zrozumieć. Nie chowała już do niego urazy. Po raz kolejny tego dnia ogarnęło go tak błogie uczucie ulgi, z którym nie chciał się na razie rozstawać. Brunet zdał sobie sprawę, że Ashley była dla niego najważniejsza, a perspektywa tego, że mogłoby jej teraz już nie być obok niego, utwierdzała go tylko w przekonaniu, że to właśnie z nią chciał spędzić resztę swojego życia.

Zniecierpliwiony Louis podniósł się z miejsca, ciągnąc za rękę swoją partnerkę. Dziewczyna spojrzała na niego gniewnie, wyrywając się z jego mocnego uścisku.
- Co robisz? - zapytała, nie oczekując natychmiastowej odpowiedzi. - Przecież mieliśmy tutaj zaczekać. Poza tym, chcę wyjaśnień. Payne naprawdę zalazł mi za skórę, nie popuszczę mu.
- Meg, kochanie – zaczął spokojnie Louis, ponownie chwytając dłoń brunetki. - Ashley go nie wyrzuciła, to dobry znak. Mają sobie sporo do powiedzenia, więc nic tu po nas. Jesteś moją dziewczyną, muszę się tym pochwalić całemu światu, póki nikt mnie nie pilnuje.
Tomlinson parsknął śmiechem, a Maggie poszła w jego ślady. Nie było czasu, by powiadomić kogoś z zarządu. Poza tym, Rain przyjaźniła się z Louisem od wielu lat, ochroniarze ją znali i nigdy nie robili problemów podczas odwiedzin. Dziewczyna poczuła, jak całe jej ciało rozgrzało się na skutek tego, co powiedział Tomlinson. Wiedziała, że była dla niego kimś ważnym, ale mimo wszystko jego słowa sprawiły wiele przyjemności. Wkraczała w życie sławnego i kochanego na całym świecie gwiazdora, ale doskonale zdawała sobie sprawę, z czym się to wiązało. Koniec prywatności, którą do tej pory udawało im się zachować. Musiała zrozumieć, że od teraz będą śledzeni na każdym kroku, pojawią się przeróżne artykuły w gazetach, mniej stosowne komentarze i co najważniejsze – rozpacz wielu fanek. Maggie nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chciała, aby tak wyglądało jej życie. Miała jednak tę pewność, że bez względu na wszystko, Louis był dla niej najważniejszy.
Brunetka ścisnęła mocniej dłoń chłopaka, po czym oboje skierowali się w stronę tylnego wyjścia ze szpitala. Za kilka dni mieli wrócić do Londynu, gdzie czekały ich kolejne obowiązki. Maggie musiała porządnie zająć się redakcją, natomiast na Tomlinsonie spoczywały przeróżne rzeczy, dotyczące zespołu. Ich roczna przerwa zbliżała się powoli ku końcowi, a to oznaczało, że musieli razem z zarządem rozplanować kolejną trasę, wszystkie koncerty, wystąpienia, gale, promocje. W głębi serca wiedzieli również, że w związku z tym czekała ich długa przerwa, ale w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Byli razem i chcieli wykorzystać to jak najlepiej. Postanowili zrezygnować z pieszej wycieczki ze względu na tłum fanów, który mógłby pojawić się w ułamku sekundy. Paul został w szpitalu razem z Liamem i Ashley, bowiem w wiadomościach od razu pojawiła się informacja o tym, że dziewczyna jednego z członków One Direction miała wypadek i została przewieziona do tego konkretnego budynku, przed którym gromadzili się już ludzie. Zajęli miejsca w specjalnie podstawionym samochodzie, po czym Louis poprosił kierowcę, by udał się do hotelu. Rzucił w stronę Maggie przepraszający uśmiech, ale dziewczyna wcale nie była na niego zła. Potrzebowała jak najwięcej chwil sam na sam z brunetem. O nic więcej nie prosiła.
- Przepraszam, mógłby zrobić nam pan zdjęcie? - Tomlinson zwrócił się do jednego z ochroniarzy, który stał przed hotelem, podając mu swój telefon komórkowy. Wysoki mężczyzna skinął jedynie głową, podchodząc do nich. - Bardzo dziękuję.
Chłopak objął Rain od tyłu, uśmiechając się w stronę aparatu. Fanki zgromadzone przed hotelem również zaczęły robić zdjęcia, czemu towarzyszyły skrajne emocje, od szalonego szczęścia, po jęki niezadowolenia i głęboką rozpacz. Louis zabrał swój telefon, jeszcze raz dziękując mężczyźnie, po czym niespodziewanie podniósł Maggie, a ona oplotła nogi wokół jego bioder, dzięki czemu teraz znalazła się na plecach Tomlinsona. Weszli do hotelu, od razu kierując się w stronę apartamentu bruneta. Louis otworzył drzwi i postawił dziewczynę z powrotem na ziemi. Podparł się rękoma o ścianę w taki sposób, że Maggie o nią przywarła i nie mogła się stamtąd wydostać. Pożądanie rosło z każdą minutą, ale żadne z nich nie zrobiło ani kroku dalej. Tomlinson nachylił się nad brunetką i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jej ciemne tęczówki, po czym w końcu namiętnie, lecz bardzo delikatnie ją pocałował. Dziewczyna nie pozostawała mu dłużna i od razu zarzuciła ręce na jego szyję, a Louis objął jej talię i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Rain dobrała się do koszuli chłopaka, starając się odpiąć wszystkie guziki w jak najkrótszym czasie.
- Meg, zaczekaj – poprosił nagle, wprowadzając dziewczynę w niemałe osłupienie. Natychmiast przestała, przenosząc na niego swój zaniepokojony i smutny wzrok.
- Nie chcesz? - wyszeptała w końcu, obawiając się odpowiedzi. Kiedy Louis zaprzeczył, odetchnęła z ulgą, poprawiając kosmyki włosów, które nieproszone wkradły się na jej twarz.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cię kocham – powiedział Tomlinson, gładząc delikatnie policzek brunetki opuszkami swoich palców. - Tylko tyle chciałem ci powiedzieć. Teraz przejdźmy do rzeczy.

Pod wieczór, gdy w szpitalu zrobiło się znacznie spokojniej, Liam wysłał wiadomość do Maggie i Tomlinsona, by jak najszybciej się tutaj pojawili. Zapewnił jednak, że nic złego się nie stało, chciał po prostu, aby byli w tym momencie razem z nim i Ashley. Kiedy blondynka zasnęła, Payne udał się razem z Paulem do pobliskiej kwiaciarni, by kupić najpiękniejszy bukiet czerwonych róż. Ta decyzja chodziła już za nim od dłuższego czasu i zastanawiał się nad tym, kiedy wreszcie będzie na to odpowiednia chwila. Pod wpływem minionych wydarzeń, zdał sobie sprawę, że nie mógł już dłużej czekać. Nie chciał stracić a Ashley, a ona musiała wiedzieć, że była dla niego najważniejsza.
Payne wrócił do szpitalnej sali, w której pojawili się jego przyjaciele z zatroskanymi twarzami. Weber już się obudziła, jednak zupełnie nie wiedziała, po co to całe zamieszanie.
- Liam, coś się stało? - zapytała od razu, widząc swojego chłopaka. Dopiero po jakimś czasie przeniosła wzrok na bukiet kwiatów, które trzymał w ręce. W jej oczach momentalnie zalśniły łzy.
Brunet nabrał powietrza do ust, po czym powoli je wypuścił, starając się zachować spokój. Tak naprawdę był zestresowany, zdenerwowany, ale przede wszystkim obawiał się reakcji i odpowiedzi blondynki. Mimo wszystko, musiał zaryzykować i pokazać, że potrafił o nią walczyć. Uklęknął na jednym kolanie i z kieszeni swoich spodni wyciągnął czerwone pudełeczko, które po chwili otworzył, wyłaniając przepiękny, złoty pierścionek.
- Ashley Weber, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

*~*


OD AUTORKI: Tak oto przedstawia się ostatni rozdział barw miłości. Myślę, że za tydzień pojawi się tutaj epilog i wtedy bardziej się rozpiszę. Tymczasem żegnam się z Wami i do szybkiego napisania! x 

11 komentarzy:

  1. Wiesz kochana, że po przeczytaniu tego rozdziału, łzy lecą mi po policzkach? Naprawdę, jak boga kocham. Ostatni fragment do tego doprowadził. Nie wiem dlaczego, ale normalnie oświadczyny Liama tak mnie wzruszyły... To piękne, jak oni bardzo się kochają. Urocze, że chłopak chce spędzić resztę życia z Ashley. Jestem pewna, że dziewczyna przyjęła oświadczyny. Mam nadzieję, że ich życie będzie piękne i razem zawsze pokonają wszelkie trudności.
    Co do Louisa i Maggie... Uwielbiam tą parę i tak cholernie cieszę się, że w końcu są razem i mogą się tym cieszyć. Louis jest taaaaki uroczy.
    Tak poza tym, to ciekawe co tam u Emmy i jej brata. Dobrze, że Payne powiedział o wszystkim swojej dziewczynie. Według mnie powinien zrobić to od razu, w końcu była dla niego najbliższa. Ta dziewczyna jest wspaniała i na pewno zrozumiałaby całą tą sytuację, no i prawdopodobnie obyłoby się bez tego całego wypadku. Dobrze, że blondynce nie stało się nic poważnego.
    Dziwnie mi tak, jak sobie myślę, że to już koniec tej historii i został nam tylko epilog. Opowiadania wciągają, uzależniają i rozstania z nimi i bohaterami są trudne. No ale cóż, wszystko ma swój koniec.
    Czekam z niecierpliwością na ten epilog, tak więc życzę ci kochana dużo weny, żebyś nie miała z nim żadnych problemów.
    Do następnego! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że nic poważnego jej się nie stało, no i Liam... :) pozytywnie mnie zaskoczył...
    Szkoda, że został już tylko epilog...
    Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to ostatni rozdział? :c Będę musiała zaglądnąć na Melody Fall, bo bez ciebie nie wytrzymam, chyba że będziesz pisała nowe opowiadanie. ;)

    Powiem szczerze, że ten rozdział wydaje mi się strasznie krótki i pisany na... siłę? Nie czułam już tak tej magii, jak na przykład w rozdziale, gdy Maggie wyznawała uczucia Louisowi. Wiem, że możliwe, iż po prostu to opowiadanie już cię nudzi i bardziej wcieliłaś się w swoje inne blogi, to jest zrozumiałe. Jednakże i tak rozdział mi się podobał, bo na swój sposób jest niezwykły! ;*

    Nie spodziewałam się, że Ashley tak szybko wybaczy Liamowi. Zważając na jej charakterek, to sądziłam, że zrobi mu większą awanturę! A tu praktycznie nic. Tylko troszkę się zdziwiłam, bo była po dość ciężkim wypadku i mogła usiąść mu na kolanach? Na pewno miała przylepione (?) do ciała jakieś przyrządzenia, które uniemożliwiały jej jakikolwiek ruch. Czyli chyba najbardziej poprawnie by brzmiało, że schylił się i ją objął, czy coś w ten deseń. ;) Ale oczywiście, bardzo się cieszę, że się pogodzili. Lubię tą parkę.

    Maggie i Louis to takie słodziaki! Nic dodać, nic ująć; idealna parka. Ale coś się boję, że epilog może być bez happy endu(?), bo autorzy lubią zaskakiwać. Chociaż może ty postawisz na szczęście i dobro swoich bohaterów.:)

    Zaskoczyłaś mnie tym, że Liam oświadczył się Ashley. Postawiłaś na lekkie zakończenie i pozostawiłaś nas w niepewności, czy wszystko w życiu naszych bohaterów się uda. Oby! ;)

    Mam nadzieję, że szybko dodasz prolog. Czekam! xx
    Całuję,
    Sparrow

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez parę minut po przeczytaniu rozdziału po prostu siedziałam, gapiłam się na ekran i szczerzyłam zęby jak głupi do sera. Napisałam to już na tt, ale muszę powtórzyć raz jeszcze: nie mogłaś lepiej tego napisać. Wyobrażałam sobie różne scenariusze, głównie te szczęśliwe, jednak żaden z nich nawet w połowie nie dorównywał temu, co zaserwowałaś nam w ostatnim rozdziale. Piękniejszego zakończenia sobie nie wyobrażam. Domyślam się, że epilog będzie równie uroczy, więc wtedy to już chyba totalne padnę. Z zachwytu i żalu, że to już koniec BM. Ale dobra, ponarzekam sobie następnym razem, póki co będę się cieszyła <3
    Chociaż nie spodziewałam się, żebyś jakoś negatywnie rozwiązała sprawę wypadku Ashley, to jednak zawsze zachodziła taka możliwość, dlatego z ulgą przywitałam pierwsze zdania, które wyraźnie mówiły, że dziewczynie nic się nie stało. Można bez problemu powiedzieć, że miała sporo szczęścia, w końcu różnie to bywa... Cieszę się, że Liam ogarnął dupę i poleciał od razu do szpitala, nawet nie oglądając się za Emmę. Szkoda tylko, że opamiętał się dopiero teraz, po takim dramacie. Ale w sumie... Miał pewne powody, żeby działać w ten sposób, prawda? Mimo to po części mam mu za złe, że od razu nie powiedział swojej dziewczynie, co tak naprawdę jest grane. Nie byłoby żadnych kłótni, nieporozumień, niezbyt przyjemnych domysłów, a Ash na pewno by go wspierała, może nawet poleciałaby razem z nim, żeby jakoś pomóc. Tak to bywa, kiedy ludzie próbują się z czymś uporać samotnie, niechcący odsuwając swoich bliskich, co ostatecznie prowadzi do konfliktów. Na szczęście Liamowi udało się znaleźć złoty środek na tę całą sytuację: został w szpitalu, żeby być przy ukochanej, a Harry i Niall polecieli z Emmą. Co jak co, ale świetnie z tego wybrnął.
    Nie dziwota, że zarówno Maggie jak i Louis byli wściekli na przyjaciela. Trochę namieszał, wprowadził wszystkich w błąd, stąd to całe zamieszanie. Dobrze, że Liam postanowił porozmawiać najpierw z Ashley, w końcu to ona najbardziej zasługiwała na prawdę. Przyznaję, iż trochę się obawiałam, jak dziewczyna zareaguje na jego widok. Niby wcześniej pytała o niego Meg, ale mogłoby to być podszyte chęcią zakończenia ich związku. Czuła się okłamywana i oszukiwana, przypuszczalnie także zdradza, ja na jej miejscu sama byłabym tym wszystkim przytłoczona. Na szczęście Ash wystarczyło, że Liam dokonał właściwego wyboru. Rzucił wszystko, za bardzo zatroskany o jej zdrowie, co ewidetnie świadczy o jego miłości. Najważniejsze, że para wszystko sobie wyjaśniła. Nigdy nie lubiłam Emmy i uważałam, że jej pojawienie się przysporzy wielu kłopotów (z czym się zresztą nie myliłam), ale po pełnej historii, która ujawniła motywy jej zachowania nabrałam do niej... hm, może nie sympatii, raczej szacunku i współczucia. Ona też przechodziła przez ciężkie chwile, niby teraz stara się żyć normalnie, jednak nadal musi być pod opieką lekarzy. Pogłębiająca się depresja brata była jak kolejny cios od życia, zwłaszcza że początkowo Thomas zaczął ją szantażować. W tym miejscu moja złość na Liama ostatecznie opadła, zamiast tego zaczęłam podziwiać jego ogromną empatię i chęć niesienia pomocy innym. Ze względu na stare czasy, gdy on i Emma spędzali długie godziny na rozmowach, był gotowy porzucić pracę nad teledyskiem, by jakoś pomóc jej bratu. Ten człowiek ma wielkie serce. Żałuję jedynie, że Mayers nie próbowała się zwrócić do niego i do Ashley jednocześnie. To zrozumiałe, że chciała utrzymać wszystko w sekrecie, jednak nadmierne otaczanie tego tajemnicą tylko wzbudziło podejrzenia ludzi wokół. No cóż, teraz to już nieważne, czasu nie da się cofnąć.
    Scena z Louisem i Maggie jest najpiękniejsza na świecie. Uwielbiam ich jako parę i po prostu kocham czytać, kiedy okazują sobie uczucia, uśmiechają się do siebie, są szczęśliwi w swoim towarzystwie. Podoba mi się, że Tomlinson zdecydował się ujawnić całemu światu, że jego relacje z Meg już dawno przekroczyły granicę przyjaźni - to dowodzi temu, jak bardzo jest zadowolony z faktu, że brunetka została jego dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bał się konsekwencji, w takich chwilach zachowuje się jak zwykły, szczęśliwie zakochany facet. To samo zresztą z Maggie, w końcu ona również musiała podjąć ważną decyzję. Wiadomo, że spotykanie się z tak popularnym piosenkarzem niesie za sobą wiele problemów i trudności, jednak skoro tych dwoje się kocha, to dlaczego ukrywać to przed ludźmi? Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Teraz wydaje się aż dziwne, że Meg miała kiedyś opory przed związkiem z Lou, bojąc się, że go straci. Moim zdaniem ta zmiana tylko wzmocniła łączącą ich więź, w końcu miłość powinna być zbudowana na przyjaźni. Życzę im jak najlepiej i wierzę, że poradzą sobie ze wszystkim, co ich czeka, zwłaszcza jeśli będą razem. Wierzę, że nie przeszkodzi im ani rozłąka, ani inne przeciwności.
      Przy końcowej scenie totalnie się rozpłynęłam. Wspomniałam Ci, że zafundowałam sobie spoiler, mimo to z niecierpliwością czekałam, żeby prześledzić całość. Jestem zachwycona - Liam chyba nie mógł wybrać lepszego momentu na oświadczyny. Jeszcze jak pięknie to zrobił! Nie ma wątpliwości, że Ashley się zgodzi, w końcu są dla siebie stworzeni. <3
      Naprawdę cudowny rozdział. Smutno mi, że ostatni, jaki tutaj czytam, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Poza tym masz w zanadrzu inne historie, to mnie pociesza :)
      Całuję <3

      Usuń
  5. Cóż za sielanka zapanowała w tym rozdziale :D. Ponadto jest on strasznie krótki i w dodatku PRZED OSTATNI (o zgrozo!), ale i tak mi się podoba.
    Cieszę się, że Ashley nie stało się nic poważniejszego. Szczerze mówiąc spodziewałam się tragedii, smutku, poczucia winy i śmierci, a tu dupa. No nic nie poradzę, że uwielbiam dramaty xd. No, ale Payne się ogarnął i ma szczęście, bo tak bym mu nakopała do tyłka, że nigdy by się nie pozbierał! To samo byłoby, gdyby Ashley zginęła w tym cholernym wypadku. O czym on sobie wtedy myślał?! Mógł od razu powiedzieć Ashley o co chodzi. To jego DZIEWCZYNA i powinna wiedzieć o takich sprawach. Szkoda, że zrozumiał to tak późno, ale na szczęście dziewczyna wszystko mu wybaczyła. I poniekąd zrozumiała.
    Emma rzeczywiście kierowała się dobrymi chęciami. Myślałam, że coś knuje, chce wywieźć gdzieś Liama i zrobić mu krzywdę albo po prostu pragnie go odbić Ashley, ale ona kierowała się tylko i wyłącznie dobrem swojego brata... W sumie żałuje, że z Emmą potoczyło się wszystko w taki sposób, bo ta postać miała potencjał. Mogła bardziej ubarwić to opowiadanie. Mogłaś inaczej wykorzystać jej chorobę psychiczną, ale zdecydowałaś się na takie potoczenia akcji i to jest Twój wybór.
    Super, że między Lou i Maggie jest tak cudownie. Cieszę się, że chłopak tak bardzo ją kocha, że od razu chciał się pochwalić nią całemu światu. Oczywiście oznacza to koniec prywatności Maggie, ale myślę, że Tomlinson jest tego wart. W końcu sama stwierdziła, że chłopak nie jest dla niej jedynie przyjacielem. To cudowny dowód na to, że przyjaźń naprawdę może zamienić się w wspaniałą miłość (o ile obie osoby czują to samo).
    Jestem ciekawa jaki zaprezentujesz nam epilog :). Gratuluję Ci dokończenia kolejnej historii. Jestem z Ciebie bardzo dumna <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Payne, kretynie! Nareszcie wrócił Ci rozum! Bogu dzięki, ale niestety musiała się stać tragedia żebyś dojrzał to, co najważniejsze.
    Faktycznie Emma nie miała złych zamiarów, chciała tylko pomóc bratu, ale nie powinni tego ukrywać, przynajmniej przed Ashley. To ona powinna być dla niego najważniejsza. Szczerość popłaca i cieszę się, że się pogodzili.
    OFICJALNIE kocham scenę z Lou i Maggie. To takie urocze. Tak bardzo ją kocha, że chciał się nią pochwalić przed całym światem nie zważając na konsekwencje! Romantico. Takiego Tommo ubóstwiam <3
    Tak to właśnie jest, że gdy się kogoś mocno kocha to pragnie się dzielić tym szczęściem ze wszystkimi wokół. Miłość tak powinna wyglądać. Louis długo walczył o Mag i należy im się mnóstwo radości, chociaż podejrzewam, że teraz będzie im trudno się zrelaksować przez brak prywatności oraz fanów i paparazzi na każdym kroku. Jednak wierzę, że to przez co przeszli wystarczająco ich umocniło i nie pozwolą się rozdzielić!
    Szkoda, że to ostatni rozdział. Jeszcze tylko epilog, przy którym pewnie będę ronić łzy wzruszenia. Wspaniała historia, boski talent!
    Dziękuję Ci, że mogłam czytać to opowiadanie.
    Na szczęście nie znikasz z blogosfery, więc dalej będę mogła podziwiać Twoje postępy.
    Dużo weny, robaczku!
    Całuję <3

    [marked-ff]
    [the-hooker]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że Liam przemyślał wszystko i nie opuścił Ashley. Mam nadzieję, że Emily już pomiędzy nimi nie namiesza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tessiątko!
    Mimo, że wiem, że jesteś dorosłą kobietą, a w dodatku studentką, uwielbiam to pisać. Takie czułe zdrobnienie, które wyraża moją adorację dla Twojej osoby.
    Zacznę od cytatu. To okropne barbarzyństwo, niemal nieludzkie, a jednak to zrobię. Bo mogę!
    "- Oboje wylecicie, przysięgam." Przysięgam na swoje farbowane na blond włosy, że te słowa zabrzmiały w mojej głowie jak słowa Jessici ze Suits. Może to dlatego, że wiem, że też oglądałaś/oglądasz ten serial, ale zastanawiam się czy to, że ona ciągle powtarzała to do Rossa, nie zainspirowała Cię do stworzenia tego dialogu. Szczerze, właśnie przez tą powstałą w mojej głowie korelacje ta wypowiedź zabrzmiała świetnie i dosłownie wybuchłam śmiechem czytając to.
    Ale mniejsza o szczegóły. Przejdźmy do tego co sie dzieje. Zawsze oburzam się, że nie mogę przypieprzyć niektórym ze stworzonych przez Ciebie bohaterek. W przypadku TS Vanessie, tutaj mamy Emmę. Masz jakiś wzór, znajomą, krewną na jakiej bazujesz tak paskudne osoby jak wyżej wymienione? Bo jeśli tak, to wpadam na rodzinną herbatkę. Każdy z moich bohaterów musi mieć chociaż jedną dobrą cechę, a tych tutaj czarnych charakterów nie da się lubić. Po prostu nie da. Oj, oj. Może powspółczuję im przez pięć minut, ale potem znowu mam ochotę zrobić im poważną krzywdę. Są egoistyczne w najgorszym tego słowa rozumienia, pędzą przez fabułę jak buldożer, niszcząc szczęście naszych ulubionych postaci. Ale odniesienie do ciężkiej maszyny budowlanej nie pojawia się bez przyczyny - dzięki nim fabuła nabiera większej dynamiki i nas, czytelników, dotykają sprzeczne, silne uczucia i bardziej się do opowiadania przywiązujemy. Więc, osobiście nie znoszę tych suk, ale z punktu widzenia technicznego to wprowadzenie ich jest genialnym manewrem.
    Kolejny akt barbarzyństwa, kolejny cytat:
    "Poza tym, potrafiła doskonale ją zrozumieć – gdyby to wszystko dotyczyło Louisa, Mayers mogłaby nie wyjść z tego cało." Pamiętam, że jak zaczynałam, te całe stulecia temu, swoją przygodę z blogowaniem, to strasznie z Evris (moja ówczesną "mentorką") strasznie niepochlebnie się wyrażałyśmy na temat MarySuistycznych bohaterek. Rain taka nie jest. Od początku ma pazur i nie boi się go pokazywać, dlatego chyba jest jedną z moich ulubionych Twoich bohaterek. Ona działa, jej charakter nie jest napędzany przez jej kwieciste przemyślenia, ale własnie przez to co robi i jak robi. Impulsywna, emocjonalna i gwałtowna w swych postanowieniach chwyciła mnie nieodwołalnie za serce i wiem, że będzie szczęśliwa z Louisem. Zwłaszcza, że jest cudowną przyjaciółką i cały rozdział 14 pokazuje jak wiele z siebie oddała w relacji z Ashley. Nie jest obojętna na to jak dziewczyna się poczuje, chociaż idiota Liam, sam podejmuje decyzje. A że na Paynie wieszała psy pod poprzednim rozdziałem dzisiaj sobie odpuszczę. Albo nie:
    LIAM TY IDIOTO O NAJSZCZERSZYM SERCU NA ŚWIECIE! NIE WAŻ SIĘ WSIADAĆ DO TEGO CHOLERNEGO SAMOLOTU!
    Dobrze my Louis powiedział, że może nie miec już do czego wracać. Działa bezmyślnie, wierząc osobie, która była obok niego, w pobliżu Louisa tyle miesięcy, a teraz uderza nie wiadomo skąd i po co. Niech spada na drzewo banany prostować. Ot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, i pierwszy akapit rozdziału 15 doskonale obrazuje to co mówiłam. Liam to idiota. Słodki, dobry, szlachetny, ale nadal idiota. A czytając dalej po prostu nie sposób nie zakochać się w Ashley. To jak zbeształa od razu Liama jest piękne. Godne złota. Serio. Weber nie powinna mu tak po prostu wybaczyć. To, że Emma i jej brat mają problem wcale nie tłumaczy tego, że Liam chciał od tak po prostu wszystko jebnąć i karmić dobrymi uczynkami swoją rycerską naturę. No nie lubię dupków z pomieszanymi prioretytami. NIE LUBIĘ!
      Tyle miłości w dwóch ostatnich scenach :O Chcesz mnie zabić? Jak można aż tak wszystkich uszczęśliwić? No jasne, że Louis przedstawił Meg światu! Najwyższa pora. Za cały jego wcześniejszy idiotyzm? Słusznie. Nie da się też ukryć, że Liam w końcu potrząsnął głową i te dwie osamotnione szare komórki w jego łepetynie się spiknęły i wpadł na dobrym pomysł.
      Tak, jestem zadowolona. Bardzo zadowolona. Może obyło się bez łezki w oku, ale zawsze. Dobra historia, dobry przedostatni rozdział, dobrzy bohaterowie...
      Oj nie! Właśnie sobie uświadomiłam, że to koniec BM.
      Idę płakać pod kołdrę.
      Siob... Siob... Siob. :((((

      M.K

      P.S Obudźcie mnie na epilog.


      Całusy!
      M.K

      Usuń